Porady naszych Ekspertów
2,5-latka - ucieczki i ataki wściekłości
Dzień dobry,
mam 2,5-letnią córkę, z którą mam 2 problemy.
1. Wykorzystuje każdą możliwą okazję do ucieczek. Praktycznie każda wizyta w sklepie kończy się nagłą próbą ucieczki. Córka jest w pełni komunikatywna, sama przed każdym takim wyjściem poproszona powtarza zasady obowiązujące podczas zakupów, tzn. nie uciekamy mamusi, nie krzyczymy, nie rzucamy się na podłogę, nie piszczymy. Niestety najczęściej moment płacenia za zakupy, kiedy trzeba stać spokojnie przez kilka minut, to moment, kiedy córka wyrywa się i czmycha między półkami. W domu oczywiście sama mówi, że była niegrzeczna, bo uciekała mamusi, więc ma pełną świadomość, że postępuje źle. Mam możliwość pozostawiania jej z dziadkami, ale chcę zabierać ją wszędzie ze sobą. W ramach kary zostawiłam ją kilka razy z dziadkami, myśląc, że to pomoże (powiedziałam jej: "Nie jedziesz ze mną na zakupy, bo ostatnio mi uciekłaś w sklepie"), ale praktycznie zawsze schemat się powtarza. Na spacerach sytuacja wygląda podobnie: "Jestem dużą dziewczynką i będę sama szła chodnikiem". I awantura gotowa. Nie zawsze możemy spacerować w lesie albo innym bezpiecznym miejscu. Tłumaczymy z mężem, że nie może iść sama, bo ucieka, a poza tym jest niebezpiecznie, itp. itd., ale nie działa. Myślałam o zakupie smyczy, ale nie wiem, czy to jest dobry pomysł, bo nie o to tu chodzi. Kilka razy zrobiliśmy próbę w bezpiecznym miejscu: córka oddaliła się o nas o jakieś 200-300 m zanim w ogóle się odwróciła.
2. Rzuca się na podłogę, wyjąc niemiłosiernie, kiedy nie dostanie tego, czego chce. Trwa to już od pół roku i zdarza się kilka razy w tygodniu. Najdłuższy epizod trwał 40 minut. Podczas takiej akcji jestem zawsze w pobliżu, ale nie podchodzę do córki. Córka chce, żebym to ja do niej przyszła i otarła łezki (cytat). Nie ustępuję, po jakimś czasie z wielkimi oporami przychodzi do mnie i się przytula. Mam wrażenie, jakby to była cały czas próba sił. Oczywiście dużo rozmawiamy, nazywamy emocje, córka też już potrafi powiedzieć, że jest zła, że jest jej smutno, itp., itd. Zastanawiam się, czy mogę coś zrobić, żeby takie ataki wściekłości były rzadsze, bo jestem tym już strasznie zmęczona. Jest z natury strasznie uparta - cecha tatusia :) Jest jedynym dzieckiem, chodzi do żłobka od kiedy skończyła rok i 9 m-cy (sama chciała "iść do dzieci"), w żłobku zachowuje się bardzo dobrze. Śpi od roku we własnym pokoju w swoim łóżku, zasypia po codziennym czytaniu bajek, siedzę przy niej dopóki nie zaśnie, dużo się przytulamy, rozmawiamy. Bardzo ładnie się rozwija. Jest raczej typem dominującym niż uległym. Na placu zabaw jest w stanie wygonić starsze dzieci ze zjeżdżalni, itp. Korzysta z nocnika od kilku miesięcy, pieluchy tylko na noc, je samodzielnie, ubiera i rozbiera się prawie samodzielnie. Bardzo proszę o poradę.
Pozdrawiam,
Ewelina
psycholog rodzinny
Odpowiedź:
Szanowna Pani,
córka jest na etapie rozwoju, na którym dzieci przede wszystkim badają granice, sprawdzają swój wpływ na rzeczywistość i eksperymentują. Realizacja tych potrzeb może przybierać różne formy, w tym właśnie na przykład uciekanie od rodziców. Jest to etap, który wcześniej lub później minie. Najważniejsze jest, aby rodzice cały czas rozmawiali z dzieckiem, tłumacząc dlaczego to zachowanie jest niebezpieczne i co należy robić, zamiast uciekać. Mimo frustracji, zmęczenia i złości, które rodzic odczuwa, jest dobrze, aby z dzieckiem rozmawiać spokojnie i cierpliwie. Maluch potrzebuje czasu, aby wszystkie zasady narzucane przez rodziców uwewnętrznić (tj. zapamiętać na stałe) i zacząć się do nic stosować. To samo dotyczy ataków wściekłości. Większość dzieci w wieku 1-4 lata przechodzi przez etap ataków złości. Przede wszystkim rolą rodzica jest to, aby dbać o bezpieczeństwo i zdrowie dziecka. Jeżeli nie są one zagrożone (tzn. jeżeli dziecko np. nie uderza głową o ścianie, nie wyrywa sobie włosów, nie drapie się), to atak można przeczekać, a następnie, gdy dziecko się uspokoi - rozmawiać. Dobrze jest pamiętać o zasadzie, że im częściej rodzice reagują na ataki złości dziecka spokojnie, tym większe prawdopodobieństwo, że dziecko również się tego nauczy. Wiadomo, że dla żadnego rodzica nie jest to łatwe, ale bez naszej pomocy dziecko raczej sobie nie poradzi.
Jeżeli mimo wszystko potrzebuje Pani wsparcia, to zachęcam do spotkania się ze specjalistą - psychologiem dziecięcym. Czasem nawet jedna konsultacja wystarczy, aby zmniejszyć swoje poczucie bezradności i frustrację oraz aby poczuć się pewniej w kontakcie z dzieckiem. Z psychologiem dziecięcym można umówić się w rejonowej poradni psychologiczno-pedagogicznej (wizyta darmowa), w poradni zdrowia psychicznego dzieci i młodzieży (wizyta darmowa) lub w prywatnej poradni psychologicznej (wizyta płatna).
Z poważaniem,
Wiktoria Jaciubek
Portal CzasDzieci.pl ma przyjemność współpracować z gronem ekspertów, jednak często problemy wymagają pilnej lub dodatkowej porady medycznej.
CzasDzieci.pl nie ponosi żadnych konsekwencji wynikających z zastosowania informacji zawartych w niniejszym serwisie.
Zalecamy bezpośredni kontakt ze specjalistą w celu konsultacji danego problemu.
Po zgłoszeniu pytania, zostanie ono po akceptacji redakcji umieszczone wraz z odpowiedzią konkretnego eksperta.
Komentarze