Zapewne nie raz słyszałyście, jak ktoś w Waszym otoczeniu martwił się, że po urodzeniu dziecka „nie da sobie rady”. A dlaczego? – „Bo wszystko spadnie na moją głowę, bo cały dzień będę się zajmować tylko dzieckiem, bo dziadkowie mieszkają daleko a mąż, jak na złość, oświadczył, że nie zamierza rezygnować z pracy…”
Tymczasem, czy naprawdę pierwsze dni z nowym człowiekiem są aż tak trudne? Wiele zależy od nas samych i od naszego zdrowego rozsądku. Pomijając nieliczne skrajne przypadki, mamy naprawdę sporo czasu na przygotowanie się do przyjęcia nowego domownika. Nie mam tutaj na myśli wyprawki, szkoły rodzenia, czy nawet mentalnego oswojenia się z myślą – będę matką. Ten czas można (i należy) wykorzystać również na zgłębienie wiedzy, zarówno tej naukowej, jak i czysto praktycznej – od uznanych opiekunek, znajomych czy choćby na forach internetowych – jak spowodować, aby nasze życie nie stanęło z dnia na dzień do góry nogami z poczuciem, że tak już będzie do końca świata… Ponieważ rozumiem, że zazwyczaj nie ma jednak czasu, albo po prostu ochoty na czytanie książek, czy szukanie wiedzy w wielu źródłach, postanowiłam podzielić się z Wami skróconym opracowaniem prostego i ułatwiającego życie planu.
Proponuję wprowadzenie tylko (i aż) 2 zasad, które będą miały znaczący wpływ na nadchodzące tygodnie i miesiące z niemowlęciem.
Pierwsza zasada
Noworodek nie wie, w czyim śpi łóżku i jest mu to zupełnie obojętne. I tylko od nas zależy, gdzie będzie się czuł „u siebie”. Uwierzcie, że dziecko zasypiające we własnym łóżeczku ma problem z zaśnięciem w łóżku rodziców tak samo, jak dziecko, które zawsze spało z rodzicami i nagle jest przestawiane na to, którego w ogóle nie zna i nie chce znać.
Dlatego zachęcam, aby pierwszy sen po powrocie ze szpitala i możliwie najwięcej następnych drzemek, dziecko spędziło w swoim łóżeczku. Naprawdę, nie ma żadnego racjonalnego argumentu, aby było inaczej. To nie znaczy, że nigdy nie można położyć się z dzieckiem w łóżku rodziców, ale dzięki temu Jego własne miejsce do spania nie będzie dla niego obce.
Druga zasada
Noworodek śpi przeważnie ok. 18-20 godzin w czasie doby, z czego jedna drzemka jest dłuższa i wynosi ok. 4-5 godzin, pozostałe są krótsze. Rozkład snu i czuwania w znacznej mierze może zależeć od nas. Najlepiej, biorąc pod uwagę, że noworodka należy karmić 6-7 razy na dobę (każde dziecko jest inne, ale z każdym można ustalić tzw. dzienny rytuał), podzielić czas w ciągu dnia na 2,5-3,5 godzinne drzemki i starać się w miarę możliwości pilnować tego czasu. Czyli, jeżeli dziecko przespało już 3,5 godziny i nic nie wskazuje, aby miało się zaraz obudzić, polecam delikatne położenie go na przewijaku i spokojną zmianę pieluszki tak, aby go nie przestraszyć, nie szarpać, ale pozwolić mu się w tym czasie łagodnie obudzić. Dodatkowym plusem takiego postępowania jest fakt, że wtedy, kiedy przebudzone dziecko zacznie się domagać jedzenia, my będziemy spokojne, że ma już czystą pieluszkę i oszczędzimy mu stresu przedłużonego czekania na posiłek, albo narażenia na odparzenie, z powodu spóźnionej zmiany pieluchy… A zaraz po jedzeniu noworodek znowu bardzo chętnie pójdzie spać, na kolejne 2-3 godziny.
Jeżeli tak się nie dzieje, to jednak przeważnie przyczyną są nasze własne emocje, lęki czy stresy, które dziecko wyczuwa i które utrudniają mu spokojne wyciszenie się. Oczywiście nie mówię tu o przypadku, kiedy dziecko jest chore, wtedy, niezależnie od naszych intencji i tak wszystko będzie stało na głowie i trzeba będzie to po prostu przeżyć. Ale to wyjątkowa sytuacja. Zdrowe dziecko naprawdę potrafi z rodzicem współpracować.
Z mojego doświadczenia: córka skończywszy miesiąc życia, spokojnie spała od godziny 23:00 do 5 rano. Synek natomiast, przez ponad rok budził się o 1:00 w nocy, bo po prostu był głodny. Ale przynajmniej nie musiałam przechodzić horroru niektórych mam, których dzieci przez wiele miesięcy budzą się co 1-2 godziny, a najdłuższy sen mają w ciągu dnia… I to by było na tyle. Prawda, że nie jest to trudne? I działa niezależnie od tego, czy w danym czasie dzieckiem zajmuje się mama czy tata (jeżeli dziecko jest karmione butelką).
Naprawdę, warto spróbować. Wprowadzenie tych zasad już od chwili powrotu ze szpitala, daje dobre podstawy do dalszego układania planu dnia, kiedy drzemki będą coraz krótsze, a dziecko coraz bardziej aktywne. Nie zapominajmy też, aby w odpowiednim momencie uwzględnić „w grafiku” czas dla naszego męża/partnera. Przecież narodzenie się dziecka nie sprawiło, że On przestał być mężczyzną ;)
I jeszcze jedna rada – jeśli masz w domu noworodka, przynajmniej podczas jednej z jego dziennych drzemek również postaraj się zasnąć. Nawet, jeśli w pierwszej chwili zastanawiasz się, co pożytecznego mogłabyś w tym czasie zrobić. Uwierz mi, to naprawdę może znacząco złagodzić brak dostatecznej ilości snu w nocy :)
- Plan dnia na podstawie książki: Tracy Hogg Język niemowląt, poparty własnym doświadczeniem:)
Agnieszka Kajak-Tonkiel