Dzień Dobry Pani Aleksandro,
rozumiem, że sytuacja, w której znalazła się Pani rodzina jest dla Pani trudna i… bardzo frustrująca. Wnioskuję też, że czuje się Pani zmęczona nieefektywnymi próbami uporania się z, jak to Pani nazwała, „buntem swojego dziecka”. Wspomina Pani o swojej bezsilności i bezradności wobec córki. Z Pani opisu można również wnioskować, że ma Pani pretensje do niej o to, że nie docenia tego, co Pani z mężem zrobiła i robi dla niej. Mimo tych gorzkich dla Pani słów, chcę jednak Panią zapewnić, że nie jest moją intencją negowanie Pani postawy wobec córki. Jednak chcąc odpowiedzieć na Pani pytanie, muszę Panią skłonić do refleksji nad aktualną sytuacja Waszej rodziny. Otóż chciałbym, aby spróbowała Pani spojrzeć na Waszą rodzinę w inny sposób. A mianowicie: proszę odnieść się do następujących Pani stwierdzeń. I tak, zacząłbym od tego: „codziennie jest coś negatywnego. Nie pamiętam dnia, w którym nie trzeba było na nią krzyknąć czy ukarać za coś”, w innym miejscu napisała Pani: „…odzywa się niegrzecznie do nas, a w szczególności do męża, który nie jest jej biologicznym ojcem, tylko od 4 lat ją wychowuje. Nie szanuje go i nie słucha…”, dalej: „…w pokoju nie dba o porządek i wiecznie trzeba wywierać na nią presję, by posprzątała”, „…krzyczy i ignoruje, co się do niej mówi. Słucha, ale nie słyszy…”. Czy aby na pewno? Czy tak było od zawsze? Nie chcę Pani punktować, ale… sama Pani przyzna, że nie brzmi to dobrze w Pani ustach.
Dalej, to, co w Pani opisie zwróciło moją uwagę to to, że pisze Pani o tym, że dziecko jest niegrzeczne i… nie spełnia Pani poleceń. Komentując to chciałbym, aby Pani spojrzała na to w inny sposób. A mianowicie w e-mailu zawarła Pani wszystko to, co zajmuje Panią i… tylko Panią. W tym czymś nie ma Pani 7-letniej córki. Pisząc te słowa, zajmowała się tylko sobą… a gdzie w tym czymś jest córka? Nie chcę moimi uwagami powiedzieć, że jest Pani „złą matką” lub, że zajmuje się Pani tylko swoimi emocjami. Nie mam takiej intencji, mam jednak świadomość, że mogło to w ten sposób zabrzmieć.
Dla Pani informacji – uważam, że jest Pani dobrą matką, gdyż szuka Pani pomocy w rozwiązaniu tej „niejako patowej sytuacji”, wnioskuję też, że ma Pani gotowość do szukania ewentualnych błędów wychowawczych. Chciałbym, aby nabrała Pani dystansu do tego wszystkiego, co obecnie robi Pani córka. Aby zrozumieć jej zachowanie koniecznym jest, aby spróbowała Pani poznać jej sposób myślenia. Przede wszystkim proszę spróbować odpowiedzieć sobie na, wydaje mi się podstawowe, pytanie: czy córka może czuć się zdradzona i/lub, albo oszukana przez Was (mam na myśli Panią i Pani „nowego” męża)? Z treści listu zrozumiałem, że dopóki nie było w Waszej rodzinie młodszego dziecka, to wszystko było w porządku. Domniemywam, że odkąd pojawiła się młodsza córka, to zaczęły się problemy wychowawcze ze starszym dzieckiem. Wydaje mi się, że ona również ma problem z tym wszystkim, co aktualnie dzieje się w Waszym domu.
Wspomina Pani, że poza domem córka jest grzeczna. Słucha dorosłych. W takim kontekście można spróbować postawić hipotezę, że taka negacja, z którą ona obecnie odnosi się do Was, jest formą karania Was za to, co dzieje się w domu. Aby jakakolwiek „naprawa” była możliwa, proponuję Pani zacząć właśnie od tego, żeby Pani spojrzała na Waszą rodzinę w innymi sposób, a szczególnie na córkę.
Chciałbym również zwrócić Pani uwagę na następującą kwestię; czy frustracje córki nie są związane z jakimiś bliżej nieokreślonymi sytuacjami szkolnymi lub innymi sytuacjami rodzinnymi; czy jest możliwe, że ktoś w rozmowie z nią powiedział jej, że „…teraz skończą się dla ciebie dobre czasy…”, lub „…teraz (imię pani męża) przestanie zajmować się tobą, bo będzie miał (imię młodszej córki)”.
Sytuacja, w której znalazła się Pani rodzina, nie jest ani trudna ani łatwa, ale na pewno jest kłopotliwa dla wszystkich jej członków. Ale musi Pani też wiedzieć, że Pani córka jest tylko rezonatorem Pani emocji. Inaczej mówiąc to, co ona robi, jest efektem – wynikiem tego, co robi Pani. „Włącznik” uruchamiający jej trudne zachowania, jest w rękach Pani i Pani męża.
Obawiam się również, że w sytuacji, w której Wy znajdujecie się, taka moja "konsultacja serwisowa na odległość” już nie będzie efektywna i sugeruję poszukać psychoterapeuty rodzinnego (systemowego). Fakt, że Pani napisała te słowa szukając pomocy dla Was, wskazuje na to, że Wy jako system rodzinny macie potencjał i zasoby do prowadzenia działań naprawczych, potrzebujecie jedynie kogoś, kto będzie superwizował Waszą pracę.
Pani Aleksandro, życzę Wam powodzenia.
Tomasz Galewski
Komentarze