Jak powinno być “poukładane” ludzkie wnętrze? To pytanie, ostatnimi czasy, nie znika z orbity zainteresowań nie tylko psychologów i psychiatrów, ale też pisarzy, w tym twórców literatury dla dzieci. I dobrze! Tak ważne zagadnienie, nie ma prawa zniknąć z pola widzenia, dopóki nie przebije się do świadomości jak największego grona odbiorców - przede wszystkim rodziców, którzy powinni stać na pierwszej linii frontu w walce o dobrostan emocjonalny swoich pociech.
Spróbujmy zatem zacząć od krótkiego zadania pobudzającego kreatywność i wprowadzającego w temat. Wyobraźcie sobie, że planujecie przeprowadzkę do nowego mieszkania. Zastanówcie się, jak powinno wyglądać? Każdy oczywiście ma własny gust, o którym - jak powszechnie wiadomo - nie należy dyskutować. Jednak, gdybyśmy przeprowadzili uliczną sondę, to zapewne wśród najpopularniejszych odpowiedzi padałoby coś w stylu: musi być przytulne, jasne, przestronne, z ładnym widokiem. Mam rację? No to teraz zwrot akcji (niespodziewany, jak na zwrot przystało) - to ty jesteś tym mieszkaniem.
Czy miałeś(aś) dziś wielu gości?
Książki Lidii Branković - zadomowiony w sercach najmłodszych czytelników Hotel dla uczuć i najnowsza - Miejsce dla cieni, wydane przez wydawnictwo Kropka, to pozycje, które za punkt wyjścia przyjmują metafory. Ich rozszyfrowanie oraz przełożenie na własny, rzeczywisty świat, wymaga - wbrew pozorom - nie lada odwagi. Małemu czytelnikowi przyjdzie się tu mierzyć z rzeczami, których na co dzień nie zauważa lub nie chce zauważać. Tymi, których nie rozumie albo usiłuje zrozumieć bez oczekiwanych rezultatów. Wreszcie, z takimi które bolą, jak niezabliźnione rany i pozostaje tylko pokładać nadzieję w czasie - jedynym dostępnym lekarzu.
Dyrektorka hotelu musi mieć głowę na karku. Prowadzenie takiego obiektu wymaga dobrej organizacji, szczególnie, gdy mamy do czynienia z hotelem, takim jak ten z opowieści, nie dającym się zdefiniować prostymi, wymiernymi kategoriami. Działa on, choć nie wiemy, iloma pokojami tak naprawdę dysponuje, przyjmuje gości, mimo że poproszenie ich o dokumenty nie jest możliwe, wymeldowuje ruszających w dalszą drogę, ale próżno oczekiwać pokrycia ewentualnych szkód - a te bywają niemałe.
Władza kierownicza też raczej pozorna - okazuje się bowiem, że wpuszczać trzeba każdego, bez wyjątku, mimo że niektórzy, już na dzień dobry, wyglądają podejrzanie. Ponadto dochodzi kwestia zagospodarowania przestrzeni. Logicznym byłoby umieścić złość w osobnym skrzydle, ale i ten wymóg udaje się spełnić tylko częściowo. O co tu chodzi? Wygląda na to, że o bodaj najbardziej zagmatwany mechanizm, jaki funkcjonuje na świecie, czyli człowieka i jego emocje.
Uczucia, które przepełniają ludzi, muszą się gdzieś pomieścić. Sensownym byłoby - taktownie, ale jednak - wypraszać “gości”, których obecności mamy już dosyć, tak aby zrobić miejsce nowym, ciekawym odwiedzającym. Tylko, że człowiek to nie taki prosty mechanizm, niestety. Swoja drogą, gdyby się zastanowić, to dosyć zabawne. Ludzie potrafią naprawdę wiele - część to wynalazcy i naukowcy, którzy zajmują się zagadnieniami o naprawdę gigantycznym stopniu trudności, pozostali, choć mniej wybitni, to również bez ustanku wychodzą naprzeciw wyzwaniom. To nas łączy. W takim razie, jak to jest, że nie dajemy rady własnemu cieniowi? Niewykluczone, iż symbolizuje on to, czego nie dopuszczamy do głosu, nie pokazujemy na zewnątrz.
Czy obłaskawienie swojego cienia i nakłonienie go do współpracy jest nam w ogóle potrzebne? “Lila, jak większość z nas, nie poświęcała za dużo uwagi swojemu Cieniowi.” To jedno z pierwszych zdań najnowszej książki Branković. Jest ono kluczowe dla całej narracji, gdyż próba odnalezienia odpowiedzi na pytanie, skąd ten brak uwagi - nie tylko w życiu bohaterki, ale też w codzienności większości z nas - może okazać się przełomem. Lektura w nienachalny, ale sugestywny sposób pokazuje, że cień to wcale nie jest jakiś odrębny byt, którego można ignorować. To integralna część naszej - i tu słowo klucz - indywidualności.
Na koniec - ważna rzecz. Tematyka podejmowana przez autorkę może wydawać się trudna i zbyt wymagająca dla kilkuletnich, początkujących amatorów ciekawych lektur. Nic bardziej mylnego! Nieocenioną siłą tych pozycji jest to, że chociaż opisują problemy wymagające delikatności i taktu, to prezentują przy tym ogrom empatii i troskliwego podejścia do emocjonalności najmłodszych. Ilustracje, które prowadzą czytelników przez narrację w równym stopniu, co tekst - nie tylko ucieszą oko, ale też pomogą zinterpretować wspomniane metafory.
Drodzy rodzice, pragnienia tkwią w nas, jak cienie, a “hotele” Waszych pociech być może wymagają organizacyjnego wsparcia. Czasem nie trzeba wiele, wystarczy pokazać, że “nie taki diabeł straszny…” Znajdźcie w najbliższym czasie chwilę, aby zapytać swoje dziecko: Może jest w tobie coś, czego nie doceniasz? Może ukryte w tobie “wygibasy i wywijasy” domagają się uwagi?
Zróbcie to. Warto.