Uwielbiam Boże Narodzenie. Jego niepowtarzalną atmosferę, poczucie wspólnoty, bliskości, miłości...
I mimo, że nie jestem zwolenniczką zimy, to nie wyobrażam sobie Świąt nie otulonych białym puchem i lekkim mrozem. Same przygotowania do świąt są już magiczne - zakupy z wybieraniem prezentów, dekorowanie mieszkania i nawet sprzątanie. Zwłaszcza porządki i dekorowanie - tu wielki udział mają moje dzieci, które przy takich szczególnych okazjach chcą się wykazać i pomóc. Tu one ubierają choinkę - z namaszczeniem i powagą dobierają ozdoby. Zawsze też dekorują swój pokój, najczęściej same robią różne gwiazdki, wieszają łańcuchy.
Dodatkowo, w tym roku syn wymarzył sobie światełka, napisał o nich w liście do Św. Mikołaja i już ma plan ich rozmieszczenia. Gotowanie raczej mnie omija - przygotowuję głównie sałatki (klasyczną jarzynową i sos tatarski) oraz zawsze piekę ciasto lub dwa, jak najdzie mnie wena. Wybieram między makowcem z jabłkami, sernikiem i babką cytrynową. Wynika to z faktu, że tradycyjnie większość świąt spędzamy z bliską rodziną. Odkąd pamiętam, moja teściowa zaprasza na Wigilię całą rodzinę, a również spędzamy u rodziców jeden ze świątecznych dni, bowiem brat męża obchodzi wówczas urodzino-imieniny.
Bardzo lubię te dni, rodzinne spotkania przy choince. Czuję się wtedy tak bezpiecznie, beztrosko i lubię wówczas ten ruch, harmider. Wspólnie udajemy się na pasterkę, a miłym akcentem jest to, że moje starsze dziecię gra piękne kolędy wraz z orkiestrą kościelną. Kolędy są dla mnie takim dopełnieniem, bardzo lubię ich słuchać w różnych interpretacjach.
Natomiast w drugi dzień Świąt całą naszą czwóreczką tradycyjnie udajemy się w obchód - odwiedzamy krakowskie kościoły oglądając szopki, zawsze też zahaczamy o Rynek. Taki spacer jest nie tylko przyjemnością, ale zwieńczeniem tego okresu i podkreśleniem naszej wspólnoty. Święta powodują, że czuję się lepsza, chcę się otworzyć na cały świat. I już się nie mogę doczekać... Wesołych Świąt!
mama Monika