Warszawa

Porady naszych Ekspertów

Mobbing w szkole

Moja córeczka (lat 9) od jakiegoś czasu prosi, żebym przepisała ją do innej szkoły, albo innej klasy. Rano często skarży się na ból brzucha i nie chce iść do szkoły. Dowiedziałam się, że chce zmienić klasę, bo jest "najgorsza", a nauczycielka nazywa ją kłamczuchą i skarżypytą w obecności innych dzieci (rozmawiałam z matką, która ma również dziecko w tej klasie, matka zapytała swoje dziecko czy faktycznie nauczycielka w ten sposób zwraca się do mojego dziecka i jej dziecko to potwierdziło). Problem tkwi w tym, że jeżeli nauczycielka zabroniła dziecku się skarżyć i nazwała publicznie skarżypytą i kłamczuchą to co zrobi moje dziecko jak w szkole stanie mu się jakaś krzywda, do kogo się zwróci? Skarżą się wszystkie dzieci i nauczycielka tego wysłuchuje - dlaczego mojemu nie wolno? Pod względem dydaktycznym moje dziecko jest w klasie w ścisłej czołówce, ale jest "odsuwana" od udziału w różnego rodzaju występach klasowych (np. kiedy zgłosiła, że chce razem z dziewczynkami zatańczyć z okazji Dnia Babci usłyszała, że nie, bo cyt. "na pewno będzie się wygłupiać"). Pragnę nadmienić, że córka nie jest źle zachowującym się dzieckiem, z którym są straszne problemy wychowawcze. Co powinnam zrobić? Zmiana dziecku placówki będzie kłopotliwa, ale może to jedyne wyjście z sytuacji?

Karolina
dr Agnieszka Sokołowska - Pedagog specjalny

dr Agnieszka Sokołowska

Pedagog specjalny

Odpowiedź:

Dzień dobry,

Myślę, że zmiana placówki to ostateczność. Na razie warto byłoby rozpoznać, czy nie dałoby się umiejętnie zmienić sytuacji córki, np. nawiązując współpracę z psychologiem albo pedagogiem szkolnym. Taką oddolną pracą najwięcej można uzyskać. Mądry pedagog szkolny albo psycholog, nawet nie nazywając problemu po imieniu (by nie potęgować niechęci tej wychowawczyni) może przeprowadzić cykl lekcji wychowawczych z klasą albo radę szkoleniową dla rady pedagogicznej np. o potrzebach emocjonalnych i rozumieniu, a nie ocenianiu zachowań dzieci. Ludzcy nauczyciele wiele się uczą z takich prelekcji czy warsztatów i wdrażają to potem w życie, rozumiejąc swoje błędy. Szkołę jednak tworzą ludzie - różni ludzie. Musi Pani ocenić, bo ja absolutnie tego nie wiem, czy są w tej szkole osoby, które zechcą tak pomóc i będą skuteczne. 
Czy to zmieni stosunek nauczycielki do Pani córki zależy od tego samego kryterium. Jeśli błędy popełnia nieświadomie, umiejętna rozmowa pedagoga czy psychologa z nią, pouczenie o skutkach fobii szkolnej, jaka kształtuje się u Pani dziecka, za jej sprawą - może spowodować, że poczuje się odpowiedzialna, by pełnić swoją rolę wychowawczą jak powinna - tj wspierać rozwój uczniów, a nie go pogarszać. Lecz jeśli to osoba, cechująca się samozadowoleniem i przekonaniem, że we wszystkim ma rację - szanse na zmianę oddolną są małe. 
Pozostaje jeszcze droga służbowa, jaką jest zwrócenie się po pomoc do dyrektora szkoły. To bywa bardzo skuteczne. Dyrektorzy dziś obawiają się interwencji rodziców, utraty opinii i na pewno nikt nie chce tracić uczniów ze szkoły. Nauczyciel nie może zlekceważyć zaleceń dyrektora. Obowiązkiem każdej placówki edukacyjnej, znajdującej się pod zarządem kuratorium oświaty, jest  wspieranie rozwoju dziecka nie tylko intelektualnego, ale i emocjonalnego oraz społecznego (to, co robi nauczycielka wpływa na sytuację córki wśród innych dzieci). Oznacza to, że szkoła musi brać pod uwagę indywidualne problemy i potrzeby dzieci. 
 
Byłoby bardzo wskazane, by pedagog lub psycholog dyskretnie objął indywidualnymi zajęciami Pani córkę i nauczył ją od nowa jak wierzyć w siebie. Utraconą samoocenę i ufność jest bardzo trudno odbudować. Proszę nie zlekceważyć sygnalizowanych przez nią objawów - bólu brzucha, poczucia bycia gorszym. To początki fobii szkolnej. Zjawisko ma silne podłoże emocjonalne, spowodowane niepowodzeniami. Odkręcić to można tylko w pozytywnej atmosferze, w chwaleniu, dostrzeganiu postępów dziecka. Jeśli nauczycielka będzie to robić tylko pozornie, udawać akceptację, to nie pomoże. Dzieci są wyczulone na autentyczność emocjonalną. 
Podkreślam jednak, by nie zabierać pochopnie córki ze szkoły - nauczy ją to niewłaściwego sposobu radzenia sobie z problemem: unikania i uciekania, a nie mierzenia się z nim mimo lęku. Lecz małej z tą walką samej zostawić nie można, psychologiczno-pedagogiczne wsparcie jest niezbędne. To, że ona o tym mówi, to znak, że szuka i jest gotowa przyjąć pomoc. Trzeba działać teraz. Jeśli nic się nie zmieni, problemy narosną, a w niej urośnie apatia, objawy lękowe, nerwowość, poczucie bezradności i lęk.
Najważniejsze zadanie mamy i taty na całe życie - zawsze dawać poczucie bezpieczeństwa i bezwarunkową miłość. To najważniejsza, ocalająca przed wszystkim siła świata.
 
Serdecznie życzę Pani córeczce otuchy i mam nadzieję, że sprawy odmienią się na lepsze. Proszę jej pomóc.
 
Pozdrawiam
Agnieszka Sokołowska
Zobacz inne porady w tematyce: szkoła, dziecko, problemy emocjonalne, rozwój, nauczyciel

Lubisz CzasDzieci.pl?  Polub nas na Facebooku!

Komentarze


Portal CzasDzieci.pl ma przyjemność współpracować z gronem ekspertów, jednak często problemy wymagają pilnej lub dodatkowej porady medycznej. CzasDzieci.pl nie ponosi żadnych konsekwencji wynikających z zastosowania informacji zawartych w niniejszym serwisie. Zalecamy bezpośredni kontakt ze specjalistą w celu konsultacji danego problemu. Po zgłoszeniu pytania, zostanie ono po akceptacji redakcji umieszczone wraz z odpowiedzią konkretnego eksperta.

Przeczytaj również

Warto zobaczyć