„Kodi”, znakomita graficzna powieść autorstwa Jareda Culluma dostępna jest już w języku polskim. Została doceniona nie tylko przez młodych czytelników, ale także przez krytyków.
Jared Cullum: Jestem zaszczycony, że książka została wydana w Polsce. Moim marzeniem jest kiedyś tam pojechać i malować, bo wydaje się bardzo pięknym krajem. Mam nadzieję, że każda osoba, która czyta moją historię, znajdzie w niej odrobinę siebie, czegoś czego sama doświadczyła. Osobisty kontekst przy odczytaniu „Kodiego” jest bardzo ważny, bo każdy z nas ma swoją własną historię, która wpływa na czytaną książkę. Mam też nadzieję dać czytelnikom pewność, że chociaż wszyscy doświadczamy takich stanów jak samotność - jesteśmy razem we wspólnym doświadczeniu i znajdujemy w tym ukojenie i radość.
Bardzo dziękuję. Moje książki są całe malowane ręcznie. Dużo radości i spokoju daje mi praca z farbą i papierem. Malarstwo i jego historia są moją pasją. Studiuję obrazy z przeszłości i zabiegi, które zostały użyte do przedstawienia historii.
To moja pierwsza pełnometrażowa powieść graficzna. Napisałem wiele opowiadań, ale przez długi czas w ogóle nie interesowałem się malarstwem. Zacząłem od rysowania małych autobiograficznych opowiadań z dziennika i marzyłem o tym, by pewnego dnia rysować książki tuszem. Natknąłem się na akwarelę i wypróbowałem ją i po prostu wydało mi się to właściwe. Zajęło mi lata, aby się z tym oswoić i zajmie mi resztę życia, aby stać się w tym lepszym, ale kocham to. Chciałem przeskoczyć z małych 20-stronicowych historii do większej, pełnometrażowej historii. Odszedłem na chwilę od komiksów, aby samodzielnie studiować tradycyjny rysunek i malarstwo, a Kodi był moim sposobem na powrót do rysowania komiksów przy użyciu wszystkich pomysłów dotyczących oświetlenia i koloru, które odkryłem w tradycyjnym malarstwie plenerowym.
Jestem pewien, że byłoby ciężko. Mam więc nadzieję, że znajomość fabuły nie zepsuje wrażenia. Mam tendencję do pisania bardzo wizualnego, właściwie mam trudności z pisaniem słów, więc większość „pisania” dzieje się w szkicownikach, przedstawiających akcję chwila po chwili, jak film animowany. Łatwiej mi pokazać tak historię, niż ubrać ją w słowa. Z tego powodu - staram się nie używać zbyt wielu słów, aby książka była bardziej wizualnym przeżyciem. Jak przejażdżka kolejką górską, w którą, miejmy nadzieję, czytelnik da się zaprosić.
Zawsze fascynowały mnie niedźwiedzie. Lubię symbolikę kształtu niedźwiedzi i ich skalę rozmiarów. Na początku napisałem krótkie historie, w których miałem trudności z zakończeniem. Jedna była o młodej kobiecie w Seattle, druga o rybaku, który nie miał szczęścia, a trzecia o niedźwiedziu, który zagubił się w mieście i próbował się dopasować, choć to niemożliwe. Ostatecznie zebrałem te historie i połączyłem je. Początkowo była to opowieść tylko o niedźwiedziu, który próbował się dopasować do społeczeństwa ludzi. Naszkicowałem go z dzieckiem na plecach i to zainspirowało mnie mnie do prawdziwego zainteresowania skalą tego związku. Jeden mały, a drugi duży.
Cóż, nigdy nie spotkałem niedźwiedzia w kontekście, podobnym do tego z mojej historii. To prawdopodobnie byłoby trochę przerażające w rzeczywistości. Właśnie się pakuję, aby pojechać na Wyspę Kodiak i mam nadzieję narysować kilka niedźwiedzi, choć prawdopodobnie będę trzymać się blisko samochodu. Kiedy byłem dzieckiem, odwiedzaliśmy Góry Smoky w Tennessee i często widywaliśmy niedźwiedzie, które krążyły m.in. wokół miejsc campingowych. Może to wtedy pierwszy raz zainteresowałem się nimi.
To ciekawa kwestia. Kiedy pisałem o Babci, myślałem o podejściu moich rodziców do rodzicielstwa, które było zupełnie inne w latach 80. i 90. XX wieku. Myślałem o tym, jak moi rodzice najczęściej budzili nas wcześnie i wypychali na dwór, żebyśmy się pobawili. Nauczyliśmy się wtedy jak samodzielnie organizować sobie czas. Myślę, że „Meema” jest rozdarta pomiędzy starszym stylem rodzicielskim, a tym że ma do czynienia z dziewczyną stającą się nastolatką, która zasadniczo ukrywa się przed światem. Nie wie jak pomóc swojej wnuczce.
Bo chce być blisko, ale wie, że w tym wieku to nie zawsze możliwe. Ta relacja jest dla mnie ważna i będzie rozwinięta w kolejnej części, którą właśnie tworzę.
