Kiedy kilka lat temu na ścianie bunkra przy pl. Strzegomskim powstawał napis „Będzie, jest, było” zastanawiałam się co też tam powstanie. Ponieważ jestem mieszkanką Szczepina, bunkier był wpisany w mój codzienny krajobraz, a każda zmiana z nim związana budziła naturalną ciekawość. Dziś, po 4 latach istnienia tu Muzeum Współczesnego Wrocław mogę powiedzieć, że Muzeum nie zaistniało w świadomości okolicznych mieszkańców, nad czym ubolewam, ale dla mnie osobiście i dla mojego 6 - latka stało się miejscem „szybkich wypadów” w zaczarowany świat.
Dlaczego warto chodzić tam z dzieckiem? Budynek jest już sam w sobie miejscem niezwykłym. Olbrzymia okrągła konstrukcja, w której wnętrzu poruszamy się po okręgu, tworzy inność, która cudownie się zazębia z dziecięcą wyobraźnią. Na każde piętro prowadzą schody tak usytuowane, iż ma się wrażenie, że co poziom, to kolejne poszukiwanie wyjścia - maluch zdecydowanie poczuje się tu jak w labiryncie. Sercem MWW jest podświetlana na zielono winda, a przejażdżka nią bardziej przypomina wjazd do kosmicznej rakiety, niż przemieszczanie się między piętrami.
Ale jesteśmy w muzeum i o obcowanie ze sztuką tu chodzi. Będę szczera, sztuka współczesna do łatwych nie należy, ale im więcej ekspozycji i w wystaw za nami, tym czuję, że bardziej ją rozumiem. A mój syn po prostu patrzy, dotyka, przebiega i nawet nie wie, że chłonie kulturę. Jeszcze się nie zdarzyło, by nie zachwycił się żadnym eksponatem, zawsze pojawia się dziecięce zadziwienie. Każda wystawa nadaje się, by ją pokazać dziecku i to chyba największy atut sztuki współczesnej. Kiedy ty rodzicu próbujesz rozwiązać zagadkę „Co autor miał na myśli?”, twoje dziecko w małym pomieszczeniu za kotarą ogląda film, zadziera głowę przy neonie na ścianie czy szuka rzeczy codziennych w dziele sztuki. I w zasadzie można tu przychodzić co tydzień (w czwartki wstęp wolny) i za każdym razem zobaczyć coś innego.
Nie sposób nie wspomnieć o Samoobsługowym Muzeum - przestrzeni interaktywnej na II poziomie MWW. Tu maluch zatrzyma się na dłuższy czas, a i dorosły odpocznie na olbrzymich siedziskach. Aktualnie znajduje się tam Wystawa Interaktywna – Uzewnętrzniacz – Patrycja Mastej, na której dziecko może w dowolny sposób na ścianie przyklejać części ciała ludzkiego, powodując przy odpowiednim ułożeniu, że ściana zaczyna grać. Magicznie, prawda?
Jako stali bywalcy mamy ze Stasiem swoje rytuały w MWW, zawsze po zakończenia zwiedzania trafiamy na dach bunkra, gdzie mieści się Cafe Muzeum. Zanim tradycyjnie wypijemy butelkę lemoniady, ma miejsce spacer na świeżym powietrzu z panoramą miasta w tle. Bycie na dachu i patrzenie w świat z każdej strony, to dopełnienie, które sprawi, że dziecko pokocha to miejsce. My pokochaliśmy.
Jakby tego było mało MWW zaprasza w każdą niedzielę na bezpłatne Warsztaty Rodzinne, podczas których oprócz zwiedzania ekspozycji, pogłębia się dany temat i wykonuje swoje dzieło sztuki. Idzie jesień i podwórka opustoszeją, może warto w deszczowe popołudnie odwiedzić Muzeum Współczesne Wrocław, a zapewniam, że ma ono w sobie coś z interaktywnego placu zabaw.
Joanna Klima, mama Stasia