Warszawa

Szymon Radzimierski. To jest podróżnik! Oto rozmowa Borneo inspirowana

Szymon Radzimierski. To jest podróżnik! Oto rozmowa Borneo inspirowana

Ma kilkanaście lat i setki przygód na koncie. Ostatnie doświadczenia, te z ekstremalnego Borneo, opisał w „Dzienniku łowcy przygód”.

 

Z młodym podróżnikiem  Szymonem Radzimierskim  rozmawia Ania Hacuś – Krawczyk
 

Ania Hacuś – Krawczyk: Szymonie, w Polsce zima. Jest biało, mroźno i chłodno. Tymczasem my na chwilę przenieśmy się na Borneo. O czym myślisz, wracając tam wspomnieniami ?

 

Szymon Radzimierski: W tę zimę przypominam sobie piękną wysepkę Maratuę, gdzie pływałem z nieparzącymi meduzami, żółwiami mojej wielkości i ogromnymi mantami. Chciałbym znowu się tam znaleźć i pływać sobie w tym tropikalnym, ciepłym morzu zamiast zakładać grubą kurtkę i czapkę, a potem owijać się szalikiem, bo Muńka (tak mówię na mamę) boi się, że zamarznę. Przypominam sobie też wielką, niezmierzoną dżunglę i moje straszne historie, które tam przeżyłem. Takie jak spotkanie z pająkiem czy przygoda z jadowitym wężem, który wyglądał jak zwykła liana.


Dużo mówimy o przygodach. No właśnie… Co to jest przygoda?

 

To bardzo trudne pytanie. Dla mnie przygoda to jakaś historia, która zapadła mi w pamięć na długi czas po podróży. Takie zdarzenia pamiętam przede wszystkim dzięki moim uczuciom: takim jak strach, szczęście, rozbawienie, a czasem także smutek. Najczęściej u mnie to straszne historie – takie,  kiedy naprawdę się bałem. Przygodą jest także odkrywanie super miejsc.


Dlaczego przygody są takie fajne?

 

Uwielbiam je, gdyż nienawidzę nudy! Zresztą jestem bardzo emocjonalny i w trakcie przygód czuję się podekscytowany. Poza tym, dzięki przygodom pamiętam wyprawy, a czasami czuję się, jakbym w głowie oglądał film. Tak zdarza się, kiedy jakaś przygoda wywarła na mnie bardzo duże wrażenie. Czasami przeżywam je nawet jeszcze raz w moich snach. 


W Twoim dzienniku przygoda goni przygodę. Która utkwiła Ci w głowie najbardziej?

 

Chyba bliskie spotkanie z orangutanem ;) To było w parku narodowym Tanjung Puting. Wracaliśmy z oglądania małp, gdy nagle na ścieżce zobaczyłem wylegującego się młodego orangutana, który normalnie się opalał. Muńka poprosiła, żebym przy nim kucnął, to zrobi mi zdjęcie. Najpierw orangutan zaczął mi grzebać pazurem w podeszwie od buta. Trochę się przestraszyłem i odsunąłem, aż tu nagle poczułem, że coś łapie mnie z tyłu za gumkę od majtek i strzela z niej jak z procy! No to już była przesada. Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem, z wyjątkiem przewodnika, który bał się, że małpiszon może mi coś zrobić. Kazał mi się odsunąć, a ten bardzo się zdenerwował, że zabrano mu zabawkę, czyli mnie i pacnął go łapą po nogach. Dopiero, kiedy przewodnik krzyknął na niego, to skulił się jak mały kotek i uciekł. To było i zabawne, i trochę straszne. Nigdy nie zapomnę  tej przygody. 

 

Ale „Dziennik łowcy przygód” to nie tylko zapis wspomnień, których może Ci pozazdrościć niejeden. To także prawdziwa kopalnia wiedzy. Czego Ty nauczyłeś się, wędrując po Borneo?

 

Nauczyłem się łowić ryby, stawiać szałas, budować tratwę i wielu innych, różnych surwiwalowych rzeczy, które opisuję w mojej książce. Są tam takie specjalne fragmenty „tylko dla hardkorów”. Ale przede wszystkim dowiedziałem się, jak bardzo niszczone są lasy na Borneo. Widziałem kilometry spalonej dżungli, którą wielkie koncerny wypalają pod plantacje palmy olejowej. Niszczą ekosystem i zabijają zwierzęta, także zagrożone i endemiczne, jak orangutany, nosacze, czy dzioborożce. Od powrotu z Borneo nie jem żadnych produktów z olejem palmowym i namawiam innych, żeby też tego nie robili. Stworzyłem też projekt ekologiczny ratowania lasów na Borneo, o którym można przeczytać na moim blogu planetkiwi.pl w zakładce eco-project.


Borneo jest przepiękne i nie mogę patrzeć na to, jak jest niszczone.

 

Chciałbyś wrócić tam jeszcze?

 

No pewnie! To była moja ulubiona podróż, ale w wielu jeszcze miejscach na Borneo nie byłem i chciałbym je zwiedzić. Bo najfajniejsze jest to, że rzadko zdarza się, żebyś przeżył tę samą przygodę dwa razy.

 

To na koniec powiedz, proszę, czy szykujecie się już do kolejnej wyprawy?

Tak! Nawet cel już mamy obrany. Teraz ustalamy trasę. Jedziemy do Gwatemali i już się nie mogę doczekać. Mam nadzieję, że będzie super. Na pewno napiszę o tym na moim blogu planetkiwi.pl
 

Trzymamy kciuki i z niecierpliwością czekamy na kolejne z wyprawy wspomnienia!

 

Przeczytaj również

Polecamy

Więcej z działu: Wywiady

Warto zobaczyć