Warszawa

Różowo mi

Różowo mi

Różowa sukienusia, różowe buciczki, różowa torebeczka, a może różowe bojówki... Pokochać róż i razem z córką przebierać się za landrynkowe księżniczki czy walczyć z zalewającą nas różowizną? A może odpuścić, przeczekać…

 

Kolor różowy ma w sobie jakąś niezwykłą moc. Chyba nie ma bardziej kontrowersyjnej barwy. Facet ubrany na różowo – od razu wiadomo, coś tu nie gra. Dziewczyna od stóp do głów odziana w różowe ciuszki - pachnie tandetą, kiczem, głupotą. Ale dlaczego? Co tak niezwykłego ma w sobie ten kolor, że tak nas dzieli. Albo się z nim identyfikujemy, albo go nienawidzimy. Skończył się problem z czernią – przestała być zarezerwowana tylko dla żałobników, dlaczego nie możemy poradzić sobie z różowym. Przecież to kolor, który powinien wzbudzać pozytywne emocje, kojarzące się z wiosną, radością, świeżością. A jednak…

 

Kiedy prawie dziesięć lat temu urodziła się nasza córeczka w jej szafie nie znalazła się żadna różowa rzecz. Ania nie nosiła różowych śpioszków, różowych body czy różowych kapelusików. Za to, gdy skończyła dwa latka róż zawładnął naszym światem. Zastanawiałam się, dlaczego moje dziecko, które starałam się uchronić przed kiczem nagle zapragnęło się tylko nim otaczać. Gdzie popełniłam błąd? A może to zakazany owoc tak skusił.

 

Próbowałam dwulatkowi tłumaczyć, że różowy kolor jest nieciekawy. Podsuwałam zielone czy niebieskie spodenki. Walczyłam z różowymi przytulankami (dobrze, że wówczas nie wiedziałam, że za parę lat różowy jednorożec stanie się symbolem tipsów czy lateksowych szortów). Im więcej było krzyku o róż, tym gorzej. Róż zaczął dominować w naszych rozmowach. Wydawało mi się, że w wszędzie widzę tylko róż. Różowe tulipany zakwitły w ogrodzi, koktajl truskawkowy także, o zgrozo był różowy, różowy łosoś na obiad. Wszędzie róż.

I w końcu odpuściłam. Dotarło do mnie, że chcąc chronić dziecko przed kiczem poszłam za daleko, przesadziłam. Kupiłam Ani różową bluzeczkę, tłumacząc sobie, że do dżinsów nie będzie tak źle wyglądała. I o dziwo nie wyrosły jej od razu tipsowe paznokcie i sztuczne rzęsy. Moja radosna córeczka w różowej sukience biegała po lesie, a w różowym kombinezonie zjeżdżała na nartach. Wcale nie zamieniła się w różową pustą laleczkę tylko, dlatego że miała różowe ciuszki. Róż przestał być zakazany. Oswoiłyśmy go.

 

Ania dziś ma prawie dziesięć lat i z jej garderoby znikają różowe ubranka. Zastępują je spodnie opuszczone w kroku, legginsy z długimi bluzkami, chusty... Moja mała słodka księżniczka pomału zamienia się w dorastającą nastolatkę.

A ja czasem włączam sobie starą płytę Natalii Kukulskiej i razem głośno śpiewamy „…kup różowe okulary załóż buty nie do pary, przez różową szybę patrz na świat…”

 

Agnieszka Liszyńska, CzasDzieci.pl

 

Komentarze

a ja myślę że to są właśnie małe dziewczynki.... lubią róż i już... a potem z niego wyrastają.... dajmy im się pocieszyć tym różem.... a w sklepach można kupić wszystkie kolory......

dodany: 2010-04-26 17:55:49, przez: anitapa

Ja przestałam walczyć - skoro mojej córce się podoba... Mam tylko nadzieję, że z wiekiem jej ten róż przejdzie. Po drugie, prawda jest taka, że w sklepie większość ciuchów z różem ;/

dodany: 2010-04-26 13:53:09, przez: kuka

Tan nawał różu wynika też z tego, że w tym momencie baaardzo trudno kupić dla dziewczynki coś nieróżowego, a nawet jeżeli białe albo zielone to z akcentem różowym!

dodany: 2010-04-26 11:57:13, przez: Monika

Przeczytaj również

Polecamy

Więcej z działu: Okiem CzasDzieci.pl

Warto zobaczyć