Pani Kingo,
proszę nie być dla siebie tak surową :) To wszystko prawda, co Pani napisała - wraz z narodzinami młodszej córeczki świat na nowo przewrócił się do góry nogami. Każda, ale to każda matka, która została w domu z maleńkimi dziećmi i nie otrzymuje pomocy znikąd, przeszła tę drogę i doskonale zrozumie Pani sytuację i uczucia. Pracuje Pani całodobowo na dwóch macierzyńskich etatach, codziennie, bez przerw na weekend czy święta. Pani słowa świadczą o tym, że zdaje Pani sobie sprawę sobie z tego, że nie mając możliwości odetchnąć, nie może Pani być w dobrej kondycji. Brak perspektyw, by miało to się zmienić, nie pomaga. Obie Pani córeczki są naprawdę małe. Obie wymagają i potrzebują dużo troski i miłości. Pani też tego potrzebuje. Zrozumienie Pani sytuacji przez partnera bardzo by pomogło. Ogromnie szkoda, że tak nie jest. Proszę zastanowić się, czy nie dałoby się zorganizować innej pomocy - mamy, siostry, koleżanki, kogoś, kto być może nie zastąpi Pani na długo, ale będzie na tyle, że choć zajmie się jednym dzieckiem, kiedy Pani opiekuje się drugim lub będzie na tyle, by mogła Pani iść pod prysznic, zdrzemnąć się albo iść do fryzjera. Być może taki ktoś mógłby ugotować obiad albo posprzątać. Może to, co napisałam, brzmi teraz abstrakcyjnie, ale może też jest takie rozwiązanie w pobliżu, a Pani go po prostu jeszcze nie widzi? Proszę nie bać się skorzystać z pomocy. Potrzebuje Pani tego i Pani córeczki też.
Proszę też nie skupiać się tyle na swoich błędach czy złości. Zna Pani rodzica, który takich błędów nie popełnia? Ja nie znam :) To ludzkie i normalne, że jesteśmy czasem zmęczeni i brak nam cierpliwości do naszych słodkich przecież dzieci. Proszę jednak zobaczyć ile Pani robi dobrego. Przecież nie jest Pani zła przez cały czas, przecież nosi Pani na rękach to 11 kilo szczęścia i bardzo, bardzo kocha...
Serdecznie życzę Pani wszystkiego dobrego, powodzenia i więcej wyrozumiałości dla siebie samej :)
Agnieszka Sokołowska
Komentarze