Activity My First to bardzo dobra propozycja dla najmłodszych miłośników planszówek. Gra zachęca już od początku swoją warstwą wizualną. Nasz 4,5 latek z wielką radością zabrał się za układanie planszy i ustawianie na niej kolorowych słoni – puzzle to chyba jego druga ulubiona rozrywka po planszówkach;) W międzyczasie tata podjął się rozszyfrowania instrukcji – która wcale nie okazała się trudnym orzechem do zgryzienia, dzięki czemu w miarę szybko można było przystąpić do emocjonującej i wypełnionej śmiechem rozgrywki.
Dużym plusem gry, jest jej elastyczność. Zasady rozpisane w instrukcji pozwalają na ich modyfikację i dostosowanie do najmłodszych graczy i ich poziomu rozwoju. Możliwość odrzucenia kart, z którymi młody nie był sobie w stanie poradzić, zdecydowanie ułatwiła nam grę. Planszę można dowolnie modyfikować – skracać lub wydłużać, w zależności od tego jak długo chcemy grać. Karty mogą spełniać również dodatkową funkcję przy nauce angielskiego, co na pewno się przyda już w niedługiej przyszłości ;)
Nie da się stworzyć gry idealnej i także w tej pojawiają się pewne minusy i niejasności. Jak na przykład nie w pełni jasne karty dla nie czytających – np. obrazek przedstawiający piłkarza, opisany jest jako piłka nożna. Jednak ten minus można zniwelować na poziomie przygotowań do gry, odrzucając te które nie są dla naszego syna jeszcze w pełni jasne, lub korzystając z pomocy ze strony któregoś z współgraczy. Nie do końca jasna była dla nas idea rysowania – mając już obrazki na kartach, nie miało to dla nas większego sensu, więc zostaliśmy przy pokazywaniu i opowiadaniu, co i tak dało nam bardzo dużo frajdy.
Ogólnie gra zostawiła w nas bardzo pozytywne wrażenie i na pewno będziemy do niej wracać. Widać po młodym jak podczas rozgrywki rozwija kreatywność i umiejętność opowiadania, przez co zwiększa się jego pewność siebie, co bardzo nas cieszy. Na pewno będziemy korzystać z kart poszerzając zasób jego słownictwa – zarówno w języku polskim jak i angielskim:) Gdyby jeszcze bohaterami były dinozaury… niczego już nie brakowałoby nam, do szczęścia J Polecamy!
Beata i Łukasz – rodzice 4,5 letniego Karola.