Porady naszych Ekspertów
Problem z adaptacją 3-latka w przedszkolu
Witam,
Mój synek Aleksander za miesiąc skończy 3 lata. Dwa tygodnie temu zaczął chodzić do przedszkola. Pierwszego dnia bardzo chętnie został i nawet nie zauważył, kiedy wyszłam. Gdy po niego wróciłam około godziny 12., siedział zapłakany na kolanach u przedszkolanki i ciągle mówił "chcę do mamy". Zabrałam go więc do domu. Kolejnego dnia jednak było już gorzej. Tylko zobaczył budynek przedszkola, zaczął płakać. Weszliśmy do szatni, a tam rozpacz. Kurczowo trzymał mnie za szyję i nie chciał w ogóle puścić. Byłam przerażona, zaczęłam się zastanawiać co takiego się stało, że nie chce tam zostać, ja mam same dobre wspomnienia z przedszkola, więc zaczęłam snuć teorie, że dzieje mu się tam jakaś krzywda. Muszę wspomnieć jeszcze o tym, iż synek bardzo mało mówi. Rozumie praktycznie wszystko, ale nie chce próbować powtarzać nowych słówek. Wypowiada około 30 słów, którymi ciągle się posługuje i nie da się absolutnie namówić na powtórzenie jakiegoś nowego słowa, kiedy go o to proszę odpowiada tylko "ja nie" i koniec. To też jest dla mnie spory problem, ponieważ nie mogę się od niego dowiedzieć co takiego nie podoba mu się w przedszkolu i dlaczego tak stresowo na nie reaguje. Po godzinie płaczu udało mi się jakoś ukradkiem uciec z przedszkola, jednak do godziny 12. miałam wyrzuty sumienia, że tak go zostawiłam. Kolejne dni wyglądały bardzo podobnie, czasem odprowadzał go mąż i było troszkę lepiej, ale po jakimś tygodniu, kiedy to właśnie mąż go odprowadzał, Olek dostał strasznej histerii, nie chciał męża odstąpić na krok, zjadł przy nim śniadanie, a później, gdy tatuś chciał go już zostawić samego, to całe zwymiotował. :(:( Następnie powiedział, że chce do toalety, mąż z nim poszedł, a gdy ten zamknął drzwi, mąż uciekł i także miał ogromne wyrzuty sumienia. Muszę jeszcze dodać, że gdy go odbieramy zazwyczaj jest zadowolony i mówi, że jutro już nie będzie płakał... Następnego dnia po tym dla mnie tragicznym dniu, dostał na wieczór gorączki. W nocy często się budził i płakał (zdarza mu się także posikać w nocy). Wczoraj rano miał podwyższoną temperaturę, więc zostawiłam go na jeden dzień w domu. Ale dziś rano nie było już śladu po chorobie, więc zaczęliśmy się ubierać do przedszkola, jak tylko usłyszał to słowo to zaczął płakać już w domu. Ale jakoś go namówiłam na przejażdżkę do przedszkola. Jednak kiedy tylko weszliśmy do środka zaczął strasznie płakać. Usiadł w szatni na ławeczce i nawet nie zdążyłam mu zdjąć kurtki, ani zmienić bucików, jak zaczął wymiotować. Przebrałam go więc w czyste rzeczy. I chciałam zaprowadzić do sali zabaw. Ale on stwierdził, że chce siusiu. Ciągle płakał i nawet na moment nie przestawał. Poszłam z nim do łazienki, a tam zobaczyłam, że ma zasikane majteczki :(:( Znów go więc przebrałam. Uspokoił się u mnie na kolanach. Ale postanowiłam, że to jest ten moment, że muszę go już zostawić. Dałam mu więc buziaka i już zrobił krok na salę trzymając mnie jeszcze za rękę, po czym wrócił się wtulił i znów zaczął płakać... Mało brakowało, a i ja zaczęłabym płakać. Powiedziałam jednak idź się baw, a ja niedługo po Ciebie przyjadę. I wtedy któraś przedszkolanka wzięła go na ręce, a ja po raz kolejny uciekłam. Wróciłam