Mój syn chodzi do przedszkola od 2 lat, w tej chwili ma 6. Problem jest taki, że nie bawi się z dziećmi w zabawy grupowe (siądzie z nimi w kółku, ale nic więcej), nie chce uczestniczyć w przedstawieniach mimo, że zna swój wierszyk, nie ćwiczy na rytmice, odpowiada tylko pojedynczymi wyrazami, moim zdaniem nie lubi być w centrum uwagi. Byliśmy w poradni pedagogicznej, stwierdzono zaburzenia mowy, jednak nie dokończyliśmy diagnozy logopedycznej, ponieważ nie chciał otworzyć buzi i pokazać pracy językiem. W przedszkolu jest pod opieką logopedy, jednak synek nie chce wykonywać żadnych ćwiczeń logopedycznych. Od września idzie do zerówki szkolnej i jestem pełna obaw o jego los. Proszę o pomoc.
Ewa
Dzień dobry pani Ewo,
Moim zdaniem są tylko dwie drogi:
1. praca nad budowaniem pozytywnej samooceny i wiary w siebie.
Tu korzystne:
- pomoc dobrego psychologa rozwojowego,
- lektura książek o przezwyciężaniu nieśmiałości u dzieci (jest ich wiele na rynku wydawniczym),
- pilnowanie siebie i całego dorosłego otoczenia, by dziecko nie słyszało żadnych, ale to żadnych rozmów o tym, że rodzice się niepokoją, coś z nim jest nie tak itd. Dzieci łatwo nasiąkają takimi komunikatami i zaczynają źle myśleć o sobie i swoich możliwościach, to działa jak samonapędzający się mechanizm.
- przyjrzenie się, czy nie przekazuje Pani swojemu dziecku własnego niepokoju. To zrozumiałe, że on jest, ale synek musi codziennie czuć Pani pewność i spokój. Niepokoje rodzice muszą zostawiać dla siebie, choćby nie wiem jak było to trudne. Dzieci działają tak, że im rodzic ma w sobie spokojnego przekonania, że one sobie dadzą radę, tym lepiej dzieci sobie radzą.
- nie odpuszczać nowych zadań, tylko dlatego, że on nie chce. Trzeba wprowadzać nowe wymagania stosownie do możliwości dziecka, ale stopniowo i konsekwentnie
2. powrót do poszukiwania przyczyn takiego, a nie innego, funkcjonowania dziecka. Orzeczenie o zaburzonym rozwoju mowy to za mało. Przyczyny muszą być, bez ich odkrycia, trudno będzie pomóc małemu na stałe, bo nie wiadomo, jakie sfery rozwojowe (motoryczne, emocjonalne, umysłowe) i społeczne (rodzinne, rówieśnicze oddziaływania) trzeba przepracować.
Ma Pani rację, że to już ostatni dzwonek, by nadać sprawom bieg. Wymagania społeczne i intelektualne, stawiane dziś dzieciom w szkołach, są wysokie. Wygląda na to, że trudności Pani synka, jeśli nie otrzyma pomocy teraz, wzrosną.
Serdecznie życzę powodzenia i owocnych zmian
Agnieszka Sokołowska
Komentarze