Warszawa

Kosmicznie popularna seria książek, czyli tajemnica fenomenu „Bazy księżycowej Alfa” Stuarta Gibbsa

Kosmicznie popularna seria książek, czyli tajemnica fenomenu „Bazy księżycowej Alfa” Stuarta Gibbsa

To, że dzieci interesują się kosmosem nikogo nie dziwi. Budowa rakiet, nieznane światy, a nawet spotkania z kosmitami, weszły już na stałe do kanonu opowieści dla najmłodszych. 

 

Jednak z kosmosu się nie wyrasta, a raz zaszczepiony bakcyl tkwi głęboko, zastępując fantazję popularnonaukową wiedzą. 

Warto jednak pamiętać że dzieci szkolne, które rozwijają swoje zainteresowania, szukają potwierdzenia kosmicznych marzeń w pełnych ciekawostek albumach, nie tracą tym samym ochoty na przeżycie emocjonującej przygody. 

Doskonale rozumie to Stuart Gibbs, autor bestsellerowych serii dla młodszych nastolatków. Jego książki biją rekordy popularności, zadając kłam twierdzeniom, że młodzi ludzie tracą zainteresowanie czytaniem książek. 

 

Co jeszcze jest tajemnicą sukcesu serii? 

 

Po pierwsze - kosmos, który jest potraktowany niezwykle serio, nie tylko efektowna dekoracja, służąca uatrakcyjnieniu fabuły. Uniwersum jest pełnoprawnym bohaterem, bo oto grupa naukowców, wraz z dziećmi, trafia do pierwszej księżycowej bazy. Nie ma tu miejsca na fantazję, wszystko jest naukowo wytłumaczalne, a jeśli zapytanie specjalistów w temacie - owszem, potwierdzą, że podobne przedsięwzięcia są planowane.

 

To kuszące prawdopodobieństwo zachęca do odkrywania tych dobrych - i tych trochę gorszych - stron mieszkania poza Ziemią. Z zapartym tchem czytamy - nawet jeśli jesteśmy już nieco starsi, niż adresaci książek - o codziennym życiu załogi. Pomimo, że  główny bohater nieustannie skarży się na małą przestrzeń, niesmaczne jedzenie i nudę, nie możemy powstrzymać się, by nie uciec w fantazję o tym, jakby wyglądał nasz dzień w bazie księżycowej. Nie jest idealnie? No cóż… Dobrze wiedzieć, ale czy przez to nie staje się autentycznie? 

 

Na wiarygodność ma wpływ także niezwykła przyjaźń autora z byłym astronautą, kierownikiem do spraw załogowych lotów w kosmos  - Garrettem Reismanem -  o której możemy przeczytać na ostatnich stronach każdej części. To dzięki niej Gibbs tak dobrze zna detale międzygalaktycznej codzienności, obowiązki i wyzwania załogi, a także sprawy trochę wstydliwe, o których raczej się nie mówi - choćby specyficzne korzystanie z toalety czy odzyskiwanie wody z moczu. Takie ciekawostki pachną sensacją i mają przykuć uwagę czytelnika, ale w istocie są tylko smaczkami pomiędzy wieloma zagadnieniami z zakresu fizyki, chemii i astronomii.

 

Wiedza, którą autor naszpikował fabułę, nie psuje przyjemności z lektury, nie obciąża jej. Nadal liczy się przede wszystkim przygoda, a ta osiąga najwyższy diapazon emocji. W każdym tomie rutynę przerywa niespodziewane wydarzenie, które burzy spokój załogi. Autor nie cofnął się przed umieszczeniem w książce scen zatruć, porwań, a nawet zabójstwa, choć powstrzymał się od  krwawych detali i scen okrucieństwa. Nacisk położony jest na atmosferę tajemniczości i ogromną ilość niewiadomych, składających się w zagadkę, którą trzeba rozwiązać. 

 

W rozwikłaniu tych kryminalnych spraw specjalizuje się główny bohater - dwunastoletni chłopak, który tak, jak przeciętny nastolatek, przede wszystkim narzeka na brak sprawczości oraz warunki, w jakich musi żyć. Nadrabia na szczęście doskonałą intuicją, czym zjednuje sobie sympatię całej załogi.  Utożsamiamy się z nim i kibicujemy, gdy decyduje się na konfrontację z podejrzanymi, ale też drżymy, czy nie stanie mu się krzywda. W końcu jest jeszcze dzieckiem. O tym ostatnim przypominają nam nieustannie jego rodzice, którzy wprowadzają ciepłą atmosferę, charakterystyczną dla każdego domu, nawet jeśli ten, chwilowo, mieści się w kosmosie.

 

Gdyby tego było mało - Gibbs podkręca emocje - wprowadzając istotę z innej planety. Czy jest zielona lub przypomina Alfa? Na szczęście nie. Czytelnik został potraktowany z należytą powagą. Istota jest jedynie projekcją, zrealizowaną przez potężną inteligencję. Od razu widać jak na dłoni, że nasze wyobrażenie o mieszkańcach kosmosu jest infantylne i niespójne.

 

Autor wykorzystał wątek rozmów międzygatunkowych, by uświadomić czytelnikom kontrowersyjne cechy naszej cywilizacji i wywołać potrzebę autorefleksji. Nie tylko życzenia „100 lat” po kichnięciu może wydawać się dziwne. Znacznie bardziej niedorzeczne są działania dążące do samozagłady ludzkości. Gdy spojrzymy na swój gatunek z boku, dostrzeżemy paradoks. Dlaczego potrafimy zabijać siebie nawzajem, a jednocześnie nieść bezinteresowną pomoc, ruszać na ratunek bez zastanowienia? Takich pytań w książkach serii jest więcej. Po każdej przygodzie główny bohater staje się dojrzalszy, a towarzyszący mu młody czytelnik odkrywa własne, niezbadane światy. 

 

Powyższe atuty serii na pewno nie są zamkniętym zbiorem, a wprawny krytyk literacki z łatwością by go poszerzył. Jedno jest pewne - nastolatek, którego kosmiczna pasja może spotkać się z przyjemnością czytania - z pewnością znajdzie to, co powinien znaleźć. Nie mam wątpliwości, że seria rozbudzi apetyt na wiele… zarówno kosmosu, jak i dobrej lektury.

 

Przeczytaj również

Polecamy

Więcej z działu: Artykuły książkowe

Warto zobaczyć