Cała historia jest moim doświadczeniem, ponieważ są to symbole, które coś dla mnie znaczą. Kiedy byłem dzieckiem, uwielbiałem sztukę i marzyłem o tym, by ją uprawiać jako dorosły. Straciłem wiarę w swoje zdolności w okresie dojrzewania i poddałem się. Dopiero później, blisko trzydziestych urodzin, zacząłem ponownie rysować i naprawdę zakochiwać się w tym. Kiedy tworzyłem historię o Kodim, myślałem o idei niedźwiedzia jako imaginacji ducha sztuki... Tego jak ją odbieramy i zakochujemy się w niej jako dziecko, ale po tym jak życie nas doświadcza, tracimy z nim kontakt. Kodi jest symbolem trudnej podróży, jaką trzeba przebyć, aby do niej wrócić i ponownie spotkać ducha sztuki i kreatywności.
To ciekawe. Szczerze mówiąc, myślałem, że to bardziej „amerykański” problem, ale słyszałem to również z innych krajów. Trudno to wyrazić słowami, ale myślę, że przedstawioną historię możemy równie głęboko odbierać niezależnie od medium. W swojej twórczości przywiązuję taką samą wagę do obrazków, jak do tradycyjnego malarstwa plenerowego. Próbuje wziąć rzeczywistość, która jest niezwykle skomplikowaną rzeczą i sprowadzić ją do bardzo prostej idei, która jest czytelna. Mam nadzieję, że poprzez moje tradycyjne obrazy uda mi sprawić, by czytelnik wszedł w scenerię i za sprawą swojego doświadczenia poczuł się jakby stał na moście lub na plaży, a zmysły pomogły mu odczytać sens historii. Myślę, że komiksy mogą być potężnym narzędziem, ponieważ wykorzystują uniwersalny język, a historie mogą być pomocne w rozwiązywaniu wielu problemów. Jeśli pomyślimy o dystansie między mną a czytelnikami… każda z metod tworzenia jest dla mnie narzędziem, które pomaga go skrócić. Zarówno obrazy jak i słowa. Komiksy pozwalają mi zgłębić ideę wykorzystania uproszczonej rzeczywistości: koloru i oświetlenia jako narzędzi do przedstawiania świata, Idea ta łączy mnie z czytelnikiem. Dobra historia, wizualna lub słowna, to dobra historia. Niezależnie od tego, czy ma miejsce na starym statku, czy w kosmosie. Dobra historia wciągnie cię w świadomość zbiorową ludzkich doświadczeń, a wynikiem tego jest współodczuwanie, które jest naprawdę piękne.
Jako dziecko nie wolno mi było czytać komiksów, ale wolno mi było oglądać stare filmy Disneya. Byłem zafascynowany postaciami takimi jak Robin Hood i spędzałem dużo czasu na odgrywaniu scen z filmów animowanych. Myślę, że to bardzo wpłynęło na sposób, w jaki rysuję sceny i projektuję plansze, na etapie przygotowania. Zwykle "odgrywam" sceny w mojej głowie wielokrotnie, aby znaleźć odpowiednie środki ekspresji, które przekażą historię. Moim celem jest, aby była ona zrozumiała, nawet jeśli nie rozumiesz języka. Twarze, postawa, pogoda lub oświetlenie będą komunikować emocje zawarte w historii.
Tak! Mam też córkę teraz. W ostatnim końcowej scenie książki, jest scena z tłumem. Przez ramię mężczyzny, który wypowiada kwestię, widać naszą rodzinę. Narysowałem nas, aby zarejestrować dzieci, w czasie gdy to malowałem. Moja żona trzyma niedawno narodzoną córkę, a mój 5 letni syn jest przewieszony przez poręcz. Teraz ma 8 lat, ale uwielbia ten fragment.
Moje dzieci są niezwykle twórcze i opowiadają mi tak wiele historii, że nie mam okazji dzielić się własnymi z nimi. Lubię jednak widzieć ich reakcję na części mojej pracy. Tak samo jest z moją żoną, która jest wspaniała w przekazywaniu mi swojej szczerej opinii.
Na pewno w wielu aspektach silny wpływ miały na mnie filmy Disneya z lat 60-70 Ich jakość graficzna np. "101 Dalmatyńczyków", czy życie i witalność "Robin Hooda". Zawsze też uwielbiałem i byłem pod wrażeniem filmów Studia Ghibli. Szczególnie myślę tu o tytule: "Mój sąsiad Totoro", gdzie bohater ma podobną sytuację - dwoje dzieci musi poradzić sobie z czymś bardziej dojrzałym i większym niż są w stanie znieść. Wtedy spotykają ducha lasu, który przypomina im o ich młodości i wynikającej z niej radości.
Aktualnie maluję drugą część, która jest już napisana. Jestem bardzo podekscytowany jej tłami i detalami. Chcę, aby nowa część więcej opowiedziała o relacjach i zaprezentowała rozwój postaci. Będzie pokazywać, jak cos, co wydaje się idealne, może uśpić czujność na narastające problemy wewnętrzne, oraz co się dzieje, gdy te rosnące problemy osiągną punkt, w którym nie możemy uciec przed nimi. Poza tym przekonamy się jak Katia poradzi sobie z próbą ocalenia swojego szczęścia, gdy ktoś przyjdzie z zamiarem odebrania jej go.
Ja również dziękuję. To była wielka przyjemność.