Dzień dobry,
Przede wszystkim należy zachować spokój i umiar w reakcjach. Im bardziej mała będzie miała okazję obserwować, że wszyscy się bardzo martwią jej samopoczuciem, tym bardziej problem będzie eskalował. By być dobrze zrozumianą - nie chodzi mi absolutnie o bagatelizowanie problemów dziewczynki ani okazywanie jej, że ona nikogo nie obchodzi. Nic z tych rzeczy. Mam na myśli to, że pięciolatki to dzieci, w których rozwoju psychicznym następują istotne zmiany. To dzieci, które z jednej strony bardzo już nęci świat zewnętrzny, niezależność, sprawdzanie swoich możliwości, np. czy mogą gdzieś pójść same - a z drugiej strony dzieci boją się oderwania od mamy i bezpiecznego domu. Ta ambiwalencja uczuć sprawia, że pięciolatki często zachowują się w sposób paradoksalny, przesadny - np. zarzucają swoim rodzicom, że oni kochali je bardziej, kiedy były malutkie itd. Wszystko to robią nieświadomie po to, by uzyskać potwierdzenie jak bardzo są w domu kochane, potrzebne i chciane. Jest to normalny etap, wynikający ze skokowego sposobu dorastania dzieci. By przetrwać taki czas w życiu pięciolatka, po prostu należy słuchać go uważnie, ale nie uczestniczyć w demonizowaniu jego wyimaginowanych problemów.
Przypuszczam, że tak może być w przypadku Pani siostrzenicy. Zachowanie umiaru w reakcjach, np. spokojne odpowiadanie, ale tylko raz: "a wiesz, szkoda, że wyrzuciłaś ten obrazek, mnie się podobał", pozbawione dyskusji na ten temat, prób przekonania jej jak bardzo piękne było to dzieło i ile osób chętnie jej pomoże zrobić je jeszcze lepiej i na ile kółek plastycznych można ją zapisać, tylko będzie sprawę komplikowało. To daje dziecku publiczność, poczucie bycia ważnym, angażującym uwagę, uczy ją manipulowania otoczeniem. Lepszy jest krótki komentarz: "Córcia, super tańczysz. Ale się postarałaś!" A kiedy dziecko płacze, wyje, ryczy i tupie nogą trzeba to spokojnie przetrwać, mówiąc, że rozmawia się tylko na spokojnie. Brak reakcji sprawia, że dziecko po jakimś czasie przestaje zachowywać się tak gwałtownie i można z nim wtedy pracować nad budowaniem pozytywnej samooceny, wskazując zalety dziecka, kiedy ono już będzie gotowe, by je zobaczyć. Ale na razie przed Państwem etap nr 1 - pokazanie, że gwałtowne emocje nie robią na nikim oczekiwanego wrażenia.
Serdecznie pozdrawiam i życzę sukcesu
Agnieszka Sokołowska
Komentarze