Warszawa

Najprostsze rozwiązania są najlepsze. Wywiad z Michałem Rusinkiem

Najprostsze rozwiązania są najlepsze. Wywiad z Michałem Rusinkiem

O Kupciuszku i innych zabawach słowotwórczych z Michałem Rusinkiem, tłumaczem i autorem książek dla dzieci rozmawia Kamila Skupień, uczestniczka warsztatów dziennikarskich Centrum Młodzieży im. H. Jordana:

 
Kamila Skupień: Jak zaczęła się Pana przygoda z pisaniem?
Michał Rusinek: Zaczęła się… właściwie nie wiem od czego. Chyba od tłumaczeń, tak naprawdę. Pierwsze rzeczy, które pisałem i publikowałem to były rzeczy właśnie tłumaczone. Najpierw to była literatura i teksty dla dorosłych, a później różne książki dla dzieci. Chyba bardziej siebie uważam za tłumacza niż za pisarza, aczkolwiek tłumacz literatury dla dzieci musi być w dużej mierze pisarzem. Bardzo często jest tak, że w przypadku tejże literatury nie można jej tłumaczyć dosłownie, zdanie po zdaniu. Trzeba cały czas pamiętać o tym małym człowieku, który tak naprawdę jest bardzo ważny. Młody człowiek ma swoje ucho i bardzo szybko wychwyci, że coś jest sztucznie przetłumaczone, przeniesione z jednej przestrzeni kulturowej czy literackiej w drugą. Tak naprawdę trzeba napisać temu dziecku coś jakby od nowa, żeby ta książka sprawiała wrażenie historii pisanej od razu po polsku. Myślę, że każdy tłumacz literatury dla dzieci zgodziłby się z tym, żeby nie było widać w przetłumaczonym tekście śladów oryginału.
 
KS: Jak doszło do tego, że został Pan sekretarzem Pani Wisławy Szymborskiej?
MR: Proszę pani, doszło do tego tak, że po prostu w pewnym momencie (po tym jak pani Szymborskiej przyznano nagrodę Nobla) zaistniała taka potrzeba. Wtedy jej przyjaciele rozpoczęli poszukiwania i było coś w rodzaju castingu i ja ten casting wygrałem. Prawdopodobnie dlatego, że pozbawiłem Panią Wisławę pewnej uciążliwości w postaci dzwoniącego nieustannie telefonu - przeciąłem kabel i telefon przestał dzwonić. A ponieważ najprostsze rozwiązania są najlepsze, polecam je pani. No oczywiście później założyłem automatyczną sekretarkę, która odbierała za nią te telefony.
 
KS: Skąd w Pańskiej twórczości taka różnorodność tematów?
MR: Bo ja to taki niepozbierany jestem. Nie wiem szczerze, kim ja jestem. Czy jestem kimś kto powinien pisać prace naukowe i wykładać dla studentów, czy może kimś kto powinien mówić i pisać do dzieci albo tworzyć jakieś niezbyt przyzwoite wierszyki, nie wiem. Dlatego staram się robić wszystkie te rzeczy naraz, żeby uniknąć podejmowania decyzji kim ja tak naprawdę jestem. Kiedyś gdy przetłumaczyłem „Piotrusia Pana” to stwierdziłem, że ja właśnie jestem takim Piotrusiem, który nie chce dorosnąć i wybrać którejś z dróg.
 
KS: Co skłoniło Pana do napisania książki: „Jak przeklinać? Poradnik dla dzieci” ?
MR: Żeby odpowiedzieć na to pytanie muszę powiedzieć brzydkie słowo, czy mogę?
KS: Hmmm…
MR: To ja je powiem bardzo szybko, żeby nikt nie usłyszał.
Mam dzieci, jedno z nich ma lat 5 -Kuba, a drugie lat 9 -Natalka. Kilka lat temu przeprowadziliśmy się do bloku, który nie był już całkiem nowy i na ścianie tego bloku na klatce schodowej były różne napisy. Niektóre z tych wyrazów były niekoniecznie cenzuralne, krótko mówiąc były brzydkie. Natalka mówi mi, że jedno takie słowo na „d” to zna, ale tego drugiego nie zna. Więc ja szybko odpowiedziałem, że to jest taki skrót, jak np. UJ albo AGH. Niestety nie udało się jej oszukać, więc potem pomyślałem, że to jest jakiś problem.
 
Żyjemy wśród różnych słów, także w tych brzydkich i nie możemy robić tak, żeby dzieci separować od tych słów. Bo słowa te, choć brzydkie należą do języka, a najgorzej to czegoś nie rozumieć. Dzieci powinny znać znaczenie tych wyrazów, powinny wiedzieć kiedy się ich używa. Dobrze byłoby jednak, gdyby dzieci tych słów nie używały. Wymyśliłem więc, żeby zrobić jakby zabawę literacką, językową. Po co używać słowa wulgarnego na wyrażenie emocji? Zamiast brzydkiego słowa możesz wymyśleć własne. Dlatego razem z Natalką wymyślaliśmy takie słowa, potem wysyłałem maile z prośbą do rodziców, żeby mi posyłali propozycje swoich dzieci. Później włączyła się w to kampania komercyjno - telewizyjna i w porannym programie tej stacji wystąpiliśmy razem z Natalką z apelem do ludności i w ten sposób te przekleństwa są w książce. A oprócz tego, żeby to nie był taki suchy słownik przekleństw wymyśliłem, żeby zrobić tę książkę w postaci wierszowanego poradnika.
 
