Warszawa

"Gdzie jest Dory?" - podwodna bajka o przyjaźni, miłości i rodzinie

"Gdzie jest Dory?" - podwodna bajka o przyjaźni, miłości i rodzinie

W piątkowe popołudnie rozpoczęliśmy rodzinne świętowanie weekendu od pobytu w piekarskim wakacyjnym kinie i filmu, już nie nowego, ale świetnie wpasowującego się w klimat upalnych dni - "Gdzie jest Dory?". Oj, lubię te nasze wspólne wyjścia i atmosferę tajemniczego kina, gdzie nie wiadomo co za chwilę w sercu mocno się poczuje.


Film studia Disney/Pixar nie jest już nowy i córcia znała fabułę, ale było to z naszej strony działanie celowe, gdyż przy "mocniejszych" (umówmy się - stresujących scenach) ona sama sobie przypomina, że zakończenie będzie szczęśliwe.
Rybka Dory ze swoimi super przyjaciółmi Nemo i Merlinem postanawia odkryć tajemnice swojej przeszłości. A że niewiele pamięta - to jeden, jedyny fakt, który pamięta. To takie słodkie...myślę sobie, - to trochę tak jak ja się wciąż czuję za kierownicą.


Tak więc, panna samiczka pokolca królewskiego, cierpiąca na chroniczne zaniki pamięci krótkotrwałej postanawia wyruszyć na poszukiwanie swoich rodziców. I się dzieje...


Film, podobnie jak "Gdzie jest Nemo?" porusza ważne życiowe wartości: rodzina, przyjaźń, miłość. A poprzez postawę i ważne słowa naszej bohaterki, kilkukrotnie przypominamy sobie, że w życiu nie ma rzeczy niemożliwych, a planowanie jest przereklamowane! Po części nawet się z tym zgadzam: "Nie ma nic fajnego w planach. Najlepsze rzeczy dzieją się przypadkiem"... no tak, bez wątpienia! J
Na film warto iść, bowiem jego twórcy doskonale operują słowem i obrazem. Przyprawiają wszystko humorem i wrzucają parę zaskakujących zwrotów akcji… co dobrze się ogląda. Naszą córcię zachwyciły przede wszystkim kolory, w których poruszała się mała rybka. Fakt – przestrzeń morska niesamowita! Choć ja, najbardziej z rozrzewnieniem patrzyłam na przytulające się bobry, albo na odkrywającego swoje drugie ja (pod wpływem Dory) Hanka – ośmiornicę, w sumie – siedmiornicę.


Dodatkowo ogromne brawa należą się polskiemu dubbingowi. Jest zniewalający. Genialna Joanna Trzepiecińska, jako Dory, zabawny i czasami nostalgiczny Andrzej Grabowski, jako Hank oraz Ewa Błaszczyk, jako Jenny – doskonałe trio.


A nasze nowe pozytywne motto po filmie: „Zawsze jest jakieś wyjście”. Fajne, co nie?


Polecamy.
Irka z rodziną

 

Przeczytaj również

Polecamy

Więcej z działu: Okiem rodzica

Warto zobaczyć