Dzień dobry,
Bardzo współczuję Państwu rozłąki z dzieckiem. To sytuacja niezwykle trudna. Pani niepokój o kondycję wnuka jest ze wszech miar uzasadniony. Trudno, by tak małe dziecko mogło zrozumieć, co się stało i dlaczego znany mu świat nagle zniknął. Zjawisko występowania tzw. choroby sierocej występuje dziś już niezwykle rzadko, ponieważ świadomość społeczna na temat potrzeb emocjonalnych dzieci jest o wiele większa. To, w jakiej formie jest teraz maluch, w dużej mierze zależy od tego, jaka jest jego więź z mamą i w jaki sposób mama się nim zajmuje, czy robi to sama i jest dla niego czuła i wyrozumiała, czy też powierza opiekę nad nim innym osobom. Tu znowu jest ważne komu - czy np. drugiej babci, czy też dziecko znalazło się w otoczeniu nowych, obcych osób, np. w żłobku. Od tego w dużej mierze zależy jego dobrostan. Nie bez znaczenia są też tzw. warunki socjoekonomiczne, czyli gdzie dziecko mieszka, z iloma osobami, w jak dużym domu, czy są zaspokajane jego potrzeby związane z jedzeniem, spaniem, zabawą itp.
Trudno powiedzieć, jak zareaguje na spotkanie z Panią i z tatą. Więź na pewno nie zniknęła przez ten czas, ale wiele zależy od tego, w jaki sposób jest mu tłumaczona ta rozłąka. Nie pisze Pani tego wprost, ale z tonu wypowiedzi odnoszę wrażenie, że powodem zabrania dziecka był jakiś ostry konflikt rodzinny. To, co na pewno mogę radzić przy spotkaniu z dzieckiem, to zachowanie spokoju i uśmiechu, zadbanie o jego poczucie bezpieczeństwa, by czuł, że znalazł się w domu, gdzie dla wszystkich jest zwyczajne i oczywiste, że to jego dom. Jeżeli przy tej okazji miałoby dojść do jakichś nerwowych rozmów z mamą, proszę je przeprowadzać tak, by dziecko nie było świadkiem awantur. To bardzo ważne dla jego komfortu, dzieci powinny się wychowywać w bezpiecznym dla nich emocjonalnie otoczeniu. Dorośli swoje wojny powinni toczyć między sobą, bez udziału dzieci. Trudno tego pilnować, gdy człowiek cały jest w emocjach, ale troska o dobro dziecka właśnie tego wymaga.
Serdecznie życzę, by sprawy ułożyły się jak najlepiej.
Agnieszka Sokołowska
Komentarze