To jedna z najpiękniejszych bajek, jaką widziałam, więc to nic, że teraz wiosna za oknem - ja dziś o zimowej aurze!
I zapewniam, że ta bajka jest idealna dla dzieciaków o różnych potrzebach. Oczaruje chłopców, dziewczynki, małych i dużych milusińskich. Sam zwiastun zachwyca! Nie ma tu strasznych potworów i przerażającej grafiki, jest miło i ciekawie. Piękna muzyka, cudowne animacje, urocza historia o pomaganiu, przyjaźni, przezwyciężaniu trudności... i ten element podróżniczy, do którego teraz nasze serca jeszcze mocniej biją.
Chińskie pierożki marzą nam się na obiad. I to jedzone pałeczkami. Oraz zielone plenery w drodze na ośnieżony Mount Everest - kiedyś to marzenie trzeba koniecznie zrealizować! Miejsca tu pokazane zapadają w naszą pamięć głęboko. Chce się je całym sobą poznać, odwiedzić koniecznie. I pewnie dlatego główna bohaterka staje się nam tak szybko bliska. Ona również marzy o podróży... przez Chiny, bo w taką właśnie podróż miał ją zabrać nie żyjący już tata. Ma mapę i zdjęcia miejsc - i to jej wystarczy, by zrobić krok w stronę swych pragnień.
W podróży ma najlepszych z możliwych kompanów, w tym Yeti, który podąża do swojeo domu. Moje dzieci oczarował również Wielki Budda z Leshan i Góry Żółte. Ja roztkliwiałam się nad postaciami, dopracowanymi w najdrobnieszych szczegółach. I nad piękną historią (nie ma co oglądać tej animacji w mocnym makijażu, za to polecam chusteczki).
Wzruszająco polecam! A my... oczywiście najchętniej weszlibyśmy do bajki i zjedli te pierożki :)