O tym, że warto jest nauczyć dzieci lubić książki, świadomych i zaangażowanych rodziców nie trzeba przekonywać. Często jednak jest łatwiej powiedzieć, niż zrobić. No bo jak wytłumaczyć dziecku, że warto podjąć trud i żmudnie składać literki w słowa, a słowa w zdania, aż odkryją pasjonującą historię? Oczywiście najszybciej wartość czytania odkryją dzieci, którym rodzice dużo czytają. One wiedzą, że historia ukryta w książce może być najciekawszym punktem dnia. Nie ma chyba dzieci, które nie lubią wspólnej lektury. Co jednak z dziećmi ruchliwymi, którym trudno usiedzieć w jednym miejscu? Czasem ciężko zatrzymać je na tyle długo, by wciągnął je dłuższy tekst. Im może pomóc zabawa, najskuteczniejsza metoda edukacyjna.
Na pomysł zabawy zainspirowanej książkami dla dzieci wpadłam w zasadzie przypadkiem. Gdy moje dziecko w wieku przedszkolnym zapraszało kolegów na urodziny, szybko okazało się, że moja ulubiona koncepcja przyjęcia (dzieci bawią się w same w jednym pokoju, a ja piję kawę z rodzicami w drugim) sprawdzała się tylko do czasu. Jedna z zaprzyjaźnionych mam zawyżyła poziom i zorganizowała na przyjęciu swojej córki konkursy. Co było robić, też musiałam coś wymyślić, by sprostać oczekiwaniom własnego dziecka. I tak narodził pomysł narnijskich urodzin.
„Opowieści z Narnii” C. S. Lewisa przeczytałam dziecku niedługo wcześniej, bardzo mu się podobały i pomysł, by książkę „Lew, czarownica i stara szafa” wykorzystać jako inspirację, nasunął się sam. Jedyna trudność polegała na tym, by zainteresować dzieci nieznające książki tą historią. Drzwi do pokoju zostały oklejone szarym papierem (polecam do wszystkich dekoracji) i pomalowane zmieniły się w drzwi do szafy. Po ich przekroczeniu goście znaleźli się w Narnii, magicznej krainie nękanej przez Białą Czarownicę i mieli za zadanie pomóc mieszkańcom ją pokonać. Był więc konkurs na najgroźniejszy portret Aslana, jedzenie na czas bałwana z białego sera (pomocnika czarownicy), najciekawsze – szukanie z mapą po całym osiedlu poukrywanych sopli lodowych (ozdoby na choinkę) utrzymujących w Narnii zimę, a na zakończenie odbyła się koronacja na królów i królowe Narnii (każde dziecko otrzymało koronę) i uczta (tort ozdobiony widokiem zamku Ker Paravel). Cała zabawa była łatwa do zorganizowania, a ode mnie wymagała trochę prac plastycznych (dekoracje, korony, odznaki z Aslanem za kolejne konkursy) i umiejętności opowiedzenia elementów fabuły tak, by dzieci rozumiały grę i była ona dla nich atrakcyjna.
Wyjątkowo inspirującą książką, choć adresowaną do starszych dzieci, okazał się cykl o Harrym Potterze J. K. Rowling. Noc duchów w Hogwarcie cieszyła się ogromnym uznaniem. Znów wystarczył szary papier, odrobina pomysłowości oraz chemia i fizyka w roli czarów. Jeden pokój przerobiony na Szkołę Magii i Czarodziejstwa, gdzie młodzi adepci zapoznawali się z magią. W programie tworzenie różdżek ( patyczek do szaszłyków i ozdobne koraliki, dla każdego inny) oraz nauka czarów, a więc wróżenie z plam atramentu, fałszoskop (bączek zmieniający kolor – zestaw optyczny), czara ognia zapalająca się po odmówieniu zaklęcia i zmieszaniu ze sobą sproszkowanego rogu jednorożca i łez feniksa (nadmaganian potasu i gliceryna – następuje samozapłon, wymaga ostrożności). Gdy w blasku ognia na karteczkach pojawiły się imiona czarodziejów (atrament sympatyczny, w tej roli niezawodny sok z cytryny), mogli już mierzyć się z tajemnicą egipskiego grobowca (drugi pokój). A tam kolejne zadania, strasząca mumia (cierpliwa asystentka zabandażowana papierem toaletowym), szyfr faraona spisany hieroglifami i nagroda – zdobycie magicznego zwierzątka - pluszowego szczurka lub nietoperza z imieniem wypisanym hieroglifami, które trzeba rozszyfrować (niezawodna Ikea ma pluszaki na każdą okazję).
Kolejną inspirującą książką okazały się przygody Krzysi z książek Frances Watts „Krzysia i tajemnica mieczy” oraz „Krzysia i przygoda z trucizną” (z serii „Strażniczka mieczy”). Tym razem pomysł podrzuciłam zaprzyjaźnionemu domowi kultury i tak się narodziło „Rycerskie lato z Krzysią”. Krzysia jest wspaniałą bohaterką, z którą łatwo można się identyfikować. To dziewczynka spełniająca swoje marzenia wbrew stereotypom mówiącym, że pomoc kuchenna nie ma czego szukać w męskim świecie giermków i rycerzy. Podczas wakacji dzieci słuchały codziennie kolejnych fragmentów przygód Krzysi, tworzyły mapy marzeń, rysowały portret bohaterki, zwiedzały zamki, ćwiczyły szermierkę, a nawet brały udział w rycerskiej uczcie i tańcach dworskich.
Obecnie podczas ferii w tymże domu kultury dzieci przenoszą się do Egiptu z pierwszego tomu cyklu „Archeo” autorstwa Agnieszki Stelmaszyk - „Klejnot Nefertiti”. W programie spotkania z archeologami, rysowanie hieroglifów, spotkanie z mumiami w Muzeum Archeologicznym i wiele innych atrakcji.
Bawić się literaturą można na różne sposoby. W domu, szkole, w domu kultury. Ważne, że dzięki temu dzieci z ciekawością sięgną do książek, by poznać ciąg dalszy przygód bohaterów, którzy stali się im bliscy. Dowiedzą się, że literatura jest czymś naturalnym i codziennym, a nie stojącym na piedestale. Z każdą książką można się bawić, trzeba tylko chcieć, a zabawa jest najlepszym sposobem oswajania rzeczywistości i zaprzyjaźniania się z nią.
Weronika Szelęgiewicz – mama, polonistka, pisarka.