Mija rok odkąd po raz pierwszy zamknięto szkoły z powodu epidemii koronawirusa. Dzieci, szczególnie te najmłodsze, będą jeszcze długo odczuwać skutki tego ogólnoświatowego kryzysu. Rozłąka z rówieśnikami i z nauczycielami, przestawiony zegar biologiczny oraz zachwiane poczucie bezpieczeństwa to pokłosie przejścia na edukację zdalną. Co stracili, a co zyskali najmłodsi członkowie naszego społeczeństwa?
Podobno największą karą w więzieniu jest izolacja. Analogicznego stanu doświadczamy od roku kiedy to rząd w ślad za władzami innych państw zdecydował o lockdownie, w tym o zamknięciu szkół. O ile dorośli mają wykształcone już mechanizmy, które pozwalają na radzenie sobie z tą sytuacją (przynajmniej teoretycznie), o tyle dzieci przechodzą izolację o wiele gorzej.
Według badań przeprowadzonych przez Włochów kilkukrotnie wzrósł poziom agresji wśród najmłodszych. Natomiast raport przygotowany przez specjalistów ze Stanów Zjednoczonych wskazuje, że poziom lęku wśród sześciolatków wzrósł aż o 30 proc.
W sytuacji bez wyjścia znajdują się także te dzieci, dla których szkoła stanowiła formę ucieczki od przemocy w domu. Obecnie muszą spędzać o wiele więcej czasu ze swoimi oprawcami. W trakcie pandemii – jak wskazuje raport Fundacji "Dajemy dzieciom siłę" – 11 proc. było ofiarą przemocy ze strony osób dorosłych, z którymi mieszkało, a 5 proc. dzieci było jej świadkiem w swoim domu. Co więcej, zamknięcie nie uchroniło dzieci przed przemocą ze strony rówieśników. Doświadczyło jej 15 proc. wszystkich przebadanych.
Diametralnej zmianie uległ również tryb życia dzieci. Wstają znacznie później, często kilka minut przed lekcją online. Niektóre nawet nie wychodzą z łóżka podczas zajęć, ponieważ wielu nauczycieli nie wymaga od nich włączenia kamery w trakcie lekcji. U wielu dzieci zmieniły się nawyki higieniczne.
Pandemia, podczas której wymuszono na nas częstą dezynfekcję rąk, jednocześnie obniżyła inne standardy. Uczniowie przestają dbać o wygląd zewnętrzny, znacznie rzadziej myją zęby czy czeszą włosy. W końcu nikt ich nie podgląda, więc chociaż w tym obszarze mogą korzystać z danej im namiastki wolności. Czas spędzany w świecie online istotnie się wydłużył. Aż 57 proc. dzieci znacznie częściej niż przed pandemią korzysta z komputera oraz innych urządzeń elektronicznych i nie jest to aktywność związana z nauką zdalną. Siedzący tryb życia przekłada się na wzrost otyłości wśród najmłodszych oraz innych chorób będących skutkiem nadmiarowych kilogramów.
Wiele dzieci nie ma również możliwości spotykania się z rówieśnikami, a przecież to przez zabawę czy nawiązywanie relacji mogą się rozwijać.
Dla najmłodszych dzieci pandemia stała się czymś zwyczajnym. Być może dlatego, że kilkuletnie maluchy nie pamiętają już świata bez maseczki czy dezynfekcji rąk. Niektóre włączają nawet motywy związane z koronawirusem do codziennej zabawy. Rodzice mówią na przykład o tym, jak ich córka czy synek zakłada maseczkę misiowi lub lalce.
Paradoksalnie to właśnie to najmłodsi lepiej znoszą kryzys niż ich starsze rodzeństwo. Według badań Fundacji "Dajemy dzieciom siłę" jedna trzecia nastolatków w wieku 13-17 lat określa swój stan psychiczny jako zły. Młodzież skarży się nie tylko na negatywne skutki zamknięcia w domu takie jak: stres, niepokój o zdrowie swoje oraz najbliższych, pogorszenie relacji z rówieśnikami, ale również wskazuje na niepewność związaną z przyszłością edukacyjną i zawodową.
43 proc. przebadanych mówi o problemach związanych ze zdalnym nauczaniem, a 33 proc. respondentów niepokoi się brakiem jednoznacznych informacji dotyczących tego, jak będą przebiegać egzaminy i dalsza nauka. Jeśli dołożyć do tego możliwość stosunkowo łatwego ściągania podczas testów online, brak bezpośredniego kontaktu z kolegami z klasy, których często nawet nie znają, np. gdy dopiero zaczęły nową szkołę czy odwołanie wszelkich aktywności związanych ze stylem życia sprzed pandemii otrzymujemy mieszankę wybuchową. Specjaliści zajmujący się zdrowiem psychicznym mówią już o daleko idących skutkach zamknięcia, które mogą zaważyć na przyszłości całego pokolenia.
Wiele mówi się o negatywnych skutkach pandemii koronawirusa. Ukuto już nawet powiedzenie "stracone pokolenie" w kontekście najmłodszych, którym przyszło żyć i dorastać w czasach epidemii. Zdecydowanie mniej miejsca poświęca się natomiast drugiej stronie medalu jaką są potencjalne korzyści związane z izolacją i edukacją zdalną. Zarówno dzieci, jak i młodzież wykształcają umiejętność dostosowywania się do nowych sytuacji. Uczą się, jak brać odpowiedzialność za swoją edukację, gdy nie ma nad nimi nauczyciela, który mógłby sprawdzać poziom ich wiedzy.
Zdobywają wiedzę na temat tego, jak ważne są relacje międzyludzkie, a także dowiadują się na kogo mogą liczyć w niespodziewanych, trudnych momentach życia. Duża część dzieci – 51 proc. przebadanych przez Fundację "Dajemy dzieciom siłę" – ocenia swój stan psychiczny pozytywnie. Pocieszającym jest również fakt, że w tym trudnym okresie wiele dzieci mogła liczyć na wsparcie ze strony innych osób. Aż 67 proc. przebadanych wskazało tu na pomoc ze strony matki, a 40 proc. - ojca. 43 proc. dzieci mogło polegać również na swoich koleżankach i kolegach. Niemal co 10. osoba nie mogła jednak znaleźć oparcia w nikim.
Dane wskazują jednak, że pandemia może być okolicznością, która wzmocni relacje międzyludzkie – te rodzinne i te koleżeńskie.