do domu i płakałam jak dziecko. Jestem w kropce, zupełnie nie wiem co robić, żeby jakoś zniwelować jego stres.. Nie wiem zupełnie jaka jest tego wszystkiego przyczyna, ponieważ często zostawał z różnymi członkami rodziny, kiedy ja czy mąż wychodziliśmy do szkoły lub pracy... Dodatkowo kiedy wraca do domu nie odstępuje mnie na krok, ciągle się przytula i siedzi mi na kolanach, nawet do toalety nie mogę wyjść sama. Ciągle musi mnie mieć w zasięgu wzroku. Wiem, że rozwój z rówieśnikami jest bardzo potrzebny małemu dziecku, a Aleksander jest jedynakiem i na co dzień nie ma zbyt wielkiego kontaktu z dziećmi. Zawsze jednak chętnie do takiego kontaktu dążył. Teraz nie chce nawet słyszeć słowa "przedszkole", a przecież tłumacze mu, że tam jest fajnie, jest dużo dzieci i zabawek to on odpowiada tylko "nie tam bee", a oczy napełniają mu się łzami. Bardzo proszę o pomoc, ponieważ jestem już zupełnie zrezygnowana i najchętniej zabrałabym go z tego przedszkola w sekundę. Mąż twierdzi, że jeśli przez kolejne dwa tygodnie nic się nie poprawi to Olek nie będzie już chodził do przedszkola. Ale ja niedługo zaczynam pracę i nie mam innego wyjścia... Proszę mi powiedzieć, co mam robić jak się zachowywać, może to nie ja powinnam go prowadzać do tego przedszkola? Proszę także o poradę w kwestii mówienia mojego synka.
Pozdrawiam
Lena
psycholog dziecięcy, terapeuta dzieci z autyzmem
Odpowiedź:
Pani Leno,
Czas adaptacji w przedszkolu jest często trudny dla dziecka. My dorośli możemy tylko postarać się ułatwić dziecku przebrnięcie przez niego.
Przede wszystkim proszę nie opuszczać przedszkola przed pożegnaniem się z dzieckiem. Opisała Pani przykłady z których wynika, że nagle znikaliście Państwo z sali, gdy syn nie widział i to mogło go bardzo zaniepokoić. Lepiej jest pożegnać się z synkiem i wyjść zostawiając go pod opieką Pań nauczycielek, nawet jeśli jeszcze przez parę minut będzie płakał.
Jeśli ma Pani taką możliwość, to proszę zapytać w przedszkolu czy może Pani na 1-2 dni wejść z dzieckiem do sali na cały dzień. Taki zwyczaj jest w wielu przedszkolach nawet przez 1-2 pierwsze tygodnie adaptacji. Dopiero w kolejnych dniach podjąć próbę wyjścia poza teren przedszkola, dając dziecku jasną informację kiedy Pani wróci, np. zaraz po obiadku.
Dzieci dobrze czują się też w przedszkolu, gdy towarzyszy im jakaś przytulanka z domu.
Jeśli chodzi o rozwój mowy, to margines jest bardzo szeroki. Tzn mowa w dzieci w tym samym wieku może się bardzo różnić. Ważne jest czy dziecko rozumie wypowiedzi otoczenia, jeśli nie zna danych słów to czy umie to zrekompensować za pomocą gestów. Jeśli tak to proszę dać synkowi jeszcze trochę czasu, a też nigdy nie zaszkodzi żeby skonsultować swoje wątpliwości z przedszkolnym logopedą.
Życzę powodzenia i pozdrawiam
Katarzyna Osak
Portal CzasDzieci.pl ma przyjemność współpracować z gronem ekspertów, jednak często problemy wymagają pilnej lub dodatkowej porady medycznej.
CzasDzieci.pl nie ponosi żadnych konsekwencji wynikających z zastosowania informacji zawartych w niniejszym serwisie.
Zalecamy bezpośredni kontakt ze specjalistą w celu konsultacji danego problemu.
Po zgłoszeniu pytania, zostanie ono po akceptacji redakcji umieszczone wraz z odpowiedzią konkretnego eksperta.
Komentarze