Warszawa

 Hu! Hu! Ha! Nasza zima zła!

Hu! Hu! Ha! Nasza zima zła!

Hu! Hu! Ha! Nasza zima zła!
- A my jej się nie boimy,
Dalej śnieżkiem w plecy zimy!

 

Czy można nie zgodzić się ze słowami Marii Konopnickiej, która napisała tę znaną piosenkę? Zimy nie należy się bać, za to trzeba wyjść jej naprzeciw!
Zima jest mroźna, sople wiszące na dachach - niebezpieczne, zaspy na drogach utrudniają swobodne przemieszczanie się. Ale warto spojrzeć na zimę również z drugiej, jakże pięknej strony! Śnieżny puch jest cudownie miękki i delikatny, wspaniale jest zostawiać na nim świeże ślady, lekko zapadać się w niego pod swoim ciężarem; krystaliczne sople błyszczące w słońcu, niczym cenne kolie na szyjach naszych dachów, pysznią się, zachwycając nas swoim wyglądem. W takiej scenerii nawet trzaskający mróz ma swój nieodparty urok, pod warunkiem, że jest stosowany z umiarem. A więc, skoro już polubiliśmy panią Zimę, nadszedł czas, aby zastanowić się, w jaki sposób najlepiej wykorzystać jej atuty!

Mimo, że w tej chwili za oknem mamy scenerię iście wiosenną, zima z pewnością nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. Jeśli więc nie wykorzystaliście czasu, kiedy w listopadzie spadł pierwszy i od razu obfity śnieg, warto teraz się na to przygotować. A zabaw na śniegu jest naprawdę mnóstwo! Z pewnością każdy znajdzie coś dla siebie.

 

Czy wiecie na przykład, na ile sposobów można zjechać z górki? Oto kilka przykładów, dla większości z nas wciąż jeszcze obco brzmiących, najnowszych „wynalazków” na zimowe szaleństwa. A więc mamy: skifox, snowbike, snowscoot, snowtubing, airboard i inne. Pod tymi skomplikowanymi nazwami kryją się pojazdy, które zapewnią nam nowe, niezapomniane wrażenia i świetną zabawę. Zjeżdża się na nich na siedząco, stojąco albo na brzuchu. Czasem przypomina to jazdę na rowerze, innym razem zjazd na wielkiej oponie od samochodu.

 

Zabawy te, choć nie można ich jeszcze nazwać dyscyplinami sportowymi, są bez wątpienia interesujące, a co najważniejsze - dostępne również dla dzieci.

Przyznaję jednak, że dla wielu adeptów śniegu, mogą się wydawać zbyt ekstrawaganckie i niedostępne. Nic nie szkodzi. Tradycyjne sanki, narty, czy tzw. „jabłuszko”, nadal mają niezmierzone grono miłośników, a do świetnej zabawy wystarczy najbliższa górka czy choćby wystarczająco duża zaspa śnieżna. A w okolicy większych miast tworzone są specjalne sztuczne stoki narciarskie, na których możemy sprawdzić swoje umiejętności.

 

Jeżeli sanki, to może kulig? Co prawda nie wszędzie mamy możliwość zorganizowania kuligu z zaprzęgiem prawdziwych koni, ale samochód, mimo, że mało romantyczny, również podoła zadaniu. Na początku jednak trzeba zadbać o bezpieczeństwo: należy starannie wybrać odpowiednie miejsce, a prędkość samochodu oraz długość mocowania muszą być dostosowane do umiejętności i wieku uczestników wyprawy, aby uniknąć wypadków.

Zarówno w miastach jak i w małych miejscowościach, zimą tworzone są lodowiska. Organizatorzy często umożliwiają wypożyczenie łyżew, więc nie ma potrzeby narażać się na większe wydatki, wiedząc, że prawdopodobnie do kolejnej zimy łyżwy będą za małe na dziecięcą nóżkę.

 

Młodsze dzieci będą zachwycone, jeśli pozwolimy im posiedzieć na świeżym puchu z łopatką, wiaderkiem i foremkami (takimi jak do piaskownicy). Możemy także wybudować śnieżny zamek. Aby dzieci nie przemokły, dobrze jest posadzić je na wspomnianym wcześniej „jabłuszku” oraz przygotować rękawiczki na zmianę. Żeby się nie wychłodzić, warto co jakiś czas urozmaicić zabawę poszukiwaniem na śniegu śladów ptasich łapek czy po prostu chwilę pobiegać.

Żadnych dodatkowych akcesoriów nie wymaga bitwa na śnieżki. Śnieżkami można rzucać do siebie nawzajem, albo do najbliższego drzewa. Wygrywa ten, kto więcej razy trafi.

 

A może by tak zrobić na śniegu aniołki lub, jeśli wolicie, orzełki – wystarczy się położyć, poruszać rękami i nogami i – gotowe!

Na koniec - ulubiona przez wszystkich zimowa zabawa – lepienie bałwana.
Bałwanki są piękne i te duże i całkiem małe. „Ubrać” można je w prawdziwy szalik czy nieużywany kapelusz, albo przyozdobić szyszkami, żołędziami, gałązkami i wszystkim tym, co znajdziemy w okolicy. Warunek jest tylko jeden – odpowiednia temperatura, aby śnieg pozwalał się lepić.

 

Kiedy więc znowu za oknem zobaczycie spadające płatki, zamiast rozpaczać nad kolejnym żmudnym odśnieżaniem samochodu, po prostu bawcie się śniegiem, następna taka okazja dopiero za rok!


Agnieszka Kajak-Tonkiel

 

Przeczytaj również

Polecamy

Więcej z działu: Okiem rodzica

Warto zobaczyć