Wrocław

"Wąż" - spektakl Wrocławskiego Teatru Lalek

"Wąż" - spektakl Wrocławskiego Teatru Lalek

Spektakl  nietypowy, pełen aluzji i jednocześnie – iluzji. Najmłodsi widzowie potraktowanie są niczym  grupa dorosłych notabli – zostają zaproszeni do wysłuchania opowieści o wężu. Jeszcze  za nim przekroczą próg sali teatralnej, już dokoła nich unosi się klimat ulicznych przedstawień. „Panie i Panowie, Ladies&Gentelman, Madame&Mousieurs” - wchodzą zaczarowani konwencją

i zwabieni demonicznym urokiem Narratora (jeśli to trzylatki, będą wielce stremowane). 


Opowieść snuje aktor - grający z zaangażowaniem kilka postaci, z których najważniejszą jest pierwsza (Narrator) i ostatnia (Bóg).  Spina on i zamyka opowieść o wężu, który wziął się nie wiadomo skąd, nikt go nie znał, może nikt nie lubił, a został, bo dał się poznać, zaś poprzez swoje bardzo ludzkie uczucia i kompleksy – dał się pokochać (nawet tym, których uprzednio zdążył zjeść
– patrz nieszczęsny, odratowany cudem z wężowego brzucha chomik Chrupuś). Wąż ów tęskni za tym, czego nie ma – chciałby mieć ręce i nogi. Podróż w poszukiwaniu kończyn dla węża jest zaskakująca – chyba nawet dla dorosłego widza.


Sztuka to bowiem grająca konwencją, iluzoryczna, filozoficzna, poważna w swej wymowie ogólnej, lecz komiczna w detalach. Przedszkolak nie wyłapie satyrycznych odniesień do dzisiejszego świata konsumpcji, prześmiewczych sformułowań. Wyłapie jednak kontekst, ton, minę, sytuację.
Co ciekawe – sztuka niezwykle dla owego przedszkolaka pouczająca – idiomy, związki frazeologiczne, a wszystko krąży wokół jednego tematu – ręce i nogi.
Mamy więc: „wziąć się w garść”, „dać garsteczkę”, „wziąć nogi za pas”, „być prawą ręką”, „być jedną nogą na tamtym świecie”. O ile hasła typu „nie idź w stronę światła” nie każdemu dziecku można wytłumaczyć, o tyle owe „ręczne” i „nożne” zwroty są godne uwagi ich wszystkich i do tłumaczenia polecane.


Przedstawienie wrocławskiego Teatru Lalek skupiło widzów od 1,5 roku do 45 lat. Ręczę, że każdy z dorosłych oglądał uważnie i nie nudził się (przy okazji z przyjemnością oglądając bardzo starannie przygotowaną scenografię).
Jeśli chodzi o głównych widzów przedstawienia, to maluszki trochę mogą się nudzić, trzylatki – trochę przestraszyć (jest ciemno, ten i ów pojękuje, inny krzyczy znienacka, a Narrator wcale nie jest milusim panem z wyglądu), zaś cztero- i więcej latki mogą się całkiem dobrze bawić, sporo rozumieć, sekundować Chrupusiowi, śmiać z Gekona, współczuć Wężowi, a także całkiem śmiało brać udział w przedstawieniu – a są ku temu okazje.


Moja czteroletnia córka na wszelki wypadek  wolała się nie wychylać, zwłaszcza, że była w towarzystwie ogromnego psa Cukierka, który strasznie nie lubi ciemności (jest pluszowy), za to jej koleżanka wychyliła się nieopatrznie, a że był to pierwszy rząd, pan Narrator natychmiast zadał jej pytanie...
Co ciekawe, w tych ciemnościach i strasznościach niekiedy – nikt nie zapłakał!
Pamiętajmy, że autorka sztuki jest autorką dramatów, zaś reżyser nie jest Polakiem, lecz Czechem. To wszystko składa się na mix nietypowy, nie każdego być może zachwycający, ale z pewnością taki, obok którego nie należy przechodzić obojętnie.

30 sierpnia, Wrocławski Teatr Lalek, spektakl "Wąż"


Magdalena Dyczek, mama 4-letniej Nadii

 

Przeczytaj również

Polecamy

Więcej z działu: Wiadomości lokalne

Warto zobaczyć