Warszawa

Porady naszych Ekspertów

Dwoje dzieci...

Witam,

mam 15-miesięczną córeczkę. Jest naprawdę cudowna. W listopadzie przyszła na świat jej siostrzyczka. Zostałam po cesarskim cięciu w połogu sama z nimi w domu, gdyż tata dzieci musiał wrócić do pracy, nie został ze mną nawet tydzień od operacji... Każdego dnia powtarzam sobie, że sobie radzę. Niestety starsza córka daje mi naprawdę w kość. Krzyczy, szczypie i bije. Wpada w płacz na tyle mocny, że nic nie jest w stanie jej uspokoić. Ja niestety tracę cierpliwość w końcu, wezmę ją w złości na ręce, czy uderzę dłonią w stół. Krzyknę. Zdaję sobie sprawę, że żadna z tych technik nie jest skuteczna. Automatycznie jestem na siebie wściekła, kiedy okazuję, że jestem zła... Wytrę jej twarz w złości, czy zmienię pieluchę i wiem, że nie robię tego z miłością na twarzy. Nie chce okazywać jej takich emocji. Przeraża mnie, że pod nosem zacznę komentować jej zachowanie i niekoniecznie wypowiem się w superlatywach. Kocham moje dzieci nad życie. Nie jest mi łatwo, ze strony partnera raczej nie otrzymuję wsparcia, wręcz otwarcie nazwał mnie okropną matką i uważa, że opieka nad noworodkiem i 1,5-roczną dziewczynką nie jest niczym nadzwyczajnym...
Dziękuję nie wiem komu za fakt, że wstałam po operacji szybko i ciało zregenerowało się nieludzko szybko, bo jak miałabym sobie dać radę Nosząc 11 kilo na rękach żeby nie czuła się samotna? Czy wstając do płaczącego noworodka? Każdego dnia obiecuje sobie, że nie dam się= sprowokować starszej córce, wiem, że przeżywa fakt pojawienia się nowego członka rodziny, że była oczkiem w głowie i automatycznie co chwilę łapię się na tym, że muszę jej poświecić czas, że poczytamy razem, pobawimy się, ale ona reaguje na mnie złością... Za chwilę wola słodko: "mamo", by pięć minut później krzyczeć i płakać i wywijać się na rękach... Wpada w szał i ja wpadam w szał... Jestem zamknięta w domu z dwójką dzieci, połóg i laktacja, nawet nie mam czasu karmić noworodka piersią, więc gdy obydwie śpią, odciągam pokarm... Jestem załamana swoją bezradnością i tym, że nawet związek wygląda jakby wisiał na włosku... Szczęśliwa mama to szczęśliwe dzieci... Mam potworne wyrzuty sumienia, że moje starsze dziecko doświadcza przeze mnie traumy... Potrafi zwymiotować płacząc i widzę, jak patrzy na wściekłą matkę przestraszona... Nie chcę jej zrobić krzywdy pod żadnym względem, a każdy dzień jest gorszy... Przykro mi tak bardzo, że łzy płyną mi po policzku.

Kinga
dr Agnieszka Sokołowska - Pedagog specjalny

dr Agnieszka Sokołowska

Pedagog specjalny

Odpowiedź:

Pani Kingo,


proszę nie być dla siebie tak surową :) To wszystko prawda, co Pani napisała - wraz z narodzinami młodszej córeczki świat na nowo przewrócił się do góry nogami. Każda, ale to każda matka, która została w domu z maleńkimi dziećmi i nie otrzymuje pomocy znikąd, przeszła tę drogę i doskonale zrozumie Pani sytuację i uczucia. Pracuje Pani całodobowo na dwóch macierzyńskich etatach, codziennie, bez przerw na weekend czy święta. Pani słowa świadczą o tym, że zdaje Pani sobie sprawę sobie z tego, że nie mając możliwości odetchnąć, nie może Pani być w dobrej kondycji. Brak perspektyw, by miało to się zmienić, nie pomaga. Obie Pani córeczki są naprawdę małe. Obie wymagają i potrzebują dużo troski i miłości. Pani też tego potrzebuje. Zrozumienie Pani sytuacji przez partnera bardzo by pomogło. Ogromnie szkoda, że tak nie jest. Proszę zastanowić się, czy nie dałoby się zorganizować innej pomocy - mamy, siostry, koleżanki, kogoś, kto być może nie zastąpi Pani na długo, ale będzie na tyle, że choć zajmie się jednym dzieckiem, kiedy Pani opiekuje się drugim lub będzie na tyle, by mogła Pani iść pod prysznic, zdrzemnąć się albo iść do fryzjera. Być może taki ktoś mógłby ugotować obiad albo posprzątać. Może to, co napisałam, brzmi teraz abstrakcyjnie, ale może też jest takie rozwiązanie w pobliżu, a Pani go po prostu jeszcze nie widzi? Proszę nie bać się skorzystać z pomocy. Potrzebuje Pani tego i Pani córeczki też.


Proszę też nie skupiać się tyle na swoich błędach czy złości. Zna Pani rodzica, który takich błędów nie popełnia? Ja nie znam :) To ludzkie i normalne, że jesteśmy czasem zmęczeni i brak nam cierpliwości do naszych słodkich przecież dzieci. Proszę jednak zobaczyć ile Pani robi dobrego. Przecież nie jest Pani zła przez cały czas, przecież nosi Pani na rękach to 11 kilo szczęścia i bardzo, bardzo kocha...

 

Serdecznie życzę Pani wszystkiego dobrego, powodzenia i więcej wyrozumiałości dla siebie samej :)


Agnieszka Sokołowska

Zobacz inne porady w tematyce: problemy z zachowaniem, bunt, napady złości

Lubisz CzasDzieci.pl?  Polub nas na Facebooku!

Komentarze


Portal CzasDzieci.pl ma przyjemność współpracować z gronem ekspertów, jednak często problemy wymagają pilnej lub dodatkowej porady medycznej. CzasDzieci.pl nie ponosi żadnych konsekwencji wynikających z zastosowania informacji zawartych w niniejszym serwisie. Zalecamy bezpośredni kontakt ze specjalistą w celu konsultacji danego problemu. Po zgłoszeniu pytania, zostanie ono po akceptacji redakcji umieszczone wraz z odpowiedzią konkretnego eksperta.

Przeczytaj również

Warto zobaczyć