Witam i bardzo proszę o pomoc.
Moje dzieci poszły do przedszkola we wrześniu. Mamy połowę kwietnia, dzieci nadal nie lubią przedszkola. Najpierw były płacze z tęsknoty i przy rozstaniu, potem skarga Pani, że płaczą przez bzdury, bo np. wylali herbatę. Teraz kolejne skargi pani, że płaczą w szatni, gdy ubierają się do wyjścia na plac zabaw. Ciągle słyszę pretensje, a w domu dzieci ubierają się same.
To co jeszcze mnie martwi to fakt, że Pani, gdy chłopcy płaczą, pozwala dzieciom się z nich śmiać, śpiewa "kto jest beksa i mazgajem", krzyczy "jak jutro będziecie płakać to zostaniecie sami w sali". Próby rozmowy z Panią kończą się na niczym. Nie ma zmian. Nie wiem co robić, proszę o pomoc!
Dodam, że dzieci uchodzą za radosne i zrobią wokół siebie bardzo dużo.
Pozdrawiam
Aga
Dzień dobry,
Obawiam się, że jedyne co można powiedzieć to, to że przedszkolanka pomyliła się z powołaniem. Kto upokarza, wyśmiewa i straszy dzieci, nie powinien pracować w przedszkolu. Być może to, co robi nie wynika ze złej woli, lecz niewiedzy - w mojej ocenie to jednak żadne usprawiedliwienie. Od osób pracujących w przedszkolach nie bez powodu wymaga się świadomości i umiejętnej pracy z małymi dziećmi, co powinny potwierdzać stosowne dyplomy. Zachowania demonstrowane przez bliźniaki świadczą o tym, że jest im w tym przedszkolu i z tą panią po prostu źle. Dowodem takiego stanu rzeczy jest to, że poza placówką zachowują się zupełnie inaczej. Skoro rozmowy z przedszkolanką są nieskuteczne, co - jak zakładam - oznacza, że jest głęboko przekonana, że wszystko robi jak najlepiej, zalecam Państwu rozważenie zmiany placówki. W dobrym miejscu dzieci powinny odżyć, a przedszkole nie będzie im się przez całe życie kojarzyło z czymś okropnym.
Serdecznie pozdrawiam
Agnieszka Sokołowska
Komentarze