Aby ukochane maleństwo zechciało zjeść przygotowany posiłek należy zauroczyć je jedzeniem, sprawić, że obiad będzie zabawą, a kolacja wielką frajdą.

Ja pozwalam swojej córce wybierać co chce zjeść (oczywiście staram się by mogła wybierać spośród rzeczy zdrowych i jak najbardziej różnorodnych), bo każdy z nas lubi decydować o swoim menu i dzieci nie są tu wyjątkiem.

Zanim zabiorę się do przygotowywania posiłku, pytam córeczkę: "Chcesz kanapkę z szynką czy twarożkiem? Wolisz jogurt z brzoskwiniami czy truskawkami, a może mus bananowy lub pomarańczowy?" Pozostawiam jej wybór i nie narzucam nic na siłę. Nie zmuszam córeczki, by zjadła więcej, niż chce. Wiem, że moje "zjedz" działa na nią jak płachta na byka. A im bardziej nalegam, tym ona bardziej chce postawić na swoim.

Zauważyłam, że moja pociecha chętniej zjada posiłki, w których przygotowaniu uczestniczy. W naszym przypadku świetnie sprawdzają się gotowane warzywa (marchewka, buraczki, kalarepka) które kroję w plastry a następnie wykrawam za pomocą foremek do wypieku ciasteczek. Gwiazdki, choinki, serca i księżyce z buraka czy kalarepy stały się absolutnym hitem. Do tego jeszcze kasza lub ryż i kolorowe danie mam gotowe.

Jak tylko to możliwe staramy się jadać razem przy rodzinnym stole. Dla dziecka jedzenie w samotności jest nudne i smutne. Co innego w towarzystwie, zupełnie inaczej smakuje. A z naszą małą pomocą każde dziecko zrozumie, że je się nie po to, by sprawić mamie przyjemność, ale po to, by nie być głodnym.

Maciaszczyk Anna