Witam,

mam 6-letniego syna, który chodzi do pierwszej klasy. Od zerówki chodzimy z nim do poradni psychologiczno-pedagogicznej. Ma stwierdzone ADHD. Największym problemem jest to, że nie słucha pani nauczycielki, rozrabia w klasie. Często pani musi go gonić. Zaczepia też innych uczniów zabierając np. kredkę bądź coś innego. Czasem zdarzy mu się kogoś uderzyć. Rodzice już zgłaszają do mnie te problemy, że ich dzieci płaczą bądź nie chcą chodzić do szkoły z powodu mojego syna. Nie wiem, co mam robić. Żadne kary, zabieranie zabawek na niego nie działa. Rozmawiam z synem codziennie żeby słuchał pani, żeby nie zaczepiał i nie bil dzieci. Chodzimy z nim do psychologa, u psychiatry tez byliśmy, a następną wizytę mam dopiero 2 listopada. Niestety takie są terminy. Mam ochotę nie puszczać go do szkoły żeby później nie wysłuchiwać od pani i rodziców dzieci, ale tak nie mogę. Pani nauczycielka, mam wrażenie, że go "olała" całkowicie i w ogóle z nim nie pracuje na lekcji, gdzie z dziećmi z ADHD należy pracować. Wszystko, co złe to on, pani tak przyjęła, bo niedawno była sytuacja, gdy dzieci jechały w autobusie i dziewczynka uderzyła syna za nic. Syn "pchnął" jej ramię i zapytał "Czemu mnie bijesz?". Wtedy dziewczynka poszła do pani i powiedziała, że syn ją bije. Pani od razu przyjęła jej wersję i złapała mojego syna za rękę i chciała go stamtąd zabrać, ale na szczęście siedziała tam mama innej uczennicy i wszystko widziała i po pytaniu dziewczynka się przyznała, że to ona uderzyła. Mam wrażenie, że dzieci wykorzystują to, że pani nie wierzy mojemu synowi i wszystko zrzucają na niego, a on nie ma się jak obronić. Najgorsze, że rodzice mają do mnie pretensje. Nie wiemy już, co robić. Chce cofnąć syna do zerówki, bo wydaje mi się, że emocjonalnie nie dorósł do bycia pierwszoklasista (intelektualnie jest super).

Alicja