KS: Czy odbiorcami książki: „Jak przeklinać? Poradnik dla dzieci” mogą być również dorośli?
MR: Polecam przeklinającym staruszkom także, żeby nie przeklinali. Oczywiście, że odbiorcami tejże książki mogą być również dorośli. Myślę, że będą się dobrze bawić. Muszę powiedzieć, że ja jako tatuś bardzo cierpię, czytając dzieciom literaturę, która mnie osobiście się nie podoba, którą one chcą, żeby im czytać. Uważam, że dobra literatura dla dzieci powinna bawić także rodzica, który ją czyta. Żeby rodzic też coś z tego miał, a nie nudził się jak mops.
 
KS: A skąd pomysł na współczesną wersję „Kopciuszka” ?
MR: Szczerze mówiąc, wydawnictwa. Wydawnictwo to zgłosiło się do mnie z projektem, żebym wymyślił współczesną wersje jakiejś bajki. Najpierw pomyślałem, że zrobię nie o Kopciuszku, tylko o Kupciuszku, który będzie kupował ciuszki i tak już zostało. Mam nadzieję, że wydawnictwo będzie kontynuowało tę serię, pt.: „Niebaśnie”. Wydawnictwu chodzi właśnie o to, żeby publikować współczesne wersje bajek. Nie wiem czy miała pani w ręku którąś z tych książek, bo to nie są kanoniczne wersje bajek, a właśnie takie „odleciane”. Ale jednak oparte na wzorcu bajkowym. Jeśli już mówimy o tych książkach, to warto wspomnieć ich graficzność. W tych książkach ilustracja jest równie ważna jak tekst. Czasami ma takie wrażenie, że mój tekst jest tylko „ilustracją” do bardzo znakomitych ilustracji Małgorzaty Pieńkowskiej.
 
KS: Jakie jest Pana największe osiągnięcie?
MR: Hmmm… To jest bardzo trudne pytanie. Mogę powiedzieć z czego jestem najbardziej szczęśliwy: z tego, że mam dzieci. Pewnie gdybym ich nie miał, w ogóle nie zajmowałbym się literaturą dziecięcą. Gdyby nie Natalka, która mi konsultowała pierwsze przekłady i gdybym się sam nie musiał zastanawiać jak mówić do dzieci, żeby to nie było takie „tiu- tiu- tiu”- infantylne, a z drugiej, żeby to nie był język zbyt dorosły i przez to odstraszający, to pewnie nie pisałbym dla dzieci. Nie wiem czy jest pani usatysfakcjonowana z mojej odpowiedzi, bo trochę się z niej wyślizgnąłem (uśmiech).
 
KS: Może być(uśmiech). A czy łatwiej jest pisać Panu dla dzieci czy dla dorosłych?
MR: Chyba teraz wolę pisać dla dzieci, ale staram się też pisać teksty, książki, wierszyki jakby równomiernie je rozkładając trochę tu, trochę tam. Myślę, że wtedy kiedy poważnie traktuje się naszego odbiorcę ( a ja staram się tak robić) to pisanie ma podobny stopień, skalę trudności.
 
KS: A teraz zadam pytanie z zupełnie innej dziedziny: jakie są Pana zainteresowania poza pisaniem?
MR: Co pan robi jak pan nie robi tego co pan robi? Wstyd się przyznać, ale w czasie „zajętym”, czyli wtedy kiedy pracuję, robie dokładnie to samo co w czasie wolnym. Nie widzę różnicy między jednym a drugim. Jeśli chodzi o hobby, to czasami jeżdżę na nartach    (z coraz mniejsza chęcią). Ogólnie to czytam książki, piszę książkach i gadam o książkach. Sprawia mi to na tyle dużo przyjemności, że nie widzę potrzeby, żeby jeszcze mieć jakieś poza tym zainteresowanie. Lubię jeszcze np. spotykać się z przyjaciółmi.
KS: Dziękuję za rozmowę, to już koniec pytań i chcę zaznaczyć, że był to mój pierwszy wywiad i uważam, że poszło mi bardzo dobrze (śmiech i brawa publiczności).
MR: Strasznie się cieszę i ja też uważam, że poszło pani bardzo dobrze i życzę pani kariery medialnej.
KS: Dziękuję!
 
Michał Maciej Rusinek (ur. 31 stycznia 1972) - literaturoznawca, tłumacz, pisarz. W latach 1991-1996 studiował polonistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim. W 2002 roku otrzymał stopień doktora na podstawie pracy „Między klasyczną retoryką a ponowoczesną retorycznością". Jako adiunkt pracuje w Katedrze Teorii Literatury i Retoryki na Wydziale Polonistyki UJ. Prezes Loży Limeryków, w której zasiadła Wisława Szymborska. Pisze teksty naukowe, sekretarzuje Wisławie Szymborskiej, tłumaczy książki dla dzieci i dorosłych, a także układa limeryki, piosenki i tworzy opowiadania.
 
Publikacje:
  • Jak przeklinać? Poradnik dla dzieci, Kraków 2008
  • Kopciuszek,Warszawa 2006
  • Limeryki, Warszawa 2006
  • Prowincjonalne zagadki kryminalne, Warszawa 2006 (współautor: Antonina Turnau)
  • Retoryka podręczna. Czyli jak wnikliwie słuchać i przekonująco mówić,
    Kraków 2005 (współautor Aneta Załazińska)
  • Między retoryką a retorycznością, Kraków 2003.
 
 
Opieka redakcyjna:
Joanna Ficek
Centrum Młodzieży
 
 

Przeczytaj również

Polecamy

Więcej z działu: Wywiady

Warto zobaczyć