Dzień dobry pani Mileno,
Myślę, że zna Pani odpowiedź na swoje pytanie - nie ma takich powodów, dla których powinna opuścić Pani kochającego Panią z wzajemnością męża z powodu niezadowolenia syna z pierwszego małżeństwa. Nie ma takich powodów.
Zrozumiała jest frustracja syna, zwłaszcza w burzliwym okresie dorastania, że życie rodzinne ułożyło się inaczej niż on by tego chciał - ale to nie tylko jego życie, a konsekwencje jego złości i braku zgody na jakąkolwiek akceptację, dotyczą Państwa wszystkich. Moja mądra koleżanka mawia, że: "można konia doprowadzić do wodopoju, lecz nie można za niego napić się wody." Dopóki syn nie dojrzeje do akceptacji systemu rodzinnego takim, jaki jest, nic Państwo nie zmienicie w jego poczuciu szczęścia. Ale obecny stan rzeczy nie znaczy, że zawsze będzie tak źle. By z czasem sprawy ułożyły się lepiej, wskazany jest spokój i nie okazywanie synowi jak bardzo i nieustająco wszyscy zamartwiają się jego postawą. Czasem im bardziej okazujemy skupienie na problemie, tym on staje się większy. Teraz raczej proszę skupić się na tym, że siedemnastoletni człowiek, bez względu na to, jak mu się podoba czy nie pobyt w domu, powinien mieć jakieś obowiązki, a konsekwencja to jeden z ważnych aspektów wychowania. To nie jest dobry kierunek myślenia, że wszyscy walczą o tę jego akceptację, a on nic w domu nie musi. Skoro rozpatruje Pani ewentualność odejścia od męża w kategoriach szczęścia starszego syna, to dla mnie kwestia szantażu emocjonalnego wobec Pani. Proszę w ogóle nie wchodzić w takie dyskusje i skupić się teraz nie na tym, ile akceptacji syn jest w stanie okazać, lecz na wspólnym ustaleniu i przestrzeganiu realizacji zasad, jakie kto w domu ma obowiązki. To dobry punkt wyjścia, by okazać wszystkim w systemie rodzinnym, że życie toczy się dalej i musi być zorganizowane, a skoro on odmawia pracy i z psychologiem i z Państwem, nie ma co wałkować nieustannie tematu. Czasem w tle takiej postawy z czasem przychodzi dojrzałość nastolatków. Choć nie od razu i protesty chłopaka, przyzwyczajonego, że nic nie musi, nie miną od razu.
Serdecznie życzę udanych decyzji i pozdrawiam
Agnieszka Sokołowska
Komentarze