W pierwszy dzień majówki wyfrunęliśmy na FRU do kina. Większość mieszkańców Wrocławia też gdzieś wyfrunęła, bo do Kina Helios w Magnolii dojechaliśmy w 9 minut ze Śródmieścia! I parking taki dostępny..... Kino na szczęście było otwarte. No tak, ale o FRU ma być.
Film o małym ptaszku, takim zwyczajnym, niemigrującym, bezimiennym. Wykluł się z jajka samotnie i pierwszy rok życia spędził w starej altance, kryjąc się przed światem. Tylko przyjaciółka Biedronka i para zajęcy mu towarzyszyła. Urządził się przednio, rozrywek miał dużo ale pazurka nie wystawił poza teren altanki. Aż w końcu Biedrona, korzystając z sytuacji wysłała przyjaciela po żołędzia, który „niechcący " wylądował w krzakach poza azylem. No i szedł bidulek trzęsąc się, dodawał sobie otuchy aż spotkał pięknego, rannego, błękitnego ptaka, który został zaatakowany przez dwa koty. Ptak - Dariusz przygotowywał siebie i swoją rodzinę do podróży do Afryki. Niestety nie dożył ... Zdążył powierzyć naszemu bohaterowi tajemnicę nowej drogi do Afryki. Takiej, w trakcie której ptaki nie natchnęłyby się na żelazne ptaki (czyt. samoloty).
Zjawiła się cały rodzina Dariusza i Karol - zastępca przewodnika stada. To on miał przewodniczyć wyprawie ... A nasz mały, strachliwy ptaszek, został wmanewrowany przez Biedronkę i poprowadził stado… Bez doświadczenia, bez wiary we własne siły, bez przygotowania poprowadził stado ptaków do Afryki lecąc... w przeciwnym kierunku niż wszystkie ptaki...Dotarli wszyscy cali i zdrowi do celu wędrówki choć nie brakowało trudu, zwątpienia i niebezpieczeństwa... Więcej już nie będę zdradzała szczegółów...
Film o małym ptaku, który dokonał wielkiego wyczynu. Nauczył się pokory i odpowiedzialności i co najważniejsze uwierzył we własne siły. Zyskał przyjaciół i otrzymał imię Jaś Luzacki, no bo tylko luzak mógł wpaść na pomysł w jaki sposób pokonać ostatni etap wędrówki ku Afryce... Morał z tego taki: nie ważne gdzie się urodzisz, ważne gdzie dotrzesz! WyFRUńcie na film!
Joanna Mirecka