Pierwsza edycja konkursu „Książka na wakacje” już za nami. Poprosiliśmy naszych najmłodszych czytelników i ich rodziców o wytypowanie pozycji, które w tym roku najmocniej zawróciły im w głowach, nie pozwalały zasnąć i na długo pozostaną w ich sercach i pamięci. Jeżeli nie wyobrażacie sobie wakacji bez książek, a plaża, basen czy ogród to dla Was przede wszystkim idealny kącik czytelniczy– sprawdźcie, co warto dołączyć do urlopowej biblioteki!
Książka Kate Di Camilio pod tytułem „Cudowna podróż Edwarda Tulana” jest wspaniałą opowieścią o arystokratycznym, dżentelmeńskim i bardzo eleganckim porcelanowym króliczku Edwardzie Tulonie, który ma własną szafę z ubraniami, garniturami, cylindrami i butami, a nawet swój własny zegarek. Właścicielką i przyjaciółką króliczka jest Abilene, dziewczynka o bardzo dobrym i czułym serduszku. Książka z ciekawą akcją, nie pozwalająca się nudzić ani być pewnym zakończenia. Książka, która dosłownie „wciąga”, od której nie można się oderwać. Książka mówiąca przez doświadczenia innych o miłości, o potrzebie kochania drugiego człowieka i wręcz o niemożności bycia snobem i samolubem, gdyż wielkie uczucie miłości i przyjaźni zawsze zwycięża. Propozycja przeczytania właśnie tej książki jest moim zdaniem propozycją nie do odrzucenia.
Kinga
„Całuski i buziaczki" Agnieszki Frączek to książka nie tylko na wakacje, ale i na ferie, weekendy, wtorki i niedziele, na dnie burzowe i słoneczne, zimowe poranki i letnie popołudnia. Jest krótka, przez co zawsze znajdzie się chwila by do niej zajrzeć. A jej słodycz poleje się na wszystkie serduszka - synka i córeczki, mamy i taty, babci i dziadka. Bo przecież wszyscy lubimy całuski, a każdy z nich jest inny, każdy inaczej smakuje, przez co wszystkie są tak bardzo wyjątkowe!
Mama Aleksandra i Kuba
„Przygody Podróżnika Pipsa i jego przyjaciół: papugi Terefery i psa Klipsa” Stefana Friedmana to pełna humoru opowieść o przygodach tytułowego podróżnika, wspieranego przez troszkę przemądrzałą, ale pracowitą papugę i bardzo ospałego, acz dobrotliwego psa, którym na drodze w poszukiwaniu skarbu staje dwóch (a wliczając kota - trzech) opryszków, stale popadających w tarapaty. Historia, która bawi, a jednocześnie pokazuje czym jest prawdziwa przyjaźń. Historia, która spodoba się każdemu „małemu detektywowi - amatorowi", budząc w nim „wielkiego" odkrywcę. W końcu historia, która uświadomi, że prawdziwym skarbem nie zawsze muszą być złoto i świecidełka…
„Zbyszko z Murowańca” Tomasza Michałowskiego to rycerskie opowieści, przedstawione z niewielka dawką dowcipu i fantazji (bo przecież smoki, olbrzymy i magia nie istniały, prawda?). Poza zobrazowaniem średniowiecznego życia, książka pozwala każdemu małemu dziecku poczuć, że nie trzeba być dużym by czynić wielkie rzeczy, a „inne i nieznane" nie zawsze oznacza złe. Autor w delikatny sposób przedstawia też wady i obawy człowieka (zarówno dziecięce jak i te już całkiem „dorosłe") i pokazuje, że czasem nie trzeba z nimi walczyć, a wystarczy je zaakceptować. To historia dzięki której mały chłopiec wcieli się w odważnego rycerza, a mała dziewczynka - w nieulękłą księżniczkę. W dodatku książka zawiera przezabawne ilustracje!
„Seria przygód detektywa Pozytywki” Grzegorza Kasdepke to opowieść, a raczej zbiór historyjek dla każdego małego miłośnika zagadek. Detektyw Pozytywka to człowiek niezwykły. To sympatyczny dziwak, który zauważa dziecięce problemy a na świat patrzy inaczej niż inni dorośli, przez co potrafi rozwiązać każda zagadkę. Już sama nazwa jego biura „Różowe okulary" zwiastuje, że życie wcale nie musi być takie szare i nudne jak myślą niektórzy dorośli... To książka która z małego czytelnika uczyni „wielkiego detektywa". Książka, która uczy logicznego myślenia i postrzegania wydawałoby się zbędnych na co dzień drobiazgów. Książka, która uczy, ale też bawi.
Mama Agnieszka
Wraz z córką chciałybyśmy polecić idealną książkę na wakacje: „Mała wróżka Amelka. Detektyw z bajki” Claire Gaudriot. Zawiera osiem bardzo ciekawych, pełnych akcji i ciepła opowiadań o Amelce i jej przyjacielu Guciu, którzy próbują rozwikłać zagadki detektywistyczne. Historyjki nie są zbyt długie, co pozwala na skupienie uwagi dziecka, każdą z nich wieńczy ciekawe i zaskakujące zakończenie. W książeczce jest dużo zabawnych momentów, które rozbawią malucha. Kolorowe, duże i wyraziste obrazki zdobiące każdą stronę ilustrują czytaną historię i stanowią dodatkowy atut książeczki. Gorąco polecamy!
