Mój synek Staś ma niecałe 4,5 latka, jest rozkosznym chłopczykiem.
Często zastanawiam się, czy dobrze go wychowuję. Chciałabym mu nieba uchylić, aby miał inaczej niż ja w dzieciństwie. Wiem jednak, że tak nie można. Słyszy się o bezstresowym wychowaniu, bez bicia i karania. A najważniejsze jest ustalenie granic. Niestety oboje mamy z tym problem. Ja w ustalaniu, Staś w wytrwaniu.
Takim największym naszym problemem jest zasypianie. Kiedy nocuje (od niedawna w wyjątkowych sytuacjach) u mojej babci, jest wszystko w porządku. Chodzi grzecznie spać i o 20 już słodko śpi.
W domu niestety nie był nauczony zasypiać w swoim łóżku. Od najmłodszych chwil był zawsze przy nas, nie przeszkadzał mu przy zasypianiu telewizor czy rozmowy. Wystarczyło jemu być blisko nas. Zasypiał od 20 do 24.
Jest przedszkolakiem już drugi rok. Pójście do przedszkola wymagało zmian w naszym życiu. Postanowiliśmy spróbować zasypiania we własnym łóżeczku. A najlepiej byłoby gdyby zasypiał sam. Czytaliśmy książki, puszczaliśmy cicho bajki z płyt cd. Niestety często zasypianie wychodziło ze zmęczenia lub przy oglądaniu bajek. Niekiedy mały podchodził do mnie i prosił: "Mama usiądź przy komputerze, a ja szybko zasnę, tylko położę się obok." Siadałam na narożniku, na stoliku komputer lub oglądałam film, a mały w tym czasie przytulał główkę i nie mijało 5 minut, a on słodko spał. Niestety słodki ciężar był do przeniesienia do łóżka. Tylko tak nie można.
Po miesiącach prób, chyba doszliśmy do kompromisu. Czytam opowiadanie Stasiowi na dobranoc. Mały leży w swoim łóżku, jednak nadal zadaje mi pytanie kiedy ja przebiorę się w piżamkę i kiedy pójdę spać. Po przeczytaniu gasimy światło i trzymamy się za rączkę. Staś usypia.
Teraz kiedy wróciłam do pracy zaczynam doceniać coraz bardziej takie chwile. Może denerwuję się, bo obowiązki domowe czekają aż zaśnie, bo sama jestem zmęczona i pewnie usnęłabym razem z nim, ale nie mogę. Może chciałabym skraść trochę czasu tylko dla siebie. Ale te chwile tak szybko mijają. Staś jest coraz większy, mądrzejszy i ta bliskość mam wrażenie między nami zatraca się chyba. Chłopiec bardziej lgnie do taty, a mama zostaje taką pocieszycielką i do utulenia każdej łezki.
Stare sposoby są sprawdzone i warto z nich korzystać. Cały czas uczę się wytyczania granic i przestrzegania ich, moim wielkim krokiem do celu było ustalenie pory snu i sposobu zasypiania. Oboje uczymy się od siebie.
Agata - mama Stasia