Prezentujemy Państwu zwycięskie prace, nadesłane przez naszych czytelników na konkurs literacki pt."Gdybym był wampirem". Oto najciekawsze wampirze przygody!
"Wampir, który uwielbia czekoladę"
Mam na imię Pyzol, mam 13 lat. Mam długie czarne włosy i trochę wystające zęby. Jestem wampirem i jak każdy wampir mam czarną pelerynę z kołnierzem. Jednak w odróżnieniu od innych nie lubię krwi a uwielbiam ... czekoladę. Gdy tylko mam ją w zasięgu wzroku i ręki to rzucam się na nią i jem dopóki nic nie zostanie. Chciałem Wam opowiedzieć jaka przygoda przytrafiła mi się któregoś letniego dnia. Otóż wstałem rano, zjadłem śniadanie, umyłem zęby i stwierdziłem, że dzisiejszy dzień spędzę bardzo aktywnie. Poszedłem do piwnicy po mój rower. Jest on koloru szarego z domieszką zieleni. Wsiadłem na niego i pojechałem przed siebie. Najpierw odwiedziłem pobliski park, w którym jest staw i tam pływają kaczki. Miałem okruszki chleba więc jak tylko im rzuciłem to od razu wszystkie do mnie podpłynęły. Kocham wszystkie zwierzęta! Po fascynującym karmieniu kaczek udałem się dalej czyli na plac zabaw. Zobaczyłem tam dziewczynkę, która jadła czekoladę. Przyspieszyłem, a gdy ona mnie zobaczyła zaczęła uciekać i krzyczeć:
- Odejdź ode mnie! Nie gryź mnie! Mamooo!
Gdy byłem już obok niej powiedziałem:
- Nie bój się mnie. Ja tylko z wyglądu jestem wampirem. Nie chcę zrobić Ci krzywdy. Uwielbiam czekoladę i widzę, że ją masz. Czy podzielisz się ze mną?
- Oczywiście - odparła dziewczynka. - Ale mnie wystraszyłeś. Jak masz na imię? Bo ja jestem Zosia.
- Jestem Pyzol - odparłem. Miło mi Cię poznać.
Od tej pory zostaliśmy przyjaciółmi. Razem jeździliśmy na rowerze, bawiliśmy się w berka i wygłupialiśmy na placu zabaw. Zosia także kocha zwierzęta. Nawet ma w domu psa Alberta.
Cieszę się, że tamtego dnia Zosia ze mną porozmawiała. Że nie uciekła tak jak inne dzieci, które boją się wampirów.
Monika Chłopicka
"Ja naprawdę jestem wampirem’’
Ja wampirem, to brzmi jak cudowny sen. Zawsze bardzo pragnęłam być wampirem, przecież to takie ekscytujące, można mieć tyle wspaniałych mocy.
Pewnego razu, kiedy moja mama kazała mi pojechać do mojej babci wampirki pociągiem dla zwykłych śmiertelników. Bardzo się zdziwiłam i i zaczęłam dyskutować z moją mamą wampirką:
- Ale mamo przecież ja nie mogę jechać ze zwykłymi ludźmi pociągiem, przecież oni odkryją,że jestem wampirem i co wtedy będzie – powiedziałam.
- Kochanie musisz jechać z nimi, bo nasz wampirzy pociąg się popsuł - powiedziała mama.
- Mam świetny pomysł, przecież mogę zamienić się w nietoperza i polecieć - odpowiedziałam.
- O nie, nie pamiętasz, jak ostatnio podczas latania naciągnęłaś sobie skrzydło - o nie, nie – powiedziała mama.
- No niech Ci będzie – odpowiedziałam.
Następnego dnia mama dała mi lekarstwa dla babci i zaprowadziła mnie na peron. Wszyscy dziwnie się na mnie patrzyli, ponieważ miałam swoją czarną jak smoła pelerynę. Mama powiedziała mi, żebym nie zwracała na nich uwagi, bo to przecież zwykli śmiertelnicy, a ja będę żyła wiecznie. Nagle usłyszałyśmy głos konduktora, który powiedział, że czas już wsiadać do pociągu. Pożegnałam się z mamą i pomachałam jej na pożegnanie. Wsiadłam do pociągu i zaczęłam szukać swojego przedziału - nagle patrzę - jest. Weszłam do niego i zauważyłam, że siedzą w nim cztery dzieciaki, które mają takie same peleryny jak ja i takie same ostre jak brzytwa wystające zęby.
Weszłam i powiedziałam do nich "Cześć" i zapytałam się ich, czy słyszeli o kimś takim jak wampir, a oni mi odpowiedzieli:
- No pewnie przecież my jesteśmy wampirami.
- Ja też jestem wampirem – powiedziałam.
- Naprawdę? Nie wyglądasz jak prawdziwy wampir - powiedział jeden z nich.
- CO? Ja nie wyglądam jak wampir, chyba kpisz sobie - odpowiedziałam.
- Jeśli jesteś prawdziwym wampirem, to udowodnij - powiedział.
- Ty mnie wyzywasz? - zapytałam.
- Tak, wyzywam Cię, więc najpierw dotknij srebra - powiedział.
- No dobrze - powiedziałam.
Wzięłam do ręki srebrną łyżeczkę i krzyknęłam z bólu AAAAAAAŁŁŁŁŁŁ! Bardzo mnie zabolała, ponieważ wampirom nie wolno dotykać srebra.
