Czy spotkaliście się opinią, że dzieci nie lubią czytać książek? A może nawet znacie osobiście dziecko, które na widok książki dostaje gęsiej skórki…
Otóż, idziemy o zakład, że istnieją książki, które przekonają tych nieprzekonanych, rozśmieszą ich do łez i wciągną bez reszty. Możemy się założyć, że te rzekomo nieczytające dzieci będą wypatrywać kolejnych części, a nawet czytać pod kołdrą, jak to w zwyczaju mieli ich rodzice (tak naprawdę, to znamy dzieci, które przyłapano na czytaniu pod ławką w czasie lekcji… Nie popieramy, ale cieszymy się bardzo, że nasze rekomendacje okazały się aż tak zbieżne z gustami młodych czytelników).
Co takiego jest w tych książkach, że można z nich zbudować świetny pomost do świata literatury?
We wszystkich powyższych tytułach znajdziemy zabawne rysunkowe ilustracje niemal na każdej stronie. O wiele łatwiej się czyta, gdy co rusz rozśmiesza nas nieszczęsna, sympatyczna mina Tomka Niefarta, który co rusz wpada w fatalną, ale w istocie zabawną sytuację! Gdy możemy śledzić fantastyczne rysunki sytuacyjne w "Tomku Łebskim", chwilami przypominające komiks lub delektować się fantastyczną oprawą graficzną "Bandy Wełniaków". Spróbujcie, szanowni dorośli nie roześmiać się na widok sportretowanych owiec zakładających bandę, przemądrzałej lamy czy wiecznie awanturujących się kur.
Obrazki pełnią podwójną rolą. Są rozśmieszaczem, ale również przyspieszają lekturę. To dzięki nim możemy tak szybko przewracać kolejne kartki. Daje to dziecku poczucie biegłości w czytaniu, a jak wiadomo, coś co idzie nam szybko i sprawnie daje nam ogromną satysfakcję. Gdy jeszcze dostarcza świetnej zabawy, chcemy po prostu więcej.
Te książki to nie tylko prawdziwe bomby humoru, które eksplodują śmiechem od pierwszych stron. To przede wszystkim poczucie humoru charakterystyczne dla tego wieku!
Mamy tu rozliczne paskudztwa, historie w toalecie, śmiesznie ubranych, odartych z powagi dorosłych, niewybredne dowcipy i sytuacje znane ze szkolnych ławek.
Wzajemne straszenie duchem w toalecie? Pamiętacie straszenie nawzajem i podbijanie nastroju grozy? Oczywiście, wszyscy to robiliśmy - straszyło w szatni, w ciemnym korytarzu… Rozczula nas zupełnie proste i prozaiczne wytłumaczenie, które pozwala rozładować emocje i udowadnia młodszym czytelnikom, że czasami strach ma wielkie oczy, a wszystko co dziwne można racjonalnie wytłumaczyć.
Beernard z "Bandy Wełniaków” czasami chciałby dokonać wielkich czynów, gdy tymczasem często pozostają one w jego wyobraźni, bo znacznie łatwiej przygadać silniejszemu w duchu niż na głos.
Grupa dzieci - bohaterów „Widmo Pana Stopka” próbuje dowiedzieć się co się stało z pracownikiem szkoły przeprowadzającym ich od dawna przez jezdnię. Nie jest to łatwe, zwłaszcza gdy sekretarki budzą prawdziwy lęk, każą długo czekać pod okienkiem i udają ze cię nie widza i nie cierpią, gdy zadaje się im jakieś pytania. Któż nie zna sytuacji jak ta, której tylko najodważniejszy może podołać.
W seriach dla „starszych” mamy obawę o akceptację w grupie ("To Masz Niefart”) i choć współczujemy bohaterowi, umieramy ze śmiechu, gdy okazuje się, że biegał po boisku w przez pomyłkę założonej koszulce z kucykiem swojej młodszej siostry. Fantastyczne wyczucie autorki, stawia we właściwym momencie na drodze pechowca pomocnego kolegę.
Pojawia się też obawa o szkolne wyniki czy szukanie wyjść z solidnych opresji, a trzeba wiedzieć, że Tomek Łebski potrafi się wpakować w ogromne kłopoty.
Życie dzieci nie jest łatwe, każdego dnia mierzą się z wieloma wyzwaniami. Miło się czyta o podobnych sytuacjach, ale jeszcze milsza jest świadomość, że one wszystkie kończą się dobrze.
Czy jest potrzeba piątego argumentu? Nie sądzę! Ważne jest to, że książki te zapewniają dzieciom świetną zabawę. Ważne, że odczarowują czytanie, które kojarzy się z wysiłkiem i przymusem lekturowym. Ważniejsze, że po lekturze jednej, dzieci chcą więcej a nawet polecają sobie te książki nawzajem! (Tak, nadal mówimy o nieczytających chłopcach, choć te książki czytają także dziewczyny, bo one też uwielbiają dobrą zabawę.)