Mój synek ma 20 miesięcy... Jak miał 10 m-c już zaczął bardzo płakać u lekarzy - tak jest do dziś. Płacze, ale nie wymiotuje (nigdy nie przytrafiło mu się nic złego u lekarza, może szczepienia tak działały stresująco). Do 9 miesiąca nie płakał. Teraz jest inny problem: jak wychodzę z nim gdzieś w gości albo się wystraszy, bo się uderzy, nawet nie płacze bardzo, a już wymiotuje. Nie wiem dlaczego tak reaguje. No na uderzenie ok, może ze strachu, może mu minie to. Ale dlaczego jak wychodzę z nim gdzieś do kogoś do domu tak okropnie reaguje płaczem, aż zwymiotuje, a później jest ok, bawi się, zapomina o wszystkim jakby nigdy nic. Szczerze nie mam tu wielu znajomych, więc chodzę do szwagierki do domu i jest ok, u mamy też. Tylko do tych co nie zna taka jest reakcja. Nie wiem dlaczego, przecież jestem przy nim... Jest ogólnie żywym dzieckiem i jak ktoś do nas przychodzi - nawet obcy - to cieszy się, bawi, byle by on nigdzie nie wyszedł do domu czy obcego pomieszczenia... Nie wiem co robić. Oswajać go? Wychodzić częściej gdzieś?

Ilona