Najnowsza książka Michała Zawadki bije rekordy popularności. „Chcę być kimś”, bo o niej mowa, to efekt kilkuset spotkań autora z młodymi.
„Chcę być kimś” to książka – pomost. Łączy pokolenia. Inspiruje. Motywuje. Nazywa rzeczy po imieniu. Wysłuchuje i reaguje. Po co? Po to, by młodym chciało się być kimś.
O tym, jak mówić do młodych, by nie chcieli mieć wywalone, opowiada Michał Zawadka.
Pyta Ania Hacuś – Krawczyk
CzasDzieci: Można powiedzieć, że „Chcę być kimś cz. 1” to Twój debiut. Po raz pierwszy pisałeś dla młodzieży, o młodzieży i do młodzieży! Nie było łatwo, ale było warto, prawda?
Michał Zawadka: Bardziej niż debiutem nazwałbym to konsekwencją tego, co trwa już od dwóch lat. Nauczony już wcześniejszym doświadczeniami po kilkuletnich warsztatach z młodszymi dziećmi, z których wyciągnięte wnioski zaowocowały trzema publikacjami, „Chcę być kimś!” było kwestią czasu. Tytuł książki jest odwzorowaniem tematu spotkań z młodzieżą. To cudowny czas obcowania z młodymi ludźmi, jednak już to, co zaobserwowałem i z czym się zderzyłem od strony społecznej, wychowawczej i przede wszystkim osobowej, postawiło mnie przed dużym wyzwaniem.
Dobrym skrótem tego wyzwania „po co i dlaczego”, będzie pierwsze zdanie, z jakim odbiorca spotyka się w książce, jeszcze w mojej przedmowie.
Przypomnijmy je…
“Napisałem tę książkę, ponieważ zbyt wielu cudownych, młodych ludzi uwierzyło, że jest do niczego i nie ma przyszłości”.
Łatwo faktycznie nie było, ale nie o to też chodzi, żeby było łatwo. Takie też jest przesłanie całej serii, że tam, gdzie warto dojść, nie ma dróg na skróty.
Książka daje duże wsparcie dla młodzieży…
To prawda, ale jednocześnie nie zwalnia ich z pracy nad sobą. Kiedy trzeba, jest bardzo bezpośrednio i konkretnie. Bez ściemy :)
A czy warto było?
To najbardziej emocjonalna płaszczyzna tego projektu. Choć znałem już reakcję młodzieży po warsztatach, to pisząc książkę, nie spodziewałem się takiego odbioru. Nie oczekiwałem też niczego szczególnego, chciałem podzielić się tylko tym, co moim zdaniem jest w życiu ważne i wartościowe. Dziś wiem, choć to dopiero trzy miesiące od premiery pierwszej części, że warto i to bardzo. Młodzież coraz częściej książkę poleca sobie nawzajem, zaczyna ona żyć w social mediach, dostaję coraz więcej listów, które nieraz wycisnęły mi łzy. Ta radość jednak ma drugie dno, ale może o tym innym razem. Na podstawie tych listów szepnę tylko do rodziców: „Więcej uważności, ktoś was potrzebuje”.
Zacznijmy od początku. Jak osiąga się cele w czasach, gdy wszyscy mają wywalone?
Jeśli się ma wywalone, to oczywiście się nic nie osiąga. Ale jeśli się chce, można wszystko.
Czyli jak odnieść sukces?
Odpowiedzialnością i pracą. Jednak żeby młody człowiek był do tego zdolny, musi mieć poczucie własnej wartości. Na niej jest w stanie budować swoją wiarę w siebie, swoje zasady, samodyscyplinę czy indywidualność. To dzięki temu będzie w stanie spojrzeć w lustro i z szacunkiem do samego siebie wyznaczyć drogę, nad którą będzie ciężko pracować, poświęci się i weźmie za nią odpowiedzialność.
Czy rzeczywiście jest tak, że większość młodych ma dziś wywalone?
