Dzień dobry,
Cieszę się, że ma Pani świadomość, że problemy, jakie pojawiły się od początku w przedszkolu, wiążą się z jego zachowaniem w domu. Synek przeniósł repertuar wyćwiczony na rodzicach w nowe miejsce i sprawdza, czy działa.
Prowadzenie dziecka takiego jak on wymaga konsekwencji i właściwej komunikacji. Polecam warsztaty dla rodziców: "trening skutecznego rodzica" oraz książki Faber, Mazlish "Jak mówić, żeby dzieci chciały nas słuchać...", Thomas Gordon "Wychowanie bez porażek". To dobre i mądre książki, pełne praktycznych rozwiązań.
To, co pisze Pani o jego zachowaniach toaletowych i związanych z jedzeniem wskazuje nie na problemy natury medycznej, ale psychogenne. Domyślam się, że mały jest wysoko reaktywny, ruchliwy, impulsywny, gwałtownie zmieniający nastrój.
Być może warto wybrać się do dietetyka dla dzieci. Ale tak na oko, to radzę przyjrzeć się słodyczom i mleku w jego diecie. Jego selektywny wybór nie jest wcale taki zły. By zmienić jego stosunek do wypróbowywania innych dań proponuję: wspólne gotowanie (jak najczęściej!, ale to ma być świetna zabawa; polecam twórcze pomysły typu trójkolorowy budyń, tęczowa galaretka, ciasteczka w śmiesznych kształtach, itp.,), wspólne zakupy (o, zobacz, ciekawe co to jest ... kupimy sobie i sprawdzimy). Na pewno nie zmuszać, odruchu wymiotnego w ten sposób się nie pokona.
Co do kupy w majtkach - ma Pani rację, jeśli ona ma trening czystości za sobą, to nie zapomniał. Problem polega teraz na sprawdzaniu co mogę. Rozwiązanie jest proste i skuteczne. "Wiesz, gdzie się robi kupę. Zrobiłeś w majtki? Musisz sobie wyprać. Chodź nauczę Cię." Tu trzeba być konsekwentnym. Dzieci szybko się uczą, że pranie brudnej bielizny to nie jest wielka przyjemność. Jeśli pranie dziecka trzeba poprawić, robimy to tylko kiedy on tego nie widzi. A jego samego chwalimy za samodzielność. Bo w tym nie chodzi o karę, to nie kara, lecz uczenie, że czyny mają skutki. Kto chodzi do toalety, ma spokój; kto robi kupę albo siku w majtki - ma pranie.
Jeśli chodzi o mądre karanie i nagradzanie... potrzebne i jedno, i drugie. Ważne, by nagród było więcej. To one są wychowawcze, budują dobre samopoczucie i poczucie sukcesu.
Jeśli karać małe dziecko to na zasadzie "marchewki i braku marchewki". Dziecku musi być dobrze znany system reguł oczekiwań w domu: za co nagroda, za co jej brak. Polecam zrobienie tablicy z listą zadań dla małego (niekrzyczenie, czyste majteczki, mycie ząbków, sprzątanie zabawek itp.), wieczorem sprawdzamy, jak zrobione dajemy fajną pieczątkę, jak nie - zostawiamy puste miejsce. Za 10 pieczątek jest nagroda. Może być wcześniej ustalona, może być wylosowana z jakiejś puli.
I na koniec kilka bardzo ważnych zasad dotyczących nagród i kar:
Kiedy uczymy nowej rzeczy (np. ubierania się), chwalimy za każdym razem, początkowo bardziej za wysiłek niż efekt; kiedy zachowanie jest już utrwalone chwalimy od czasu do czasu, by potrzymać efekt.
Kary: za jedno przewinienie jedna kara, od razu, a nie z odroczeniem, np. pięć godzin później, wielkość kary musi być dopasowana do wielkości przewinienia.
Nade wszystko: jasny system reguł i konsekwencja!
Serdecznie życzę powodzenia
Agnieszka Sokołowska
Komentarze