Warszawa

Dlaczego warto wierzyć w Świętego Mikołaja?

Dlaczego warto wierzyć w Świętego Mikołaja?

To Święty Mikołaj! Właśnie rozpoczął wizje lokalne, sprawdzając, jak zachowują się dzieci, by wiedzieć, komu pod choinkę przynieść prezenty, a komu rózgę. I naprawdę trzeba uważać, bo nigdy nie wiadomo, czy akurat nie zagląda przez okno.

 

Gdy na cmentarzach dopaliły się już wszystkie znicze i zwiędły wszystkie kwiaty, a codzienność zrobiła się znowu spokojna i nudna, moje dzieci stały się grzeczne. Nagle odzyskały zapał do porządkowania zabawek, wyrzucania do kosza papierków po cukierkach czy zjadania obiadków. Nawet ubranka przed snem są tak dokładnie złożone „w kostkę”, że nadają się tylko do… prasowania. No i ta zgodna atmosfera! „Siostrzyczko - braciszku”… Prawdziwa sielanka!

 

Cudowna metoda wychowawcza czy czary?

Nie, to Święty Mikołaj. Właśnie rozpoczął wizje lokalne, sprawdzając, jak zachowują się dzieci, by wiedzieć, komu pod choinkę przynieść prezenty, a komu rózgę. I naprawdę trzeba uważać, bo nigdy nie wiadomo, czy akurat nie zagląda przez okno. Rodzice też muszą się pilnować, bo inaczej mogą usłyszeć od swoich pociech: „Mikołaj wszystko widzi!”. Skoro tak, to lepiej się nie narażać. Byłoby głupio dostać w tym wieku rózgę…

 

 

List do Świętego Mikołaja

To bardzo ważna sprawa. W ten sposób możemy poznać marzenia naszych pociech. A mogą nas zaskoczyć, bo dzieci nie są materialistami, często, zwłaszcza te młodsze, nie rozumieją znaczenia pieniądza. Dla nich liczy się to, że wróżka śpiewa, księżniczka kucyków lata, a z klocków buduje się helikopter z obrotowym śmigłem i linką holowniczą. Nieważne, że to wszystko jest drogie, przecież Święty Mikołaj i tak tego nie kupuje, bo wszystko ma. A skoro tak, to może też podarować pierścionek z brylantem dla mamusi i wypasione auto dla tatusia. I jeszcze dom z ogrodem dla babci, i psa dla dziadka, i… może lepiej pomóżmy dzieciom w pisaniu tego listu. 

 

Na początku musimy wyjaśnić, że Święty Mikołaj ma do obdarowania mnóstwo ludzi i dlatego możemy poprosić go tylko o np. 3 prezenty. Niech dziecko zastanowi się, o jakiej rzeczy marzy najbardziej. Możemy napomknąć też o wartości czy właściwościach prezentu.

  • Święty Mikołaj nie przynosi giwer, pistoletów czy gry o krwiożerczych potworach, bo sprzeciwia się zabijaniu. Jest przecież „święty”.
  • Nie podaruje też prostownicy do włosów 7-letniej dziewczynce, bo to jest sprzęt dla dorosłych.
  • Żywe zwierzątka nie są rzeczami i nie wolno traktować ich jak zabawki. Zapakowany w kolorowe pudełko chomik, świnka morska, pies lub kot, ustawiony pod rozświetloną choinką i „rozpakowywany” potem przez niecierpliwego malca jest przerażony i może nawet przypłacić to zdrowiem lub życiem.

 

Gdy wszystkie kwestie są wyjaśnione, a dziecko wie, o co poprosi Świętego Mikołaja, możecie zabrać się za list. Może być napisany (koniecznie przez dziecko!) lub narysowany na ładnym papierze, dowolnie ozdobiony i… serdeczny. „Daj mi, musisz mi przynieść” w ogóle nie wchodzą w rachubę. Za to „bardzo Cię proszę i dziękuję” jak najbardziej. Rodzice też mogą napisać swoje listy, dzięki temu Święty Mikołaj odetchnie z ulgą, że w końcu nie musi męczyć się z wymyślaniem prezentów dla dorosłych. Wszystkie listy układamy na parapecie przy wybranym oknie, na kominku lub w miejscu wcześniej ustalonym. Możemy dołożyć jakąś czekoladkę lub ciasteczko na zachętę, bo przecież Święty Mikołaj to też człowiek.

 

Ta wielka wiara przenosi góry.

„Nie musisz już tracić pieniążków na lalkę, mamusiu. Mikołaj mi ją przyniesie!” – oznajmia poważnie córeczka. Jest szczęśliwa, bo zrobiła dobry uczynek – zaoszczędziła rodzicom wydatków, a lalkę i tak dostanie, przecież Święty Mikołaj zawsze spełnia marzenia grzecznych dzieci. Jak to dobrze być dzieckiem!... Jak łatwo jest wtedy czerpać radość z każdej chwili życia. Świat wydaje się taki prosty i piękny. Idealny do wzrastania, do stawania się dobrym, wartościowym człowiekiem. I gdy nawet pojawią się jakieś problemy, to jest mama, tata, babcia, dziadek, no i… ten Święty Mikołaj. Czepia się, co prawda, nieumytych zębów i bałaganu w zabawkach, ale widocznie dorośli tak już mają, nawet święci. Za to cuda dokonuje prawdziwe! Ferrari z klocków było! Gadający kucyk dla siostry też. A rodzice w życiu by tego nie kupili, bo mają „ważne wydatki”. I niestety żałują, że już dorośli, i że nie mogą powierzyć wszystkich swoich marzeń Świętemu Mikołajowi. Ale o tym nie powiedzą przecież swoim dzieciom. Jeszcze nie teraz…

 

Bo nie wolno odbierać dzieciństwa!

