Dzień dobry,
rzeczywiście trudno uwierzyć, żeby wszystkie dzieci w żłobku radziły sobie tak dobrze z wielogodzinnym pobytem poza domem. To są oczywiście kwestie mocno zindywidualizowane i zależne od wielu czynników. Pozytywna adaptacja w żłobku, tak jak i w przedszkolu, zależy i od wieku, w którym dziecko tam poszło, i od siły więzi z najbliższymi osobami (mamą, babcią, opiekunką) i od postępowania opiekunów w placówce. Ogromne znaczenie ma liczba godzin spędzanych dziennie w żłobku, a także stan zdrowia dziecka. To są tak małe dzieci, że jeżeli często chorują - a tak jest w przypadku Pani synka - każda dłuższa przerwa w uczęszczaniu do placówki oznacza dla nich przyzwyczajanie się od nowa. To dla dzieci bywa bardzo trudne.
Ponadto, zgodnie z normą dla rozwoju psychicznego w tym wieku, Pani synek jest w okresie pomiędzy stopniowym kończeniem się procesu symbiozy a separacją z mamą. To niełatwy czas dla dziecka, wiążący się zwykle z chwiejnością emocji, sprawdzaniem, upewnianiem się, że mama jest, a jednocześnie próbowaniem stawiania pierwszych samodzielnych kroków w świecie społecznym.
Tego, czy synek się zniechęci czy nie do przedszkola, nikt Pani nie zagwarantuje ani nawet nie przewidzi. Tak naprawdę bardzo dużo będzie zależało do tego, czy trafi na przedszkole i opiekunów, z którymi będzie się dobrze i bezpiecznie czuł.
Tymczasem wysyła sygnały, że bardzo Pani potrzebuje i najważniejszym, najlepszym, co może Pani zrobić to poświęcać mu maksimum swojej uwagi, ciepła i troski, a jeśli taka jest Pani decyzja czy konieczność życiowa, żeby chodził do żłobka, trzeba mu to spokojnie tłumaczyć i wspierać jego możliwości radzenia sobie m.in. poprzez własny spokój. Proszę jednak nie oczekiwać od niego zbyt wiele, to jest jeszcze bardzo małe dziecko.
Serdecznie pozdrawiam
Agnieszka Sokołowska
Komentarze