Dzień dobry,
gwałtowne przeżywanie porażki w grach różnego rodzaju charakterystyczne jest dla dzieci o żywym temperamencie. Im dziecko bardziej ruchliwe i emocjonalne, tym bardziej totalnie angażuje się w grę, dosłownie się z nią zlewając. U takiego kilkulatka rzeczywiście niełatwo wypracować dystans do kwestii zwycięstwa lub jego braku.
Jestem przekonana, że Pani zmartwienie wiąże się i z tym, że jako mama, która jest blisko ze swoim dzieckiem, zdaje sobie Pani doskonale sprawę z tego, że nabycie umiejętności konstruktywnego radzenia sobie z wynikiem gry ma swoje przełożenie w radzeniu sobie w rozmaitych sytuacjach społecznych w codziennym życiu.
Oczywiście nie należy sprawy zostawić samej sobie, ale pomocne może okazać się odwrócenie dotychczas stosowanych strategii. Mam na myśli to, że kiedy Pani z nim dużo rozmawia o reakcjach na porażkę, proszę przestać podkreślać, że to źle tak się zachowywać, że musi to zmienić itp. Dobrze byłoby raczej wskazywać mu dobre strony każdej rozgrywki, nie komentując wyniku ani nadmiernie jego wybuchowej reakcji, np. "no tak, dziś nie udało Ci się zwyciężyć, ale zauważyłam, że w czterech etapach byłeś najszybszy", "to nie był Twój dzień, ale wiadomo - ćwiczenia czynią mistrza, a to było tylko ćwiczenie", "bardzo mi się podobał styl, w jakim dziś grałeś - świetnie przestrzegałeś reguł", "ale dziś byłeś kreatywny, no no" itp.
Stopniowe przekierowywanie jego myślenia na inne sukcesy niż tylko końcowy wynik powinno pomóc. Oczywiście to będzie proces, trzeba uzbroić się w cierpliwość i stosować taką strategię systematycznie i konsekwentnie. Im z większym spokojem będzie Pani znosić jego reakcje i pokazując (ale nie mówiąc o tym), że to nie wywiera na Pani wrażenia, a co najwyżej to Pani widzi tu jego różne sukcesy, a wynik to tylko wynik, tym szybciej mały powinien nauczyć się nowego sposobu postrzegania kwestii wygrałem/przegrałem.
Życzę powodzenia!
Agnieszka Sokołowska
Komentarze