Mama Daria
Mój trzylatek pół podróży autem na wakacje przesiedział z książką na kolanach. Książką nie byle jaką, bo łączącą w sobie piękno kolorowych obrazków, spore litery i specjalne konstrukcje, które dla małego chłopca są niczym architektoniczne dzieła. To „Mała Koparka", książka z rozkładakami, autorstwa Volke Gordon.Pomijając powyższe jej walory, czyż traktor nie jest wakacyjny? :) Jadąc między mazurskimi polami co chwila słyszeliśmy okrzyki zachwytu „o, taktoj!", „mama, znów taktoj!", „same taktojy"! Jakby nie było, to książka ucząca o życiu dookoła nas. :)
Mama Aleksandra
Chciałabym zachęcić do przeczytania książki pt.: „Czar Wielkiej Sowy" Marii Kędziorzyny. Opowiada ona o przygodach dziewczynki o imieniu Lela, która mieszka w gajówce. Lela bardzo nie lubi chodzić do szkoły i dlatego ucieka rodzicom do lasu, chowa się w dziupli wielkiego drzewa i zasypia. Śni, że chciałaby zostać jakimś leśnym zwierzątkiem, bo wtedy nie będzie musiała się uczyć. Nie wie jednak, że dziupla jest zaczarowana, a wielka sowa która w niej mieszka spełni jej życzenie. Książka opisuje życie zwierząt leśnych, tzn. Leli jako wiewiórki, sikorki, zajączka.
Co prawda teraz są wakacje, ale książka może być naprawdę ciekawa dla wszystkich tych, którzy wkrótce po raz pierwszy pójdą do szkoły i myślą, że życie w niej jest ciężkie. Zachęcam do przeczytania, a sami zobaczycie jak ciężkie jest życie zwierząt w lesie. Przy tym życie w szkole to bajka. Dowiecie się też jak zakończyła się przygoda Leli. W książce jest wiele pięknych opisów przyrody, czyta się ją z wielką ciekawością, jest napisana w prosty sposób, w sam raz jako lektura na wakacje.
Oliwia
Najlepszą książką dla mojej 5-letniej córki podczas tych wakacji okazał się „D.O.M.E.K” Daniela Mizielińskiego i Aleksandry Machowiak. Świadczy o tym chociażby fakt, że była to pierwsza książka, z którą moja córka położyła się spać, przytulając ją zamiast ukochanego pluszaka.
Dzięki tej książce pozbyliśmy się problemu nudy w wakacje. Nie ma nudy, bo każda wolna chwila jest wypełniona czytaniem lub, gdy nie mamy czasu czytać córce, oglądaniem obrazków. Moja córka potrafi bardzo długo ślęczeć nad ilustracjami i analizować każdy szczegół, co potem skutkuje niekończącym się ciągiem pytań na 100 różnych tematów.
„D.O.M.E.K.” można wszędzie zabrać ze sobą, książka jest nie za duża, nie za mała, zmieści się w każdym plecaku. Ma solidną twardą oprawę, więc nie ma obawy, że zniszczymy ją w podróży. Można ją czytać, a można też tylko oglądać, można wracać do niej wiele, wiele razy i zawsze znaleźć w niej coś nowego.
Mama Magdalena
Basia to ulubienica Zuzi. Z Baśką robiliśmy już wszystko: tańczyliśmy w balecie, chorowaliśmy na alergię i szliśmy do przedszkola. Poznaliśmy z nią dzieci z odległych krajów i wybieraliśmy modne ubrania. Basia jest szalona i zabawna.
Na wakacjach również nie mogło zabraknąć Basi. Schowana skrzętnie w torbie podróżnej odwiedziła z nami Bałtyk i Mazury, a teraz, kiedy już jesteśmy
w domu, można w niej znaleźć ślady naszej wycieczki. Złocisty piasek z
plaży wkradł się między kartki w czasie kąpieli słonecznych.
Na wakacje wzięliśmy ze sobą „Basia i Podróż" Zofii Staneckiej. Jak każde opowiadanie o Basi i te uważamy za świetne. Basia tym razem wyrusza w podróż razem ze swoim rodzeństwem i mamą, a podczas podróży spotyka ich wiele przygód. Jakich? Nie opowiemy Wam drogie dzieci, żeby nie zepsuć Wam niespodzianki, ale uwierzcie na słowo - będzie ciekawie, bo podróże zawsze są pełne przygód!
Mama Anna i Zuzia
W tym roku w naszym domu tytuł najlepszej książki wakacji otrzymała pozycja „Pan Kuleczka. Skrzydła" autorstwa Wojciecha Widłaka. Mój synek uwielbia przygody Pana Kuleczki i jego zwierzątek, ponieważ po przeczytaniu może sam skomentować zachowania bohaterów. Zwierzęta mają śliczne imiona, opowiadania zawsze kończą się dobrze i można jeszcze długo o nich dyskutować. Mnie najbardziej podoba się to, że przygody opisane w książce są bardzo realne, z życia wzięte. A ostatnio przytrafiła nam się podobna przygoda jak Panu Kuleczce i zwierzakom - znaleźliśmy pod ławką w parku portfel. Synek od razu przypomniał sobie opowiadanie o portfelu z książki o Panu Kuleczce i tłumaczył mi co trzeba zrobić i jak się zachować.
Mama Edyta i Oskar