Jednej dziewczynie źle było w domu. Macocha jej dokuczała, przyrodnia siostra miała zawsze ładne sukienki, a ona cierpiała biedę, nieraz była i głodna. Poszła kiedyś do lasu na jagody i zabłądziła. Chodzi po boru, ciemno już się robi, a tu drogi wcale nie widać, zaczęła płakać. Wtem idzie jakaś pani i pyta:
- Czego płaczesz? Nie znajdziesz tu drogi, już stąd nie wyjdziesz, ale może byś chciała iść do mnie na służbę?
- Czemu nie. Jeśli pani zechce mnie wziąć, chętnie pójdę.
I wzięła ją ta pani do siebie na służbę. Idą lasem i przyszły nad dużą rzekę. Pani mówi do niej:
- Przenieś mnie przez wodę.
- Bardzo chętnie, jeśli tylko uniosę.
- Na pewno uniesiesz.
Dziewczę wzięło tę panią i niesie, ale pani była leciutka jak piórko, że jak dziewczyna weszła do wody, to nie tonęła. Przeszły przez rzekę i zaszły do domku tej pani, a tam prócz dwóch piesków i dwóch kotków nie było więcej nikogo.
Pani kazała gotować jedzenie. Dała dziewczynie jedno ziarnko grochu i jedno ziarnko jęczmiennej kaszy. Dziewczę zdziwiło się, ale bez sprzeciwu zrobiło, co jej kazano. Gotuje to jedno ziarnko grochu i jedno kaszy, patrzy, a z tych dwu ziarnek zrobiły się pełne garnki. Potem powiada pani tak:
- Nic tu nie będziesz innego robić, tylko gotować i zmywać garnki, czesać pieski i kotki, i dawać im jeść.
Dziewczyna była bardzo dobra dla zwierzątek, doglądała ich i dogadzała im, jak mogła, nawet jeśli pani kazała: >>kotku, idź, zawrzyj okiennice<< - wtedy ona szła i robiła to za kotka czy pieska, spełniając za nich każdą posługę.
Tak przebyła u tej pani rok. Po roku mówi jej pani:
- Wiernie służyłaś mi przez cały czas, teraz możesz wracać do domu. W nagrodę możesz sobie wziąć, co zechcesz.
Pieski i kotki podpowiedziały jej, żeby wzięła sobie najbrzydszą skrzynię z komory, więc ona poprosiła o taką najbrzydszą skrzynię. Pani dała jej tę skrzynię, ale powiada:
- Skrzynia ciężka, do domu daleko, a i drogi nie znasz, zaprzężemy pieski i kotki, niech cię odwiozą.
Pieski i kotki wiozły skrzynię i tak wciąż mówiły:
Przed nią brzęk,
Za nią brzęk,
A we środku złota pęk!
Wreszcie zajechali przed dom. Jak macocha zobaczyła taki dziwny zaprzęg i taką brzydką skrzynię, dalejże w śmiech:
- Jaką też ta dziewczyna dostała paskudną skrzynię!
Ale gdy skrzynię otwarli, okazało się, że była pełna złota i rozmaitych pięknych ubrań.
Bardzo zazdrościli dziewczynie tych bogactw; nie trwało długo i macocha kazała swojej córce wziąć dzbanek, iść do lasu na jagody i głośno płakać.
Poszła teraz ta druga do lasu. Chodzi po lesie, płacze, aż tu idzie ta sama pani i pyta:
- Czego płaczesz? Stąd już nie wyjdziesz, bo tu nie ma żadnej drogi, ale jeśli chcesz, to chodź do mnie na służbę.
- Czemu nie, pójdę.
I poszły razem. Szły przez las i napotkały rzekę.
- Przenieś mnie przez wodę – mówi ta pani.
Dziewczyna na to:
- Nie przeniosę, bo pani jest za ciężka, boję się też, żebym się nie utopiła!
Weszły w wodę. Pani szła suchą nogą, ale dziewczyna zaczęła tonąć. Wtedy pani podała jej laskę i dopiero tak wyciągnęła ją z wody.
Jak przyszły do domu, pani kazała jej zgotować jeść. Dała jej jedno ziarnko grochu i jedno ziarnko kaszy, ale dziewczyna odparła opryskliwie, że to mało:
- Co z tego ma być? Tego nawet dla kota nie starczy!
Pani dała jej więcej ziarnek, ale gdy zaczęła je gotować, zrobiło się tego tak dużo w garnkach, że kipiało bez końca, wreszcie było tego prawie po pułap.
Innym razem kazała pani pieskowi zawrzeć okno. Piesek prosi dziewczynę, żeby zrobiła to za niego. Ale ona odmówiła:
- Komu kazali, ten niech idzie!
I tak było ciągle. Psy i koty wychudły, aż całkiem zbiedniały. Wreszcie minął rok. Pani powiada:
- Rok już minął jak tu jesteś, teraz musisz już iść. Jakiej chcesz nagrody za swoją służbę?
Ona mówi, że chciałaby skrzynię, ale nie byle jaką, tylko najładniejszą.
- Dobrze, ale sama pewnie jej nie uniesiesz, zaprzęgnij kotki i pieski, to cię odwiozą.
Zaprzęgła i pojechała, a zwierzątka wciąż powtarzały w drodze:
Przed nią brzęk
Za nią brzęk,
A we środku gadów pęk!
Gdy stanęli na miejscu, macocha czekała już przed domem, uradowana, że jej córka taka mądra, że taką skrzynię pełną bogactwa wiezie. Czym prędzej otwiera skrzynię, a tu w niej same żmije, jaszczurki i węże. Chciała uciekać, ale gady ją obstąpiły, powłaziły na nią i zjadły.
Koniec, już po niej.
Śpiewająca Lipka. Bajki Słowian Zachodnich, Wydawnictwo >>Śląsk<<, Katowice, 1972.