Wrocław

„Noc bez Księżyca" Wrocławski Teatr Lalek

„Noc bez Księżyca" Wrocławski Teatr Lalek

„Noc bez księżyca” to najnowszy spektakl Wrocławskiego Teatru Lalek przygotowany na otwarcie 3 Przeglądu Teatru Nowego dla Dzieci. To było rzeczywiście otwarcie, otwarcie nowej jakości w spektaklach dla dzieci.

 

Zapraszani do WTL czytamy: „Gdy zapada noc, robi się ciemno. Bardzo ciemno. Chyba, że świeci księżyc. Ale on nie zawsze świeci. Czasem go nie ma na niebie. Gdzie wtedy jest i co porabia?” Otóż drogi widzu, ów księżyc ćwiczy „moonwalk” do piosenki Michaela Jacksona i ma się dobrze w czasie, gdy szuka go mała dziewczynka, a wraz z nią jej zabawki. Odwiedzają oni różne światy, stając się ich częścią. Są więc ryby, złodzieje, nocne ptactwo czy radośni muzykanci. To wszystko reżyser ,Maćko Prusak pokazuje nam bez słowa, którego brak ma wpłynąć na naszą wyobraźnię. I chyba tak się dzieje, bo z sali co chwila słychać dziecięcy głos, próbujący ustalić kim są bohaterowie. Również scenografia Mirka Kaczmarka nie ogranicza naszego poszukiwania księżyca. Wielki pokój, w którym pojawiają się kolejne postacie, z symbolicznymi rekwizytami, zmuszają widza do odgadywania kolejnych scen. To ciągłe oczekiwanie kto się za chwilę pojawi i czym nas zaskoczy jest wielkim walorem przedstawienia.

 

„Noc bez księżyca” to spektakl bez słów, choć mój sześciolatek usłyszał ich wiele. To spektakl bez przepychu scenograficznego, choć monstrualne zwierzęta pojawiające się na scenie, zapadają dzieciom w pamięci. To w końcu spektakl bez muzyki charakterystycznej dla przedstawień dziecięcych, a nowoczesne brzmienie spójne jest z całością. Tu duży ukłon dla Patrycji Hewczyńskiej i Marcina Kowalskiego przede wszystkim za odwagę, by zaserwować tak nieteatralne dźwięki, tak młodym widzom.


Kiedy więc zaczynamy domyślać się gdzie jest księżyc i  gdy okazuje się, że zamiast w pokoju jesteśmy poza nim z tłumem zaspanych ludzi, przychodzi finał przedstawienia. Jak klamra powraca „Thiller” Jacksona, w rytm którego ręce same rwą się do oklasków. Ja tym razem największe wysłałam w stronę Patrycji Łaciny-Miarki i Marka Tatko, którzy szczególnie urzekli mnie swoją grą aktorską. Ta pierwsza znów udowodniła, że jej możliwości wokalne są olbrzymie. M. Prusak miał w sobie sporo odwagi wybierając taką formę dla swojego przedstawienia. „Podprowadził” on widza pod scenę, zmuszając, by resztę odkrył sam. Dlatego wg mnie jest to opowieść dla dzieci, które mimo młodego wieku są już bywalcami teatralnymi. Nie proponowałabym rozpoczynać edukacji teatralnej od tego spektaklu i zastanowiłabym się czy nie zmienić kategorii wiekowej z 4+ na 6+. Jedno jest pewne, poprzeczka została wysoko postawiona, nie tylko dla oglądających, ale dla twórców kolejnych przedstawień.


Istnieje ryzyko, że „Noc…” bardziej spodoba się dorosłym niż dzieciom. Ale czy to minus? Dla mnie osobiście, nie. Dlaczego to ja zawsze muszę być osobą towarzyszącą dla swojej pociechy? Choć raz to ona może mi towarzyszyć, nie tylko w przedstawieniu ale w budzeniu się we mnie dziecka.

 

Joanna Klima mama Stasia

 

Przeczytaj również

Polecamy

Więcej z działu: Wiadomości lokalne

Warto zobaczyć