Warszawa

Twórcza praca jest dla mnie aktem głęboko intymnym

Twórcza praca jest dla mnie aktem głęboko intymnym

Rozmowa z panią Dorotą Wierzbicką - filologiem polskim, socjologiem, tłumaczem obcojęzycznych tekstów dla dzieci, autorką książki "W Abecadłowie, czyli bunt literek".

 

“W Abecadłowie, czyli bunt literek” to Pani debiutancka książka. Czy pisanie zawsze było pani marzeniem?

 

Nie nazwałabym tego marzeniem, raczej naturalnym elementem życia, ekspresji. Tak, słowo to jeden z moich języków, moja forma wyrażania siebie, ale też lubię się nim bawić, nie bez nuty szaleństwa, absurdu, dowcipu - mam nadzieję, że gdzieś to zawędrowało i do Abecadłowa. 

 

Dlaczego wybrała pani taką tematykę?

 

Wiele lat temu pracowałam z dziećmi i trochę przypadkiem przyszło mi poprowadzić zajęcia, na których dzieci poznawały literki. I spontanicznie wymyśliłam zabawę "Czego by zabrakło na świecie, gdyby nie było na przykład literki L?" Nie byłoby przede wszystkim ludzi! Ale też lodów, lata i landrynek... Czego jeszcze? i tu zaczyna się szaleństwo wyobraźni (uśmiech). Zauważyłam, że dzieci znakomicie podchwyciły ten pomysł i uruchomił je niezwykle twórczo - do późnych godzin popołudniowych rodziły się kolejne koncepty i wizje świata pozbawionego danej literki. Po latach zaś przyszły do mnie te wierszyki. I postanowiłam wypuścić je w świat (uśmiech).

 

Książka pisana jest wierszem. Z czego wynika taki wybór formy?

 

To stało się dość naturalnie - wiersz ma swój rytm, melodię, pewien rodzaj humoru łatwiej oddać w opowieści rytmicznej. Chylę czoła przed klasykami poezji dziecięcej, Tuwimem czy Brzechwą, którzy dowiedli, że dobra poezja dla dzieci opiera się upływowi czasu, bawi, bo dla samych twórców była zabawą. Bardzo lubię bawić się z dziećmi rymowankami, żartować w ten sposób. Oba języki jednak - prozatorski i poetycki - są mi jednak bliskie. 

 

Co mogą wynieść dzieci z lektury „Abecadłowa”?

 

Mam nadzieję, że przede wszystkim będą się dobrze bawić i że obudzi ich wyobraźnię. Dzieci mają wyobraźnię cudowną, jeszcze nieskrępowaną, nieograniczoną tak bardzo regułami, powinnościami - uwielbiam wchodzić w ich świat, ale i budzić dziecko w sobie, pozwolić sobie na nieco absurdalne, a na pewno nieograniczające się pomysły. Widziałam też, że świat literek, czytania staje się dla nich nie wiadomo kiedy bardziej przyjazny dzięki Abecadłowej zabawie, ale to skutek uboczny, choć z pewnością dla wielu ambitnych rodziców kluczowy (uśmiech).

 

Jak wyglądała współpraca z panią Agnieszką Żelewską?

 

To dla mnie honor i zaszczyt, że tak znakomita ilustratorka zgodziła się zilustrować tą książkę. Przyznam, że teraz trudno mi nawet przypomnieć sobie, jak wyobrażałam sobie Abecadłowo wcześniej. Uwielbiam kreskę pani Agnieszki - wiele w niej ciepła, serdeczności dla tekstu, inteligencji i prostoty. Na przykład łódka, na której płynie tłum postaci na R - cudowne!

 

Planuje pani wydanie kolejnych książek?

 

Twórcza praca, nawet tak skromna jak moja książeczka, jest dla mnie aktem głęboko intymnym. Nie mówię o nim, nie dzielę się przed finałem, nie wypuszczam w świat przedwcześnie. Ale mogę powiedzieć, że jeśli tylko będę mogła, z radością podzielę się z czytelnikami nowymi historiami i światami, które gdzieś powstały w mojej głowie.

 

Dziękuję za rozmowę.

 

Dziękuję.

 

 

Rozmawiała Karolina Grabarczyk

 

 

fot. Krzysztof Wilk / Wydawnictwo Literackie

 

 

 

Przeczytaj również

Polecamy

Więcej z działu: Wywiady

Warto zobaczyć