Obyczajowe powieści kobiece są niczym jajko z niespodzianką. Niby wiemy po okładce, czego spodziewać się w środku, a jednak często jesteśmy zaskoczeni. Taką, pełną niespodzianek, Serię z fasonem wypuszcza właśnie na rynek Wydawnictwo Literackie, rozpoczynając – nie bez kozery – od książki "Jajko z niespodzianką".
Polska literatura kobieca ma swoje gwiazdy. Czy Wydawnictwo Literackie odkryje przed czytelnikami kolejne?
Dorota Wierzbicka, redaktorka i producentka Serii z fasonem: – Co do tego nie mamy wątpliwości. Serię z fasonem rozpoczynamy mocnym uderzeniem – powieściowym debiutem Agnieszki Krakowiak-Kondrackiej, scenarzystki Na dobre i na złe, która od lat tak opowiada o perypetiach lekarzy z Leśnej Góry, że serial święci tryumfy oglądalności, zgarnia nagrody, a Hanę i Piotra Gawryło widzowie po prostu uwielbiają. I nie wątpię, że każdy kto darzy sympatią serialową Hanę, polubi też Adę, bohaterkę Jajka z niespodzianką. Świat snobistycznego przedszkola, do którego Ada posyła trzyletnią córeczkę, to fascynujące zjawisko samo w sobie, a jeśli dojdą do tego damsko-męskie perypetie… w Hollywood nie wymyśliliby tego lepiej.
Agnieszka Olejnik to kolejne zjawisko wśród literackich debiutów – autorka, po której książki nie radzę sięgać bez zapasu chusteczek. Sama zużyłam ze dwie paczki (śmiech). To tego rodzaju autorka, której powieści nie da się czytać „po kawałku”. Jeśli zaczniesz wieczorem, choćbyś miała czytać do rana, nie odłożysz wcześniej – doświadczyliśmy tego w wydawnictwie dość zgodnie.
Jerzego Niemczuka, współautora znakomitego – na ekranie, jak i kartach książki – Rancza, przedstawiać nie trzeba. Niezwykła kultura literacka, doświadczenie i warsztat, jakiego wielu może mu zazdrościć. Czytelnicy wydanego przez nas „Rancza”, którego jest współautorem, dzwonią dopytując o dalsze części – to chyba najlepsza reklama dla autora.
Wreszcie Karolina Frankowska – osoba, która powołała do życia Agatę Przybysz (tak, tak, tę z Prawa Agaty) i napisała chyba pierwszą polską książkową (!) komedię romantyczną, znakomitą opowieść o Zosi, z której perypetii można się śmiać, ale nie sposób jej nie lubić. Karolina to autorka o niezwykłym literackim słuchu, ze swobodą posługuje się językiem warszawskich 25-latków, czuje ich żarty i jednocześnie ma dla swoich bohaterów wiele życzliwości.
Wszyscy autorzy Serii z fasonem to ludzie z dużą literacką klasą i znakomitym warsztatem, a prywatnie – szalenie mili, sympatyczni. Współpraca z nimi to dla redaktora przyjemność i wielka satysfakcja.
Co wyjątkowego jest w Serii z fasonem? W jaki sposób została pomyślana?
DW: – Zawsze mieliśmy intuicję i mocne przekonanie, że na półce literatury popularnej jest pewna luka; w księgarniach jest wiele tytułów ambitnych, bardzo wyrafinowanych, podejmujących poważną, ciężką tematykę, albo rozrywki o dość… słabym – delikatnie mówiąc – warsztacie. Inteligentne czytelniczki, szukające rozrywki czasami wychodziły z księgarń z pustymi rękami. Seria z fasonem to solidny warsztat i przyjemne chwile. Jak powiedział Jerzy Niemczuk „świetna rozrywka, która nie zniechęca czytelnika o wyższych literackich oczekiwaniach”.
To też – co chcemy podkreślić – świetna szansa dla debiutantów. Udało nam się jak dotąd zaprosić do współpracy ludzi niezwykle utalentowanych, o dużej wrażliwości literackiej, wyobraźni, autorów niebanalnych i wyrazistych. Przed czytelnikami niejedna niezwykła literacka przygoda, i – co ważne – naprawdę przyjemna.
Czym różni się praca redakcyjna nad pojedynczą powieścią od pracy nad serią wydawniczą?
