Gorąco polecam coroczną edycję Targów Turystycznych, odbywających się w Hali Stulecia we Wrocławiu. Chciałabym przybliżyć to, co dzieje się na takich targach.
Targi Turystyczne zazwyczaj kojarzą się nam ze stoiskami biur podróży, które kuszą nas swoimi hotelami, pensjonatami, spędzeniem urlopu właśnie u nich. Tak, to prawda, ale nie tylko. To, co zobaczyliśmy zmieniło nasze wyobrażenie o tych targach.
Otóż zadbano o nasze pociechy - to stoiska Klubów, klubików, kąciki zabaw. To także stoiska ze zdrową żywnością: to chleby na zakwasie, to miody z pasiek polskich, to delicje bułgarskie, sery (nie tylko oscypki), to wina, piwa własnej produkcji.
Julii najbardziej podobała się ogromnych rozmiarów gąsienica z gipsu, którą można było malować, jak tylko się chce, długimi pędzlami i w odpowiednich fartuchach. Kto nie zdążył być na wystawie klocków Lego mógł zobaczyć namiastkę tejże wystawy i co najważniejsze, a czego nie było na wystawie Lego, budowania z tychże klocków.
Stoisko swoje miało Humanitarium, które zachęcało dzieci poprzez doświadczenia z mieszalnią kolorów. Dziecko czuło się jak pani chemik, kiedy miało w ręce pipetę, menzurkę, okulary i fartuchy. Na scenie odbywały się pokazy, koncerty, a nawet gotowanie przez znanych kucharzy.
Zachęcam wszystkich rodziców do odwiedzenia targów. Mam nadzieję, że przybliżyłam nieco ich charakter.
Mama Julii, Agnieszka