Moja konfrontacja z ponad siedmioma już tysiącami młodych ludzi pomiędzy 12 a 20 rokiem życia (to oni są główną grupą odbiorców) wskazuje, że pomimo ich zewnętrznej postawy luzu, nieodpowiedzialnych działań, zachowań spoza kanonu dorosłej przyzwoitości, mają w sobie ogromną potrzebę współdziałania i rozwoju. Jedyne, czego potrzebują, to przewodnika, który zamiast etykietować ich złymi, doceni i powie, że dobrze, że są, jacy są.
Doceniony człowiek czuje się bezpieczny, wysłuchany z empatią, otwarty. A kie-dy nie czujesz się atakowany, zaczynasz tworzyć zamiast niszczyć. W tym przypadku do-tyczy ich samych.
Nie sposób więc nie zapytać o współczesną młodzież. Jak można ją zdefiniować? O ile w ogóle można, o ile się powinno.
Jaka jest polska młodzież? Ma ogromny potencjał, jest zdolna i potrafi być bardzo zaangażowana. Świat, w jakim się obraca, jest często przyczyną oceniania ich samych. Internetowe i elektroniczne zabawki są dla nich tak naturalne, jak dawniej historyjki z Donaldów. I tego nie zmienimy. Jedyne, co możemy, to nauczyć się od nich nowego porządku, a w zamian przekazać im niezmienne wartości, o które warto walczyć. One pozwolą budować wartość dookoła siebie, niezależnie od tego, czym będą się bawić.
Wiem, że po „Chcę być kimś” sięgają nie tylko młodzi, ale i ich rodzice. To bardzo dobry kierunek, prawda?
Tak, jak najbardziej. Rozwój kompetencji miękkich, umiejętności społecznych i rozwoju osobistego dla wielu rodziców czy nauczycieli jest materią nieznaną lub niedocenianą. Książka, pomimo że kierowana jest do młodych ludzi, pozwoli rodzicom zrozumieć świat ich nastolatka. Są rozdziały o komunikacji, relacjach, odczuciach czy obawach młodych. Są listy od młodzieży, swoistego rodzaju studium przypadku. Z tej perspektywy to pozycja „pomost”. Dostaję też wiele bardzo miłych informacji od rodziców i nauczycieli. Na przykład wczoraj jedna Pani po lekturze napisała: „…Jestem wychowawcą w gimnazjum, ta książka powinna być lekturą obowiązkową. Dziękuję za nią. Bardzo zależy mi na warsztatach w naszej szkole…” Myślę, że to jest dobrym wyznacznikiem obranego kierunku.
Nie ulega wątpliwości, że Michał Zawadka młodych przekonuje. „Chcę być kimś” to jedynka na liście sprzedażowych hitów. Właśnie pracujesz nad drugą częścią. To kolejna odsłona „Chcę być kimś”.
:) Tak, przyjęcie książki jest bardzo dobre, od 13 tygodni książka w swojej kategorii jest na pierwszy miejscach w najlepszych księgarniach. To bardzo motywuje do dalszych działań.
Zgadza się, na ukończeniu jest druga część Chcę być kimś. W niej poruszam nowe obszary rozwoju: Cele, Czas, Proaktywność i Pieniądze. Będzie oczywiście dużo działań interaktywnych, spotkań z młodzieżą czy wywiady ze znanymi ludźmi. W pierwszej części był to Robert Korzeniowski i „Kajto” Kajetan Kajetanowicz, a teraz…. A to może zostawię w tajemnicy.
Do lektury "dwójki" zapraszam już w marcu. Potem będą jeszcze dwie części: w maju i we wrześniu.
Jednak to nie koniec nowości u Ciebie!
To prawda! Projekt był inspiracją do powstania Fundacji Chcę Być Kimś, która już oficjalnie rozpoczęła swoją działalność i pracuje nad pierwszymi projektami, które będą wspierać w i do rozwoju.
Wierzę, że to będzie pretekst do naszej kolejnej rozmowy.
Pewnie!
Tymczasem dziękuję za rozmowę i zapraszamy do lektury. Warto!
I ja także! Zapraszam do lektury i na stronę wydawnictwa Mind&Dream.