Za oknem wiosna, a w sercach co prawda jeszcze nie maj, ale już kwiecień. Czas zrobić przegląd wrocławskich placów zabaw. Będziemy spacerować, obserwować, oceniać i relacjonować.
Na początku naszej przygody postanowiliśmy zapytać specjalistów o ich wrażenia z miejsc rozrywki dla najmłodszych, bo kto wie lepiej, gdzie jej pociecha może miło spędzić czas, jak nie mama.
Ile jest placów zabaw w pobliżu pani miejsca zamieszkania? Jaki jest ich stan? Czy chciałaby pani coś w nich zmienić? – pytała nasza reporterka Natalia. Okazuje się, że place zabaw są nie tylko źródłem radości, ale mogą być również zalążkiem frustracji, zwłaszcza, kiedy nie spełniają oczekiwań ani dzieci ani ich rodziców.
Mama Beata; Muchobór:
We Wrocławiu jest mało placów zabaw, a jeśli już są to tylko na zamkniętych osiedlach. W naszej dzielnicy jest podobnie. Czasem na środku trawnika stoi po prostu samotna huśtawka. Problem stanowią też koty, które załatwiają swoje potrzeby w piaskownicy. Dla nich jest to po prostu duża kuweta, a dla nas rodziców prawdziwe utrapienie. Zapach jest trudny do zniesienia, a dziecku trudno wytłumaczyć, że nie może bawić się tam gdzie chce.
Mama Patrycja z Leśnicy:
Mieszkaliśmy z Oskarem na ul. Legnickiej ponad rok. Sytuacja placów zabaw była tam ciężka. Większość stanowiły wybetonowane podwórka, więc na spacer chodziliśmy do Parku Zachodniego. W Leśnicy jest zupełnie inaczej. Mieszkamy w nowym bloku, przy którym jest ogrodzony plac zabaw. To tam Oskar lubi bawić się najbardziej. Przez cały czas w piaskownicy leżą foremki i zabawki. Nic nie ginie. Na osiedlu obok, pomiędzy blokami, można znaleźć place zabaw dla starszych i młodszych dzieci. Jesteśmy bardzo zadowoleni.
Czyżby place zabaw nadal stanowiły problem we Wrocławiu? Wiele z nich reprezentuje już bardzo wysoki poziom estetyczny. Wciąż nie brakuje jednak i takich, o których zapomnieli wszyscy – nawet dzieci.