Dzień dobry,
Przede wszystkim trzeba przyjrzeć się, czy istnieje jakieś zewnętrzne źródło takiej zmiany w koncentracji uwagi.
O radzeniu lub nieradzeniu sobie z nauką jakiegokolwiek przedmiotu bardzo często decydują nie możliwości intelektualne, lecz emocje. Skoro w pierwszej klasie Julia dobrze sobie radziła z liczeniem, a teraz się zacina to być może zaczęła się bać, że nie da rady, bo np. ktoś ją ośmieszył, kiedy się pomyliła. Albo też zaczęła do niej docierać świadomość, że matematyka nie jest dla niej taka fajna jak polski i angielski, co oznacza tylko tyle, że mogą precyzować się jej uzdolnienia w kierunku humanistycznym.
A może wydarzyło się coś w zespole klasowym? Może jest ktoś kogo Julia naśladuje i zaczęła uważać, że na lekcjach fajnie jest się wygłupiać i błaznować?
Warto porozmawiać spokojnie z dziewczynką i umiejętnie, dyskretnie wysondować, co ona sama myśli.
Warto również zachować spokój i nie dawać jej zbyt bardzo odczuć, że mama się martwi. Nadmierna koncentracja na problemie (nadmierna w tym sensie, że odczuwalna dla dziecka) może utrudnić znalezienie przyczyny, a tym samym rozwiązania trudności.
Bo może być też tak, że to tylko pewna faza w jej ogólnym rozwoju. Dzieci, wbrew logicznym oczekiwaniom rodziców, nie rozwijają się linearnie, prosto, ku coraz wyższym osiągnięciom, lecz skokowo - okresy harmonii i ładu przeplatają się co jakiś czas z okresami dysharmonii, destabilizacji emocji, wybuchowości i obniżenia koncentracji uwagi. Taka jest norma rozwojowa. Etapy dysharmonii, paradoksalnie służą temu, by dziecko mogło zbudować nową wartość, ułożyć coś w sobie, dojrzeć. Zdarza się więc, że mimo braku intensywnych ingerencji zaniepokojonych rodziców, po jakimś czasie dziecko znów uczy się dobrze i nie rozrabia. Dlatego przede wszystkim proszę uważnie obserwować Julię.
Serdecznie pozdrawiam
Agnieszka Sokołowska
Komentarze