Bardzo lubimy chodzić razem z moją córką do kina, staramy się robić to regularnie, potem idziemy wspólnie na frytki lub ciastko i na długi spacer. Wczoraj byłyśmy w kinie na filmie „Riko prawie bocian” który reżyserował Toby Genkel i Reza Memari.
To historia małego ptaszka, który od momentu wyklucia z jajka, mieszka i jest wychowywany przez bociany. Sam też czuje się bocianem, mimo, że widzi różnice w wyglądzie swoim i swojej rodziny. Życie upływa mu na ptasich przyjemnościach, wspaniale spędza mu się czas ze swym bratem bocianem. Niestety bociany na zimę odlatują do ciepłych krajów a dla małego wróbelka taka podróż może być niebezpieczna. Tata bocian postanawia by Rico został na miejscu a reszta rodziny uda się do Afryki. Rico nie chce na to pozwolić, chce lecieć ze swoja rodziną, niestety rano zasypia i zostaje sam. Wszystkie bociany odlatują.
Rico postanawia dogonić rodziców i brata i sam udaje się w drogę do Afryki. Po drodze spotyka sowę Olgę jej tajemniczego przyjaciela a także zwariowaną papugę, która marzy o karierze wokalnej. Początkowo ptaki się nie dogadują a papuga oszukuje Rico i Olgę ale podczas ich wspólnej drogi i różnych przygód ptaki zaprzyjaźniają się i pomagają by Rico odnalazł swoja bocianią rodzinę. I pokazują, że razem stanowią świetny zespół ratując bociany z opresji.
Mojej córce podobał się Rico, jego odwaga i siła by się nie poddać choć był malutkim ptaszkiem co prawda ponieważ biologia to ulubiony przedmiot mojej córki, stwierdziła, że Rico bardziej przypominał pustułkę niż wróbelka ale to drobny szczegół. Bardzo tez podobała się jej sowa Olga i jej tajemniczy przyjaciel.
Mi podobały się sceny z tańcząca i śpiewającą papugą a także to, że pokazano jak ważna jest przyjaźń i rodzina. Był także przekaz o tolerancji, że jesteśmy inni ale przez to świat jest ciekawy.
Warto obejrzeć ten film.
Polecamy mama Agata i Ania