DW: – Różnica na pewno dotyczy koncepcji graficznej – musimy spójnie pomyśleć o wielu tytułach; stworzyć pewną całość – koncepcyjnie, graficznie, promocyjnie, nie ograniczając jednocześnie osobnej przestrzeni żadnego z tytułów. Bo każdy z nich jest przecież odrębną historią. To było i jest największe wyzwanie dla wydawcy.
Autorka Jajka z niespodzianką jest scenarzystką telewizyjną. Wcześniej WL wydawał także Jerzego Niemczuka i Agnieszkę Pilaszewską. Na kogo teraz kolej?
DW: – Jeszcze w tym roku czytelnicy znajdą w księgarniach powieść Karoliny Frankowskiej i Bat na koty Jerzego Niemczuka. Ta druga to powieść o tym, jaką siłę ma dobro. Głównej bohaterce wali się po kolei wszystko i autor nie opowiada tego bynajmniej komediowo. W sposób bardzo prawdziwy, bardzo życiowy pokazuje jak wielkie rzeczy zaczynają się od małych gestów, jak dobro nas tworzy, jak wraca, jak jesteśmy sobie nawzajem potrzebni. Piękna opowieść osadzona w pięknej mazurskiej scenerii. Gdyby stworzyć osobną serię Książki dobre, piękne i mądre, Bat na koty mógłby z pewnością ją otwierać…
Powieść Karoliny Frankowskiej to z kolei czysty wdzięk, urok i dowcip. Ale najsympatyczniejsi są chyba i tak główni bohaterowie – trójka przyjaciół jeszcze z czasów szkolnych; teraz wszyscy są już po studiach i próbują w głośnej, szybkiej i modnej Warszawie spełniać swoje marzenia. Chyba od czasów Magdy M. nie mieliśmy takiej książki o Warszawce (śmiech), Karolina Frankowska opowiada o niej jednak w sposób niepozbawiony ironii. Z Zosią, Kaśką i Bartkiem czytelnicy zaprzyjaźnią się na pewno – są przede wszystkim bezpretensjonalni, naturalni i niedoskonali, wrażliwi; takich przyjaciół chce się mieć, także tych książkowych.
I w końcu wspomniana już wcześniej powieść Agnieszki Olejnik, nauczycielki, a prywatnie też mamy i kobiety o wielu pasjach. „Zabłądziłam” to jedna za najbardziej elektryzujących powieści o dojrzewaniu ostatnich… może nawet dekad? Porażająca i świetnie napisana historia szesnastoletniej Majki, jej wchodzenia w dorosłość, dojrzewania i dorastania do miłości, także fizycznej. Przejrzymy się w tej opowieści wszystkie – i te 40-letnie i te 18-letnie. Polecam serdecznie.
Stworzenie dobrej serii to niełatwe zadanie, także pod kątem szaty graficznej. Czy była dużym wyzwaniem?
DW: – Zdecydowanie, ale nowoczesny, a zarazem miękki, ciepły projekt Uli Gireń ujął nas od razu. Czasem działa to podprogowo: wiele osób dyskutuje nad walorami któregoś z graficznych projektów, ale bezwiednie do ręki biorą inny i wybierają go spośród dziesięciu teoretycznie (!) atrakcyjniejszych. Tak było w tym przypadku. Mamy nadzieję, że szata graficzna tej serii stanie się po prostu znakiem jakości i przyjemności – np. leniwej, przyjemnej lektury na piątkowy wieczór.
Co sprawia, że proponowane przez WL tytuły będą wyjątkowe?
DW: – Bohaterowie z krwi i kości, którzy nie są papierowi, sztuczni. Stworzyć takie postacie to wielka sztuka, właśnie dlatego że to ludzie tacy jak my, możemy ich minąć na ulicy i w tramwaju. Właściwie z każdą z bohaterek chętnie poszłabym na kawę.
W sztuce są na szczęście pewne wartości i jakości niemierzalne – zachwycamy się czymś, przeżywamy, z pasją o czymś dyskutujemy; coś nas porusza.
Tak właśnie jest z tymi powieściami – nawet my, wydawcy, którzy czytamy na co dzień bardzo dużo, siadaliśmy nad książkami „z fasonem”, planując, że przeczytamy trzy rozdziały, a wstawaliśmy po kilku godzinach, odkładając kartkę z napisem „Koniec”, czasem bardzo wzruszeni, czasem rozbawieni. To jest właśnie taka seria.