Warszawa

,,Królowa śniegu"

Praca nadesłana na konkurs "Cudowne i pożyteczne" w którym rodzice wspominają swoją ulubioną baśń z dzieciństwa.

 

W dzieciństwie poznałam wiele baśni. Pamiętam, że zaczynałam od Królewny Śnieżki i Kopciuszka, potem Czerwonego Kapturka i Kota w butach, skończywszy na Złotowłosej i Trzech Misiach, czy Jasiu i Małgosi. Byłam nimi zauroczona. Wszystkie bajki bardzo mi się podobały, ponieważ ukazywały świat, gdzie wydarzenia zawsze sprzyjają bohaterowi, gdzie wszystko jest proste i układa się doskonale. Wtedy wydawało mi się, że świat właśnie taki jest, że sprzyja nam wszystkim i nie dopuszcza do tego, abyśmy zostali skrzywdzeni. Pragnąc poznawać inne magiczne światy nauczyłam się czytać dużo wcześniej niż moi rówieśnicy. Poznawałam inne bajki i utwierdzałam się w swoim przekonaniu. Świat jest doskonały. Byłam tego pewna.


Trochę podrosłam. I wtedy dostałam książkę z baśniami Andersena. Dla dziecka w moim wieku książka taka wydawała się olbrzymia; nie mogłam jej unieść, była tak ciężka. Czemu się dziwić, miała ponad trzysta stron! Opowiadania czytałam po kolei: Księżniczka na ziarnku grochu, Słowik, Mały Klaus i Duży Klaus, Mała Syrenka, Ołowiany Żołnierzyk czy Dziewczynka z zapałkami. Pamiętam, że byłam przerażona. Owszem, baśnie przedstawione w mojej książce były cudowne, ale nie kończyły się tak dobrze, jak poprzednie. Bohaterowie umierali, żyli na ulicy jak w Dziewczynce z zapałkami, nie zdobywali swojej miłości jak Mała Syrenka. Dotarło do mnie, że idealny świat nie istnieje, że ktoś musiał mnie okłamać. Jednak nie było na kogo zrzucić winy.

 


Wtedy z pomocą przyszła mama. Przeczytała mi bajkę o Królowej Śniegu, Gerdzie i Kaju. Zaczynało się pięknie. Dwoje przyjaciół, którzy są gotowi zrobić dla siebie wszystko, którzy spędzają ze sobą każdą wolną chwilę. Dlaczego nie przeczytałam tej baśni wcześniej?, zastanawiało mnie. Jednak dalej nie było już tak kolorowo. Kaj został porwany i zapomniał o Gerdzie, której serduszko omal nie pękło z żalu. Słuchałam wszystkiego z lekkim zdenerwowaniem. Świat przedstawiony przez Andersena raz był piękny, sprzyjał bohaterce, sprawiał, że była szczęśliwa, innym razem natomiast powodował, że czuła się samotna i opuszczona. Jednak wszystko skończyło się dobrze. Wtedy musiałam pewnie odetchnąć z ulgą. Gerda, która wyruszyła na poszukiwanie swojego przyjaciela, w końcu osiągnęła cel. Pokonała wszelkie przeciwności i odzyskała swojego Kaja. Jednak świat nie jest taki zły, jak mi się wydawało…


Do tej pozycji sięgałam wiele razy. Różniła się od innych opowiadań i chyba to sprawiło, że tak mnie zaciekawiła. Zrozumiałam, że droga przez życie nie jest usłana różami, że specjalnie dla nas, nikt nie rozwinie czerwonego dywanu, ale nie zniechęciłam się tak jak kiedyś. To właśnie na podstawie Królowej Śniegu zrozumiałam, że w życiu musimy podejmować wiele decyzji sami, że nie wszystkie wyjdą nam na dobre, ale nie należy się poddawać tylko dążyć do celu, ponieważ jeśli kierujemy się sercem, wszystko może się udać. Aby coś osiągnąć, musimy coś poświęcić, trochę popracować. Baśń pokazała mi, że przyjaźń, miłość i wierność to wartości, o których należy pamiętać zawsze i wszędzie, i o które powinniśmy walczyć tak jak mała Gerda. Dzięki czemu, jak nie właśnie dzięki miłości i przyjaźni, pokonamy lód i odłamki szkła w oku? Czasem musimy wytrwać w cierpieniu, ponieważ na końcu drogi czeka nas szczęście, które docenimy jeszcze bardziej.


Ta baśń nauczyła mnie wielu rzeczy. Dzięki niej nadal jest we mnie coś z dziecka. Powinnam chyba podziękować panu Andersenowi, ponieważ dzięki Królowej Śniegu jestem po części taka, a nie inna.

 

Nadesłała Pani:
Arleta Idczak

 

Przeczytaj również

Polecamy

Więcej z działu: Okiem rodzica

Warto zobaczyć