- I co teraz mi wierzysz? – zapytałam.
- No nie do końca, bo w sumie mogłaś specjalnie upuścić tę łyżeczkę.
- Ja Ci zaraz pokażę –powiedziałam.
Pędem wyszłam z przedziału i podeszłam do do Pani konduktor, która wyglądała na bardzo miłą osobę i poprosiłam o lusterko mówiąc:
- Czy nie ma Pani przypadkiem lusterka, bo moja mama zapomniała wziąć z domu, a bardzo chciałaby się przejrzeć- zapytałam.
Pani Konduktor dziwnie na mnie spojrzała i podała mi swoje małe lustereczko. Szybko pobiegłam do przedziału, zawołałam resztę wampirów do siebie i pokazałam im lusterko. Ustawiłam je przed twarzą, a jej wcale nie było widać.
W ten sposób udowodniłam małemu wampirowi,że jestem prawdziwą wampirzycą, ponieważ prawdziwych wampirów nie można zobaczyć w lustrzanym odbiciu. To był bardzo fajny dzień, ponieważ udowodniłam, że jestem prawdziwym wampirem. Mam nadzieję,że kiedyś spotka mnie coś takiego naprawdę.
Katarzyna Berejowska
"Czuję się wyjątkowa"
Za oknem szaro i deszczowo. Jak wiadomo, to najlepsza pogoda dla wampirów. W takim razie wyruszamy ku przygodzie... Nie zabieram parasola, bo potrafię biegnąć tak szybko, że deszcze nie zdąży mnie zmoczyć. Jako cel obieram sobie wzgórza za moim domem. Bardzo często tam zaglądam, ponieważ to miejsce, w którym mogę być naprawdę sobą. Dziś zasiądę na najwyższym szczycie - moim wampirzym tronie.
W drogę... Mimo padających kropel deszczu, bardzo intensywnie odczuwam zapach sosnowych igieł. Uwielbiam go... Wtedy czuję, że jestem bardzo blisko natury. Chwilami widzę przemykające po gałęziach drzew wiewiórki, liski uciekające do swoich jam. Czasem chciałabym się po prostu zatrzymać i je pogłaskać. Ale wiem, że na mój widok uciekają w popłochu, więc zbliżenie się do nich nie byłoby dobrym pomysłem. W takich momentach przypominają mi ludzi... Oni też, widząc nas, dostają szału, krzyczą i oddalają się w mgnieniu oka. Wbrew pozorom ludzie zachowują się podobnie do zwierząt. Mimo posiadanego intelektu, strach paraliżuje większość osób, zostawiając im tylko jedną drogę- ucieczkę.
W gruncie rzeczy my, wampiry, też nie jesteśmy tak straszne, jak się wydaje. To ludzka wyobraźnia zrobiła nas potwory. Próbujemy żyć tak jak wszystkie inne stworzenia na świecie. Tyle, że na swój sposób... Dla ludzi, zbyt nadnaturalny i dziwny, niemożliwy do zaakceptowania. Jestem już na swoim wzgórzu. Dokoła rozpościera się pejzaż lasu, malutkich kolorowych domków, drobnych poruszających się punktów. To wszystko dzieje się na dole.
A co na górze? Na tej wysokości mogę bardzo dokładnie obejrzeć obłoki, posuwające się smętnie po niebie. Chwilami między chmurami wynurza się słońce, oddając część swojego blasku. W takich momentach moja skóra lśni milionami maleńkich kryształków. Połączenie mojego światła z niewielkim blaskiem słońca daje na tyle dużo promieni, że zaczynają się one odbijać od padających kropel deszczu. I w taki sposób tworzę swoją własną tęczę... Dzięki takim zwyczajnym dla mnie czynnościom, które dla innych są niezwykłe, czuję się wyjątkowa.
Martyna Mrozik
"Gdybym był wampirem"
Był pochmurny, halloweenowy wieczór w Hollywood. Chłopiec imieniem Franek spacerował ciemnymi ulicami miasta. Mimo późnej pory nie spodziewał się, że coś złego może go spotkać. W pewnym momencie zaatakowała go chmara nietoperzy. Franek został przez nie pogryziony.
Tego samego wieczora chłopiec zamienił się w wampira. To ja byłem tym nieszczęsnym chłopcem. Już wkrótce miałem czarny, budzący grozę strój, wielkie, ostre kły i byłem straszliwie blady. Okazało się, że nietoperzem, który mnie ugryzł, był sam król wampirów. Nie wiem dlaczego, ale upodobał mnie sobie na tyle, że postanowił mnie adoptować.
W niedługim czasie okazało się, że wybuchła epidemia podczas której ludzie zmieniają się w wampiry. Cały region zmienił się nie do poznania. Ocaleni zamknęli się w mieście otoczonym wielkim murem. Wampiry mieszkały poza miastem i prawie każdej nocy przypuszczały na nie ataki.
Ponieważ niedawno zostałem przemieniony i pamiętałem jeszcze wiele ze swojego ludzkiego życia mój nowy, przybrany ojciec postanowił wysłać mnie na rozmowy z królem ludzi. Niestety warunki jakie postawił były nie do zaakceptowania przez ludzi. Nie zgodzili się na ofiary z ludzi, których zażądał mój nowy ojciec. Nie wiem co teraz będzie...
Olaf Mnichowski