To najważniejszy etap w naszym życiu. Dzieciństwo kształtuje człowieka na całe życie. To fundament osobowości, od którego zależy, jacy będziemy. Ważnym elementem dzieciństwa jest bajka. To dzięki niej dziecko poznaje życie, oswaja się z problemami, uczy pokonywać trudności. Bajki dają nadzieję, uczą wiary, mądrości i dobroci. Pokazują świat w sposób niematerialny. Są pożywką dla duszy i osłoną przeciw brutalnej rzeczywistości. Inaczej mówiąc, chronią psychikę naszego dziecka. Tak jak Święty Mikołaj, który jest radością i nadzieją dla wszystkich dzieci, które w niego wierzą, nawet tych skrzywdzonych przez los, cierpiących, czy umierających w hospicjach.

 

Jak zabija się marzenia?

„Nie ma świętego Mikołaja! Rodzice kupili mi już klocki, które chciałam i położą je potem pod choinkę” – to słowa pięcioletniej dziewczynki powiedziane miesiąc (!) temu. Inny obrazek: duży market, rodzina z wypchanym zabawkami wózkiem, dwaj ok. sześcioletni chłopcy taszczą kolorowe pudła z samolotami lub autami. Nawet specjalnie ich nie obejrzeli, ważne, że wyglądały okazale. Rodzice zatwierdzili ich wybór, z jednym tylko warunkiem: „rozpakujecie wszystko dopiero w Wigilię po kolacji.” „Ale tato…” Nie ma żadnego „ale”, przecież to mają być prezenty pod choinkę, trzeba je więc jeszcze opakować, żeby ładnie wyglądały pod świątecznie ustrojonym drzewkiem. Tylko po co? Przecież prezent ma być niespodzianką, tajemnicą, którą obdarowany pozna po zdjęciu opakowania. To właśnie przeżywanie tej tajemnicy jest najważniejsze, z niej rodzi się spełnienie marzeń. Takie stopniowe budowanie emocji przysparza najwięcej radości. Bo sama zabawka bez tej całej „baśniowej otoczki” jest tylko zwykłą rzeczą, która dość szybko opatrzy się i spowszednieje wśród wielu innych. Po co marzyć, skoro można iść do sklepu i kupić? Tylko czy wtedy poznamy prawdziwy smak szczęścia...?

 

 

„TAK” dla Świętego Mikołaja!

Czy my, dorośli, nie mamy czasem ochoty uciec przed rzeczywistością we własne dzieciństwo? Zapomnieć o polityce, kredytach, podwyżkach i ciągle rosnącym kryzysie na wszystko? Pewnie, że tak! Ale my mamy dokąd „uciekać”. Nasze dzieciństwo nie posiadało marketów z „wypasionymi” zabawkami, nie było reklam i gazetek promocyjnych. Za to mieliśmy marzenia, które spełniał Święty Mikołaj!

 

Pamiętam jeszcze te emocje i bicie serca, gdy z nosami przyklejonymi do okna, próbowaliśmy z bratem dostrzec, czy nie widać gdzieś postaci w długim, czerwonym płaszczu, czy na balkonie nie pojawił się już upragniony worek zrzucony z sań… Te wspomnienia są kołem ratunkowym, gdy w życiu dzieje się coś nie tak. Pomagają pozbierać się na nowo, wracają nadzieję i chęć do działania. To jest właśnie dar Świętego Mikołaja, jaki dostajemy na zawsze.

 

Mamo! Tato! Był Mikołaj!!!

Faktycznie! Dzisiaj w nocy buszował po naszym domu! Zabrał listy, zjadł przygotowane przez Anię ciasto i zostawił dla niej, w ramach podziękowania, maleńki, słodki upominek. Tylko jak on to zrobił?! Nikt go przecież nie widział i nie słyszał. Co za mistrz konspiracji!


I całe szczęście, że taki jest ten Święty Mikołaj, bo dzięki niemu wszyscy poczuliśmy wyjątkowy dreszczyk emocji i radość, a mglisty poranek zrobił się nagle całkiem wesoły. Możemy znowu, jak dawniej, przeżywać naszą bajkę, dopisać jej nowe strony i chociaż w ten sposób nadać kolory szarej rzeczywistości. Bo to naprawdę fajna zabawa!


                                                                                                             Mama Ani i Krzysia
 

 

 

Komentarze

U nas też dzisiaj w nocy był Mikołaj - zabrał z kominka listy i czekamy, czekamy, czekamy na pewno do nas powróci w wigilijny wieczór. Mamo a czy ty wierzysz w Mikołaja - pyta 10-letnia córka. Tak córeczko ja wierzę w Mikołaja....

dodany: 2012-12-03 16:57:25, przez: Goa

Bardzo piękny list, prosty, ale pełen serca, przyjaźni, pozytywnych emocji, aż mnie samej, 35-letniej mamie 5 i 6-latków łezka wzruszenia w oku się zakręciła, dziękuję za ten mikołajowy nastrój:)

dodany: 2012-11-29 01:19:11, przez: Anita

Przeczytaj również

Polecamy

Więcej z działu: Okiem rodzica

Warto zobaczyć