Dzień dobry pani Ewo,
Treść Pani listu jednoznacznie wskazuje na to, że uważnie i wnikliwie obserwuje Pani postępy w rozwoju synka. Dużo Pani wie o prawidłowych umiejętnościach dzieci w tym wieku. Brawo!
Myślę, że obawy na temat autyzmu są na wyrost. Świadczą o tym m.in. takie fakty jak: prawidłowy rozwój społeczny, prawidłowy rozwój mowy (o tym za chwilę więcej) oraz brak sztywnych wzorców w zabawie. Spontaniczne zabawy tematyczne, symboliczne, a także radość z zabawy z innymi dziećmi to dobre prognostyki rozwoju trzyletniego dziecka. Układanie samochodów w rządek to za mało, by prognozować autyzm. To może być pojedynczy rodzaj zabawy u dziecka w tym wieku. Przy autyzmie taka sztywność jest zwykle wyraźniejsza i rozszerzona na wiele obszarów.
Jeśli chodzi o rozwój mowy, dla własnego spokoju proszę skonsultować się z logopedą, który oceni na ile to, co nazywa Pani echolalią, tym rzeczywiście jest. Proszę zwrócić uwagę na częstotliwość i kontekst występowania takich komunikatów.
Na marginesie dodam, że ze wszystkich tematów, w jakich kiedykolwiek miałam przyjemność dzielić się własną wiedzą ze studentami - temat autyzmu jest zjawiskiem fascynującym ludzi i zawsze po takich zajęciach moim udziałem stawały się rozmowy z mamami małych dzieci, zaniepokojonych dostrzeganymi przez nich objawami. Takie wątpliwości mam są czymś naturalnym, dobrze świadczą o mamach i na szczęście zwykle okazują się tylko obawami.
Jeśli chodzi o opisane przez Panią zachowania bardziej myślałabym o tym, że Pani synek należy do grupy dzieci, u których procesy pobudzania górują nad procesami hamowania. Nasilenie tego rodzaju cech jest częste u dzieci w wieku przedszkolnym. Wiąże się to z labilnością emocjonalną, impulsywnością, wybuchowością. Na tym etapie rozwoju dziecka niezwykle trudno rozstrzygać, na ile zachowania takie są konsekwencją: typu układu nerwowego, dziedziczenia cech temperamentu (kiedyś mówiło się: choleryk), wieku dziecka, ewentualnych mikrouszkodzeń (np. podczas akcji porodowej). Wahania nastroju dzieci w tym wieku bardzo uzależnione są też od sprzyjających lub nie warunków pogodowych, a także sytuacji i osoby.
Myślę, że są dwie podstawowe kwestie, na jakich powinna się Pani aktualnie skupić:
- trening umiejętności komunikacyjnych
- trening zachowań akceptowanych społecznie
Pani wybuchowy synek od niedawna zapewne chodzi do przedszkola. To duża zmiana. Wymaga adaptacji oraz nauczenia się wielu reguł życia w placówce i w grupie rówieśniczej. To trudne dla trzylatka emocjonalnie i poznawczo, wymaga czasu.
Myślę, że troszkę przecenia Pani repertuar jego możliwości komunikacyjnych. Proszę nie oczekiwać, że on Pani będzie długo i wnikliwie opowiadał o dniu w przedszkolu. Każde zwykłe dziecko na pytanie: Jak w przedszkolu? odpowiada: fajnie. Dobrze się bawiłeś?: dobrze.
Jeśli chce Pani coś więcej wiedzieć, proszę pytać konkretnie. To klucz do sukcesu: Była dziś gimnastyka? Rysowałeś coś? A co takiego? itd.
Rozpoznawanie stanów emocjonalnych nie przekracza zdolności trzylatka. By sprawdzić jak jest naprawdę, proszę zrobić z nim zabawę w miny i pytać: A jak tak robię to jest mi wesoło, czy smutno? A teraz ty zrób minę, a ja zgadnę. Można też fajne rzeczy powymyślać z obrazkami.
Natomiast to, co może przerosnąć synka to oczekiwanie, że będzie umiał empatycznie rozpoznawać stany emocjonalne innych ludzi, czyli rozumieć dlaczego on płacze, złości się itd. Na to za wcześnie, takie zdolności rozwijają się przez cały wiek przedszkolny.
U siebie samego też ma prawo czasem nie wiedzieć dlaczego - wie, że jest wściekły i musi krzyczeć, ale to nie znaczy, że wie co ma z tym wszystkim zrobić. Tego trzeba go nauczyć i to też wymaga czasu. Proszę nazywać jego uczucia i zachowania. Pytać: widzę, że jesteś zły. Nie chcesz zrobić tego, co kazałam? Rozumiem, że wolisz dalej się bawić i chętnie bym Ci pozwoliła, ale już pora na coś tam i musimy iść. Ale jak chcesz to po drodze będziemy np. liczyć wszystkie tramwaje? Co Ty na to?
Proszę często podkreślać, że można się złościć, każdy się czasem złości, ale nie wolno się gryźć ani nikogo innego, bo to robi krzywdę. Nie trzeba tak.
W tym wszystkim trzeba pamiętać koniecznie, by posługiwać się krótkimi, prostymi zdaniami. Nie zagadywać, nie tłumaczyć długo - dziecku wyłączy się uwaga.
Proponuję wypróbować system tablicy z nagrodami (pieczątkami, plusikami itp.) za przestrzeganie pewnych reguł np., że się nie rzuca na podłogę w przedszkolu i nie wrzeszczy, że nie wolno siebie gryźć ani innych, przebiera się bez marudzenia, myje ząbki itd. Proszę pamiętać, że sukces wychowawczy przynosi pozytywna motywacja. Tę z kolei dają pochwały i nagrody - czyli dobre chwalimy, złe ignorujemy. Och, jak ładnie się przebrałeś. Bez marudzenia! Super! O, ustąpiłeś, nie upierasz się to niełatwe, brawo! itd.
Polecam Pani uwadze dobre książki: Faber, Mazlish "Jak mówić by dzieci nas słuchały. Jak słuchać, by dzieci do nas mówiły" oraz T. Gordon "Wychowanie bez porażek" - obie publikacje to skarbnice wiedzy o dobrej i skutecznej komunikacji z dziećmi.
Serdecznie życzę Pani wszystkiego dobrego. Mam nadzieję, że Pani niepokoje nie znajdą odzwierciedlenia w rzeczywistości.
Agnieszka Sokołowska
Komentarze