Dzień dobry pani Julito,
Przepraszam za zwłokę w odpowiedzi - ferie bez dostępu do sieci :).
Jeśli "od pewnego czasu" u Szymka trwa raczej kilka lat, uważam że małego trzeba by gruntownie "przejrzeć". Problemy z koncentracją uwagi, które występują u niego, najczęściej wynikają z typu budowy układu nerwowego. Chodzi przede wszystkim o przekaźnictwo, neurotransmitery, sprawiające, że u pewnych dzieci - jak to się fachowo mówi - występuje przewaga procesów pobudzenia nad procesami hamowania. Bardzo często dotyczy to dzieci wysoko inteligentnych. Nie mają one łatwego życia w szkole. Potrzebują nauczycieli przez wielkie N - myślących, rozważnych, niestandardowych, którzy potrafią i chcą dostosowywać metody pracy do Dziecka, a nie dziecko do metody. Inaczej te nadruchliwe, bystre dzieci szybko dostają etykietę niewychowanego łobuza, ewentualnie dziecka z zaburzeniem rozwoju. Ale bardzo często one zaburzenia nie mają, ich funkcjonowanie jest objawowe, jest reakcją na sytuacje nieadekwatne do ich zapotrzebowania energetycznego. To, co napisała Pani o sytuacji w przedszkolu bardzo mi pasuje do tego obrazu. Takie dzieci jak Szymek uczą się właśnie w ruchu, w działaniu, sprawiając jedynie wrażenie, że nie słuchają. Instytucje edukacyjne zwykle tego im odmawiają, oczekując spokoju i bierności. Wtedy dzieci nie słuchają faktycznie, bo się okropnie męczą i nudzą. Jak jest fajny nauczyciel można się dogadać, by mały miał "coś swojego" co pozwoli mu skupiać uwagę na lekcjach np. czasem dzieci dostają blok do gryzmolenia i choć wydają się tym właśnie pochłonięte, to paradoksalnie wtedy właśnie najwięcej czerpią z lekcji. Metoda do dziecka to jedyny skuteczny klucz. Niełatwo o to w polskiej szkole :(
Trochę zmartwiłam się info nt opieki psychiatrycznej. Nie należę do zwolenników podawania dzieciom leków, dopóki nie wyczerpie się wszystkich innych sposobów. Odnoszę wrażenie, że Pani nie wyposażono w wiedzę co i jak robić, by zwiększyć jego koncentrację uwagi. Koniecznie należy przyjrzeć się jego diecie i harmonogramowi dnia. Ponadto jest cała masa sposobów na uczenie centralnego układu nerwowego jak się wyciszać. Tego on właśnie potrzebuje. To mity, że ruchliwym dzieciom trzeba dawać maksymalnie dużo możliwości wyganiania się. Jeśli nie równoważy się tego wyciszaniem, układ nerwowy przyzwyczaja się do ciągłego pobudzenia i tego się domaga, takiej autostymulacji.
Ponadto jest sporo metod terapeutycznych - np. integracja sensoryczna, biofeedback (tu spotykam różne opinie).
Ja nade wszystko cenię sobie pracę z rodzicami, wyposażanie w pomysły: jak coś zrobić? a nie tylko mówienie, że dziecko ma taki a taki problem. To kropla drąży skałę, to codzienna praca w domu dokonuje "cudu" przemiany w dziecku.
Czemu Pani tego nie zaproponowano? To są rzeczy najważniejsze. Leki to ostateczność.
Gdyby chciało się Pani kiedyś podjechać do Wrocławia, serdecznie zapraszam do Pracowni Badań nad Autyzmem. Chętnie obejrzymy Szymka w naszym zespole, zrobimy kilka prób diagnostycznych w kwestii Aspergera (ciekawi mnie jak u niego z teorią umysłu, czyli rozumieniem co drugi człowiek ma na myśli - to by nam wiele wyjaśniło), integracji sensorycznej i koncentracji uwagi. Wtedy będzie można powiedzieć coś wiążącego, a przede wszystkim wytyczyć konkretne sposoby pracy w domu, tak żeby to wszystko szło do przodu w dobrym kierunku. Proszę rozważyć tę możliwość. Gdyby się Pani zdecydowała, można się ze mną skontaktować za pomocą moderatora kącika ekspertów. Pracownia działa non-profit, także nie ma dodatkowych kosztów dla rodziców poza podróżą.
Serdecznie pozdrawiam
Agnieszka Sokołowska
Komentarze